Nowy program mieszkaniowy rządu. Nie wszyscy skorzystają na tym rozwiązaniu
Rządowy program wsparcia mieszkalnictwa ma być odpowiedzią na problemy mieszkaniowe Polaków. Chociaż szczegóły wciąż są owiane tajemnicą, już teraz wywołuje on liczne kontrowersje. Nowe rozwiązanie ma zastąpić pierwotną koncepcję tzw. kredytu 0 proc., czyli docelowego następcę "kredytu 2 proc.". Sprawdzamy, co wiadomo na temat planów Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Nowy program mieszkaniowy. Budowanie zgody czy źródło nowych podziałów?
Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk zapewnia, że nowy program mieszkaniowy jest na ostatniej prostej. W jego założeniach mają się znaleźć rozwiązania, które wcześniej funkcjonowały w ramach programu „Mieszkanie dla Młodych” (MdM), w tym limity cenowe nieruchomości kwalifikujących się do wsparcia (tzn., że nap. powyżej danej kwoty w przeliczeniu na mkw. program nie będzie obowiązywał). Minister podkreśla, że głównym celem jest stworzenie „kompleksowego rozwiązania”, które zadowoli zarówno rynek mieszkaniowy, jak i potrzeby obywateli.
Więcej o sprawie: Kredyt 0 proc. upadł. Nie będzie dopłat. Minister się wygadał: jest inny pomysł
Jesteśmy naprawdę na ostatniej prostej – będziemy mówić o całościowym pomyśle, nie będziemy dawać pretekstu tym, którzy chcą siać emocje – zaznaczył Paszyk w rozmowie z PAP Biznes.
Minister wyraził także nadzieję, że w koalicji rządzącej buduje się zgoda wokół propozycji limitów cenowych mieszkań. „Pierwszy kwartał (2025 r. - red.) mamy na to, aby zmierzyć się z problemem definitywnie” – dodał.
Podwójny cios dla lokatorów: dwie podwyżki czynszu w rok. Zapłacisz nawet za domofon Wielkie zmiany dla pracowników. Bez tego nie dostaniesz już umowy o pracęPowrót do „Mieszkania dla Młodych” – krok naprzód czy wstecz?
Program „Mieszkanie dla Młodych” działał w latach 2014–2018 i był skierowany do osób kupujących swoje pierwsze mieszkanie. Limity cenowe, które wówczas obowiązywały, były obliczane według wskaźników przeliczeniowych powierzchni użytkowej. Choć program miał wielu zwolenników, nie brakowało też krytyki. Ta pojawia się i teraz, gdy na horyzoncie widnieje perspektywa “MdM 2”.
Minister Funduszy i Polityki Regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz otwarcie skrytykowała zapowiedzi resortu rozwoju, twierdząc, że takie rozwiązania mogą pogłębić problemy.
Ograniczenie dopłat metrażem czy ceną skoncentruje negatywne skutki na małych mieszkaniach. Będzie też sprzyjać rozwojowi patodeweloperki – budowy mieszkań niskiej jakości, często w miejscach pozbawionych podstawowej infrastruktury – napisała na portalu X.
Ministra uważa także, że zawarte w MdM dopłaty do kredytów mogą prowadzić do wzrostu cen mieszkań, co ostatecznie utrudni ich dostępność dla wielu Polaków.
Czy kompleksowe rozwiązanie spełni oczekiwania?
Krytycy, w tym Pełczyńska-Nałęcz, wskazują, że zamiast skupić się na dopłatach, rząd powinien zwiększyć dostępność gruntów i rozwijać budownictwo społeczne. Podobny pogląd podzielają eksperci rynkowi, którzy obawiają się, że zbyt duża ingerencja w rynek mieszkaniowy może prowadzić do dalszego rozchwiania cen, ale i w tym segmencie opinie są podzielone.
Paszyk zapewnia jednak, że nowy program będzie różnił się od poprzednich inicjatyw, takich jak „kredyt na Start” (tzw. kredyt 0 proc.), który ostatecznie nie wszedł w życie.
Jeszcze chwilę zaczekajmy, pokażemy rozwiązanie całościowe – powiedział.
Czas pokaże, czy zapowiadany program rzeczywiście zmieni sytuację na rynku mieszkaniowym. Dla wielu Polaków, zwłaszcza młodych, którzy mierzą się z dramatycznym brakiem dostępnych cenowo mieszkań, jest to kwestia niecierpiąca zwłoki. Eksperci zwracają uwagę, że rząd nie może pozwolić sobie na porażkę – zaufanie społeczne w tej kwestii wisi na włosku, a presja czasu rośnie. Czy nowe rozwiązania okażą się skuteczne, czy też staną się kolejnym przedmiotem politycznych sporów? Decyzje mają zapaść już w pierwszym kwartale tego roku.