Parafianie oburzeni po słowach proboszcza. Zażądał gotówki przed komunią
Wszystko wskazuje na to, że inaczej niż w zeszłym roku, tym razem komunie święte będą odbywały się bez poślizgu. W niektórych parafiach pierwsze uroczystości z tej okazji już się odbyły. Rodzice i dzieci z jednej z wielkopolskich parafii raczej nie będą jej jednak zbyt dobrze wspominać. Wszystko przez skandaliczne zachowanie proboszcza.
-
W tym roku komunie św. odbywają się bez poślizgu
-
Dlaczego nie będą jej wspominać najlepiej rodzice i dzieci jednej z wielkopolskich parafii
-
O co miał pretensje proboszcz parafii
Komunia św. w cieniu skandalu
Inaczej niż w zeszłym roku, tegoroczny maj upłynie pod znakiem komunii świętych i nie będą się one tak jak w 2020 roku odbywały z poślizgiem (wielu parafii przesunęło je na lato i jesień). Rząd nie widzi przeciwwskazań odnośnie organizacji komunii w kościołach i jak poinformowano w tym tygodniu, będą mogły się z tej okazji odbywać przyjęcia, choć z limitami (od 15 maja – maksymalnie 25 osób, od 29 maja – maksymalnie 50 osób).
Bywają jednak parafie, gdzie problemy z pierwszą komunią świętą nie wynikały z powodu sytuacji epidemicznej w kraju, a z zupełnie innych powodów.
„Gazeta Wyborcza” opisuje sytuację, jaka miała miejsce w parafii pw. św. Mikołaja w Ryczywole (woj. wielkopolskie), gdzie uroczystości pierwszej komunii świętej odbyły się w minioną niedzielę. Owa sytuacja miała miejsce dwa dni później, kiedy to proboszcz parafii ks. Grzegorz Mazurkiewicz zorganizował spotkanie z rodzicami pierwszokomunijnych dzieci.
Spotkanie to nie upłynęło w zbyt miłej atmosferze, gdyż duchowny poświęcił je na pretensje wobec rodziców. Zaczęło się od żalu za nieumyte okna, a następnie proboszcz skupił się na pieniądzach.
Rodzice dzieci w rozmowie z „Wyborczą” relacjonują, że ksiądz miał pretensje za zbyt niską stawkę wypłaconą organiście i kościelnemu (pierwszy otrzymał 150 zł, drugi – 100 zł). Najbardziej duchowny był jednak oburzony stawką, jaką otrzymał on sam, a było to 1800 zł plus 300 zł na intencje mszalne.
Do komunii przystąpiło 41 dzieci i według księdza otrzymał „od osoby” pieniądze, które wystarczą mu na... dwie paczki papierosów.
Na niewiele zdały się tłumaczenia rodziców, że w związku z obecną sytuacją w kraju ich sytuacja materialna nie należy do najlepszych, a poza tym jak zwracano uwagę – sakramenty są za darmo, a ewentualne datki są dobrowolne. Proboszcz zarządził, by pieniądze wyłożyli ci rodzice, których na to stać i do soboty czeka na dopłatę.
„Czemu wpłaciliście na konto?”
Okazuje się, że gniew proboszcza parafii w Ryczywole można wywołać również samą formą płatności. Rodzice opowiadają, że gdy przed komunią wpłacili pieniądze na konto parafii, ks. Mazurkiewicz miał powiedzieć: „"Czemu wpłaciliście na konto? Ja potrzebuję gotówki".
Parafianie z nostalgią wspominają poprzedniego proboszcza, którego ks. Mazurkiewicz zastąpił w zeszłym roku. Jego poprzednik przed wzięciem koperty podczas kolędy, upewniał się czy darczyńców stać na codzienne potrzeby i nie miał żadnego cennika. W przypadku nowego proboszcza jest inaczej i przykładowo za pogrzeb życzy sobie ok. 1000 zł. Na pieniądzach zresztą się nie kończy, bo gdy Mazurkiewicz pojawił się latem ubiegłego roku w parafii, to zażądał od każdej rodziny... worka pszenicy.
Co na to poznańska kuria? Jej rzecznik ks. Maciej Szczepaniak w rozmowie z „Wyborczą” radzi, by wątpliwości wyjaśniać bezpośrednio z duchownym.
- Z całą pewnością jednak zarówno proboszcz jak i parafianie powinni próbować porozumieć się w takich kwestiach, jak organizacja pierwszej komunii świętej, z pożytkiem dla całej wspólnoty – mówi rzecznik poznańskiej kurii.
Sam proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Ryczywole sprawy nie komentuje.