Neuralink szuka chętnych do testów interfejsu mózg-komputer. Implanty szansą dla cierpiących na porażenie czterokończynowe
Neuralink, założone przez Elona Muska przedsiębiorstwo pracujące nad interfejsem mózg-komputer, ogłosiło krok milowy w swoich pracach. Po tym jak w maju tego roku amerykańska Agencja Żywności i Leków zatwierdziła program rozpoczęcia testów Neuralink na ludziach, nadszedł czas na rozpoczęcie poszukiwań chętnych do wzięcia udziału w potencjalnie przełomowych badaniach.
Czym jest Neuralink?
Neuralink jako interfejs mózg-komputer ma pozwolić sterować komputerem z użyciem myśli za pomocą umieszczanego w mózgu implantu. Na aktualnym etapie sterowanie ma się sprowadzać do obsługi kursora. W pierwszych testach Neuralink na ludziach testowany będzie jednak nie tylko sam interfejs, lecz także specjalnie skonstruowany w tym celu robot R1. Jego zadaniem będzie precyzyjne i bezpieczne wszycie implant w okolice mózgu odpowiedzialne za funkcje motoryczne.
Implant nazywany N1 składa się z 1024 elektrod umieszczonych na 64 pasmach, z których każde ma być cieńsze od ludzkiego włosa. Ma on za zadanie rejestrować sygnału z mózgu, a następnie bezprzewodowo przesyłać je do programu, który będzie je dekodował. Przy odpowiednim treningu możliwe jest osiągnięcie takiego rezultatu, gdzie konkretne myśli, mogą być przekładane na ruch kursora w jednym z ośmiu kierunków, a to może służyć do nawigowania po interfejsach zwykłych programów czy obsługi klawiatury ekranowej.
Przełomowy grafenowy produkt polskich naukowców zrewolucjonizuje medycynęJak będą przebiegać testy?
W pierwszej kolejności testy mają skupić się przede wszystkim na bezpieczeństwie operacji instalowania implantu oraz reakcji na niego ludzkiego organizmu. Będą w nich mogły wziąć udział osoby z porażeniem czterokończynowym wywołanym urazem rdzenia kręgowego (jeśli przynajmniej od roku po urazie nie zaszła poprawa w ich stanie) lub cierpiące na stwardnienie zanikowe boczne. Ponadto chcący wziąć udział w teście muszą mieć stałego opiekuna oraz ukończone 22 lata.
W testach Neuralink nie będą mogły wziąć udziału osoby, które mają już wszczepiony aktywny rozrusznik serca lub implant dokonujący głębokiej stymulacji mózgu wykorzystywany w leczeniu choroby Parkinsona. Ponadto czynnikiem wykluczającym jest przebyty udar, konieczność przechodzenia badań z użyciem rezonansu magnetycznego oraz przezczaszkowej stymulacji magnetycznej.
Testy będą trwać 6 lat, podczas których badany będzie musiał wziąć udział w dziewięcioetapowych badaniach wstępnych (pierwsze 18 miesięcy), badaniach samego interfejsu przynajmniej dwa razy w tygodniu, a następnie w 20 badaniach kontrolnych w okresie 5 lat po zakończeniu badań wstępnych.
Kontrowersje wokół Neuralink
Jak przystało na przedsiębiorstwo założone przez Elona Muska, wokół działalności Neuralink narosło przez lata wiele kontrowersji. Pierwsza z nich dotyczy przede wszystkim samej funkcjonalności implantu – pierwotnie zapowiadano, że będzie ona znacznie większa i zapowiadana była jako absolutne novum. Czas zweryfikował te obietnice i dziś wiemy, że Neuralink nie jest wyjątkowe i trwają już badania interfejsów o podobnych możliwościach.
Neuralink było również krytykowane ze względu na presję, jaką Musk miał wywierać podczas fazy testów badań na zwierzętach. Mimo że Musk zapewniał, że testowane zwierzęta są śmiertelnie chore, to jednak wyciekła korespondencja ujawniła, że tempo testów nie tylko uczyniło część ich rezultatów nieprzydatnymi pod względem badawczym, ale także skróciło życie zwierząt. Mowa o nadmiarowym uśmierceniu nawet 1,5 tys. owiec, świń i małp.
Warto też przypomnieć, że otrzymana w maju tego roku zgoda na przeprowadzenie testów była poprzedzona wcześniejszą odmową ze strony Agencji Żywności i Leków. Wątpliwości regulatora wzbudziła kwestia zasilania implantów, do których trafiły ogniwa wykorzystujące lit. Ponadto FDA informowała, że według dokumentacji składanych wcześniej utrudnione lub wręcz niemożliwe byłoby usunięcie implantu bez uszkodzenia tkanek.