Pisarze i scenarzyści wygrywają ze sztuczną inteligencją – bezprecedensowe porozumienie w branży filmowej
148 dni – tyle trzeba było, by scenarzyści będący członkami związku Writers Guild of America osiągnęli porozumienie z AMPTP, jednym z największych stowarzyszeń zrzeszających największych producentów filmowych i telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych. Strajk, który de facto sparaliżował Hollywood, był w dużej mierze związany z gwałtownym rozwojem sztucznej inteligencji.
Wielki strajk scenarzystów, także przeciw SI
Z perspektywy branży tech uwagę zwraca szczególnie jedno z postanowień stanowionych przez – amerykańscy scenarzyści wywalczyli regulacje w sprawie wykorzystania w przemyśle filmowym sztucznej inteligencji. Popularyzacja zwłaszcza zaawansowanych modeli przetwarzania języka naturalnego oraz dużych modeli językowych sprawia, że producenci, często gęsto posiłkując się wcześniejszymi pracami pisarzy, automatyzowali ich pracę .
W rezultacie, na przykład na podstawie scenariuszy opracowanych na potrzeby seriali, producenci mogli na własną rękę generować materiały fabularne na potrzeby kolejnych odcinków czy całych sezonów. Rzecz jasna oryginalni twórcy nie otrzymywali za to nic, a często groziła im całkowita utrata stanowisk . Scenarzyści obawiali się także takiego rozwoju sytuacji, w którym producenci będą podsuwać im fabuły wygenerowane przez SI do „dopracowania”, jednocześnie odbierając im przestrzeń twórczą, pracę oraz dochody.
Jak sztuczna inteligencja „pożycza” ludzką pracę
Problem w tym, że współczesne generatywne sztuczne inteligencje nijak nie da się uznać za twórcze i kreatywne, co jest podnoszone przez coraz większą liczbę nie tylko pracowników branży kreatywnej, ale też między innymi programistów. Proces trenowania zaawansowanych asystentów odbywał się bowiem w sposób, delikatnie mówiąc, dość niefrasobliwy w zakresie poszanowania własności intelektualnej . W ostatnim czasie grupa pisarzy, w której znalazł się między innymi George R. R. Martin, pozwali za to OpenAI.
Dziś nic nie stoi na przeszkodzie, by ChatGPT serwowało wyniki będące skutkiem ludzkiej pracy objętej prawami autorskimi. Nic więc dziwnego, że strajkujący uznali sytuację za niedopuszczalną – najpierw oprogramowanie trenowane jest na ich pracy, by potem krok po kroku ich jej pozbawiać . Podobne zarzuty wysuwano pod adresem zaawansowanych asystentów programistycznych, które sugerowały swoim użytkownikom całe bloki kody napisane przez kogoś innego.
Co udało się wywalczyć scenarzystom
W zawartym porozumieniu sztucznej inteligencji poświęcono cały osobny rozdział, na który składają się cztery punkty. Stanowią one, że sztuczna inteligencja nie może być wykorzystywana do pisania lub przepisywania materiałów, zaś owoce jej prac nie będą uznawane za materiał źródłowy. W rezultacie maszynowe scenariusze nie mogą być wykorzystywane, by pozbawiać ludzi praw czy zasług . Pierwszy, najważniejszy punkt ma więc w największym stopniu chronić pisarzy, choć może zwracać uwagę to, że jest on sformułowany cokolwiek ogólnie.
Ponadto pisarze mają odtąd zagwarantowaną swobodę wybory wykorzystywania wyników prac sztucznej inteligencji w swoich utworach, ale tylko pod warunkiem, że dane studio czy producent wyrażają na to zgodę. Producenci zostali także zobowiązani do tego, aby każdorazowo informować pisarzy, że dostarczany im materiał powstał w wyniku pracy sztucznej inteligencji, nawet jeśli było tak tylko częściowo. W ostatnim, choć również niezwykle ważnym punkcie porozumień, zabrania się trenowania sztucznej inteligencji na materiale dostarczanym przez ludzkich pisarzy .
Wygrana bitwa
Oczywiście naiwnie byłoby twierdzić, że czteropunktowe ustalenie raz na zawsze rozwiązuje problem i zabezpiecza interesy branży kreatywnej w konfrontacji z rozkwitem tzw. sztucznej inteligencji. Widać jednak, że strajki dużych związków zawodowych czy też gildii twórców zwyczajnie działają i nawet jeśli w przyszłości duże koncerny będą próbować znów automatyzować pracę branży kreatywnej, to wiedza już, że będzie ich to drogo kosztować. Na razie bilans strat i zysków wypada na korzyść człowieka, ale jak długo tak będzie?