Nowa definicja ulicznych wyścigów. Do Sejmu ruszyli dziesiątkami: będą problemy

Polska legislacja od niedawna mierzy się z definicją, a od dawna ze zjawiskiem, wyścigów ulicznych. Do obowiązujących przepisów ma trafić precyzyjny wykaz konsekwencji, które kierowcy poniosą m.in. za drift, albo – no właśnie – wyścig. Czym jest? Na razie nie wiadomo. Eksperci opiniujący procedowanie projektu Ministerstwa Sprawiedliwości, punktują, że propozycja definicji wyklucza m.in. “wyścig spod świateł”. Czyli jest dziurawa.
Wyścigi uliczne na wokandzie. Będzie kara więzienia
Projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, sygnowany podpisem Arkadiusza Myrchy, Sekretarza Stanu w resorcie, został opublikowany z początkiem 2025 roku. Resort założył, że Rada Ministrów przyjmie projekt do końca II kwartału br., stąd projekt na etapie opiniowania właśnie przechodzi próbę ognia.
Co do zasady projekt ustawy traktuje o dwóch podstawowych, diagnozowanych w Ocenie Skutków Regulacji (OSR), problemach: nielegalnych wyścigach, za partycypację, w których resort proponuje do 5 lat więzienia (za udział lub organizację wymiennie) i konsekwencjach za jazdę pod wpływem alkoholu: sąd mógłby orzekać o przepadku pojazdu w sytuacji, gdy kierowca prowadzi pod wpływem alkoholu, którego stężenie we krwi będzie zawierało się od 0,5 do 1,5 promila i obowiązku orzekania o przepadku samochodu, gdy powyżej.

Projekt w procesie legislacyjnym podlega konsultacjom społecznym i międzyresortowym. W przypadku tych pierwszych – podmioty zainteresowane opiniowaniem są już liczone w dziesiątkach. Jednym z podnoszonych przez opiniujących problemem jest natomiast “dziurawa” definicja wyścigów.
Swoje uwagi zgłaszają instytucje i osoby prywatne, a lista jest naprawdę długa: od prokuratur regionalnych w Białymstoku, Gdańsku, Krakowie i Katowicach, przez OPP i NGO: Będziński Szum Rowerowy, Bydgoski Ruch Miejski, PolskieDrogi, Strefę Mieszkańców, aż po osoby prywatne i firmy: Stowarzyszenie Votum, Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach czy Polską Izbę Ubezpieczeń.
Zobacz też: Urząd miasta wybierze szkołę za Ciebie. Chcieli rewolucji, teraz pójdą “na noże”

Wyścigi samochodowe, czyli co? Akademik z UJ: "Definicja wydaje się problematyczna"
Definicja wyścigów samochodowych została w całości zaproponowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, cytujemy ją w niezmienionej formule:
§ 26. Nielegalnym wyścigiem samochodowym jest:
1.) rywalizacja kierujących co najmniej dwoma pojazdami mechanicznymi w ruchu lądowym, z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, lub:
2) celowe wprowadzenie pojazdu w poślizg lub doprowadzenie do utraty styczności z nawierzchnią chociażby jednego z kół pojazdu, wykonane w trakcie zgromadzenia zorganizowanego na otwartej ogólnodostępnej przestrzeni, odbywające się bez wymaganego zezwolenia.
Traktuje więc także o tzw. drifcie, włączając ten rodzaj prowadzenia samochodu w diagnozę “wyścigu samochodowego”. Wśród szeregu uwag do projektu, w tym do jego fragmentu traktującego o definicji wyścigów, znalazła się ekspertyza dra. Grzegorza Bogdana z Katedry Prawa Karnego przy Uniwersytecie Jagiellońskim. – Definicja […] jest problematyczna – pisze, zwracając uwagę m.in na fakt, że niezrozumiałe jest określanie wyścigu samochodowym, jednocześnie z tej definicji wyłączając choćby motocykle.
[…] choć z samej treści definicji wynika, że rozciąga się ona również na inne pojazdy mechaniczne; wydaje się, że choć odniesienie projektowanego przepisu do kierujących motocyklami nie będzie stwarzać wątpliwości, niezrozumiałe będzie uznanie ich za uczestników „wyścigu samochodowego - czytamy.

Ale swoisty lapsus to dopiero początek. Dr Bogdan punktuje projekt dalej, przywołując poleganie w definicji na zwrocie “określony odcinek drogi”, wyklucza z jej ram np. “wyścig spod świateł”.
[…] wskazać można nieuzasadnione jak się wydaje odwołanie do „określonego” odcinka drogi, co postawi poza zakresem definicji większość improwizowanych wyścigów, których uczestnicy nie mają wręcz możności „określenia” dystansu, na którym ich rywalizacja się odbywa. Poza zakresem definicji pozostaje również alternatywna forma rywalizacji, a więc popularny „wyścig spod świateł”, którego celem jest nie tyle najszybsze przebycie określonego odcinka drogi, ile osiągnięcie maksymalnego przyspieszenia bezpośrednio po wymuszonym przez warunki ruchu drogowego zatrzymaniu pojazdu. Proceder taki stwarza istotne zagrożenie dla innych uczestników ruchu, wydaje się zatem, że także powinien zostać objęty zakresem projektowanej definicji.
Wyścig możliwy także przy użyciu hulajnóg
Serwis Prawo.pl zwrócił w tym kontekście uwagę także na komentarz Rzecznika Praw Obywatelskich, który w swojej opinii do projektu podniósł dwa inne “braki” w ustawie. Chodzi o ujęcie “pojazdu mechanicznego”, który, według RPO, może też odnosić się do hulajnogi elektrycznej czy roweru i wózka elektrycznego.
Każdy z tych pojazdów może być przedmiotem użytym do nielegalnego wyścigu, w którym osiągnięte przez te pojazdy prędkości mogą być niebezpieczne dla życia ich uczestników i osób postronnych. Dlatego brak jest podstaw do zawężania definicji z art. 115 par. 25 Kodeksu karnego - przywołuje.



































