Niemcy opłacą Polakom część testów. Już ruszyły dwa specjalne centra
Z tego artykułu dowiesz się:
Na czym polegał spór na linii Polska-Niemcy
Gdzie stanęły dwa centra do wykonywania testów
Co jeszcze przygotowano dla pracowników z Polski
Niemcy uruchomiły dwa centra dla Polaków
Niemcy uruchomiły dwa centra wykonujące testy na obecność koronawirusa pracownikom przyjeżdżającym do kraju z Polski. Centra otwarto na przejściach granicznych Linken/Lubieszyn i Ahlbeck/Świnoujście - informuje money.pl. Portal dodaje, że według informacji Katarzyny Werth, polskiej radnej niemieckiej gminy Loecknitz, na otwarciu obecna była także premier landu Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig.
- Chcemy zapobiec zamknięciu granicy – tak jak było w pierwszym lockdownie. Punkty, które są na granicy spowodują, że osoby, które codziennie dojeżdżają do pracy będą mogły codziennie się widywać z rodzinami - powiedziała cytowana przez TVN24.
Aktualnie osoby przekraczające niemiecką granicę przedostając się na teren landu muszą posiadać test na COVID-19, który został wykonany nie później niż 4 dni przed wjazdem. Jeśli Niemcy zakwalifikują nasz kraj jako strefę zagrożenia, częstotliwość może się zwiększyć.
- Niestety, liczymy się z tym, iż kwestią czasu jest, że Polska zostanie zakwalifikowana do obszaru podwyższonego ryzyka ze względu na mutacje i liczbę zakażeń. Liczba zakażeń w Polsce jest wysoka, dlatego jest to bardzo możliwe - podkreśliła Manuela Schwesig.
Niemcy dopłacą do testów
Centra do wykonywania testów będą działały od poniedziałku do piątku między godz. 7:00 a 10:00 oraz między 14:30 a 17:30. W sobotę od godz. 9:00 do 12:00. Centrum testowe Lubieszyn-Linken będzie otwarte również w niedziele od 16:00 do 20:00.
Spór między władzami landu, a polskimi prawnikami dokładnie opisał portal money.pl. Przypomnijmy, że niemieckie władze narzuciły na Polaków obowiązek wykonywania testów, nawet wtedy, gdy codziennie przekraczali granicę w celach zarobkowych. Dla wielu z nich był to ogromny test, ponieważ koszt jednego to ok. 135 zł.
Prawnik zajmujący się całą sprawą, Rafał Malujda uznał, że Niemcy zastosowały wobec Polski ukrytą dyskryminację, a ta jest niezgodna z unijnymi standardami. Spór zakończył się ugodą, a władze Meklemburgii będą dopłacać do testów. Uczniowie, pracownicy oraz ich osoby towarzyszące za test zapłacą maks. 10 euro, czyli ok. 45 zł, natomiast pozostali 20 euro - ok. 90 zł.
Jednocześnie władze niemieckiego landu będą starały się, aby testy zostały dofinansowane także przez rząd federalny. Co drugi test będzie bezpłatny dla mieszkańców landu Meklemburgia-Pomorze Przednie dojeżdżających do pracy w Polsce, a Katarzyna Werth będzie stałym doradcą Niemiec w sprawie pogranicza.