Ogromna strata spółki Orlenu. Nowy zarząd negocjuje spłatę aut byłych prezesów
Szwajcarska spółka Orlenu, która zasłynęła transakcją w Wenezueli na ropę, która nigdy nie trafiła do Polski, zapewniała prezesom wystawne życie. Samochody za ponad pół miliona być może nie budziłyby takiego sprzeciwu, gdyby spółka realizowała swój statutowy obowiązek. Z Mercedesów byłego zarządu próbuje się teraz wykręcić nowy - negocjując z bankiem.
Krezusi z Orlenu. Szwajcarska spółka OTS
O szwajcarskiej spółce Orlenu (Orlen Trading Switzerland, powołanej w 2022 r.) zrobiło się głośno po tym, jak na jaw wyszło, że zarząd przeznaczył 1,6 mld zł na ropę z Wenezueli, w charakterze przedpłaty, a zamówionego towaru nigdy do Polski nie ściągnął. Ta transakcja przejdzie już do historii jako "Wenezuelski scam". Orlen wypłacił bowiem zaliczki bez żadnych zabezpieczeń, a ten proces opisał już po zmianie władzy nowy zarząd. O OTS cały czas wypływają nowe informacje, ostatnią dzieli się “Business Insider”. OTS fundował prezesom samochody warte kawalerkę. A spółka zapomniała zarabiać.
Zobacz też: Na ochronę zdrowia brakuje 160 mld zł. “Z szafy wypadł kolejny trup”
Europejska tarcza antyrakietowa. Problematyczny spadek po PiS? Rząd o kolejnym krokuSzwajcarski Orlen fundował prezesom samochody wartości kawalerki. Spółka zapomniała zarabiać
Statutowo, według wpisu rejestrowego, spółka OTS miała zajmować się handlem surowcami i zasobami na całym świecie - głównie produktami rafinacji ropy naftowej, samą ropą i produktami podobnymi - na użytek własny i Grupy Orlen. Szwajcarska odnoga miałaby zatem generować zysk, co w branży naftowej, jak zauważa sam Business Insider, nie jest niczym dziwnym. Tyle, że OTS zapomniał realizować swojego celu. Zamiast tego obrót spółki skupiał się na produktach własnych.
Zdecydowana większość przeprowadzonych transakcji dotyczyła jednak obrotu produktami własnymi - podaje biuro prasowe.
Business Insider, powołując się przy tym na własne źródła, szacuje ten podział na 90 proc. handlu produktami Orlenu i 10 proc. - statutowymi, z rynku zewnętrznego. Miało być odwrotnie. I choć więc spółka nie realizowała celu, prezesom i zarządowi zapewniała wystawne życie. Pensje zarządu nowy premier Donald Tusk szacował kilka miesięcy temu na 2 mln zł rocznie (Business Insider podaje tu kwotę ok. 1 mln zł/rocznie), a w poczet wydatków doliczyć trzeba koszty utrzymania siedmiu luksusowych aut.
Krezusi z Orlenu. Marcedesy w cenie mieszkania
Jak czytamy, ma chodzić o modele: GLE, GLA i GLS. Prezes Samer A. korzystał z modelu Mercedes Benz GLS 450, którego cena to równowartość mieszkania w Warszawie - ok. 600 tys. zł. Warto w tym miejscu przypomnieć, że sam Samer był w przeszłości ścigany za udział w VAT-owskiej grupie przestępczej, a wewnętrzne służby Orlenu przestrzegały przed jego angażem.
Orlen potwierdził informacje o tych samochodach. Dodał przy tym, że obecnie finalizuje rozmowy z firmą leasingową ws. wymiany samochodów na tańsze modele. Anonimizowane źródło BI szacuje roczne koszty utrzymania OTS (włączając w to pensje) na 3,5 mln dolarów.
Orlen próbuje odzyskać pieniądze
Nowy zarząd, na czele z prezesem Ireneuszem Fąfarą, podnosi, że usiłuje odzyskać pieniądze z wenezuelskiego scamu - 1,6 mld zł. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem Financial Times precyzował, że jest to wyjątkowo trudny proces. W kontekście plotek o powiązaniu pośredników z Hezbollahem punktuje jednak, że dowodów na to nie znaleziono. Według ustaleń Radia ZET polecenia wpłaty zaliczek na wenezuelską ropę były wydawane przy pomocy… WhatsAppa. Śledztwo w tej sprawie trwa w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie.