Niemcy: Wydarzenia z Hongkongu to ostrzeżenie dla świata
Niemcy nie mają wątpliwości, że kraje Zachodu powinny zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Hongkongu. Przypomnijmy, że to miasto ze szczególnym statusem administracyjnym podjęło masowy protest, jakiego nie było tam od 2003 roku - wziąć w nim udział miało nawet 1,03 mln osób (hongkońska policja mówi o 240 tys. w szczytowym momencie). Chińczycy z Hongkongu zostali bowiem postawieni w sytuacji, w której władze lokalne chcą zgodzić się na przyjęcie prawa dotyczącego ekstradycji do Chin kontynentalnych.
Protestujący powszechnie mówią o tym, że to będzie koniec ich autonomii. Możliwe będzie bowiem prawnie wysyłanie z Hongkongu do Chin niewygodnych dla reżimu komunsitycznego postaci. Opozycjoniści i liderzy protestów wiedzą, że w chińskich więzieniach nie czekają ich rurki z kremem.
Notorycznie łamane są tam prawa człowieka, a tortury i egzekucje są na porządku dziennym. Uwagę na tę sprawę chcą zwrócić właśnie niemieckie media, które otwarcie piszą o tym, że to konflikt dwóch kultur i ostrzeżenie dla świata. Jak bowiem Chiny rozszerzają swoje wpływy, tak bardzo zagrożone są inne kraje na świecie.
Rozstrzyga się to, kto odziedziczy Ziemię: konfucjańska dyktatura partyjna, która chce ukształtować człowieka i media na własne podobieństwo, czy idea rzeczywistości i prawdy obrządku zachodniego. Nie jest to rewolta na krańcu świata, tylko zmagania o człowieka i władzę w epicentrum rewolucji cyfrowej. Hongkong staje się laboratorium doświadczalnym przyszłości nie tylko Chin - czytamy w Die Welt.
Niemcy ostrzegają i wzywają Zachód do przeciwstawienia się
W Suddeutsche Zeitung czytamy krytykę krajów Zachodu, które nie reagują na sytuację w Hongkongu. Wydawałoby się, że szczególnie w sprawę powinna zaangażować się Wielka Brytania, która w latach 1842-1997 trzymała pieczę nad Hongkongiem, jako swoją kolonią. Głosu w sprawie nie zabrała także Unia Europejska ani Stany Zjednoczone, które toczą z Chinami wojnę handlową.
Demonstranci maszerujący w niedzielę ulicami Hongkongu pokazali, jak bardzo lokalni mieszkańcy są zdesperowani. Codziennie na własnej skórze odczuwają, jak długie ręce Pekinu sięgają coraz głębiej w ich życie: jak prezydent Xi Jinping dąży do totalnej inwigilacji swoich obywateli. Milczenie Brytyjczyków na temat sytuacji w ich byłej kolonii jest haniebne. Ale również USA, UE i kraje, takie jak Niemcy, robią do tej pory za mało - podaje Suddeutsche Zeitung.
Z kolei FAZ smutno podsumowuje, że Chiny próbują wprowadzić w Hongkongu swoje standardy, bo już nie muszą obawiać się "siły przyciągania Hongkongu". Autonomia, która była ich "oknem na świat" nie jest Pekinowi potrzebna, bo teraz to Chiny są w centrum świata.
Strach, że wirus wolności z Hongkongu zaatakuje Chiny, ulotnił się. Pekin nie jest już skazany na gospodarczą siłę przyciągania Hongkongu, która wymagała istnienia państwa prawa. Nie potrzebuje okna na świat, bo Chiny są w centrum tego świata - smutno podsumowuje Frankfurter Allgemeine Zeitung.