Będą kary za spóźnienia pociągów. Kolejarze ostro krytykują projekt
PKP od lat świadczy Polakom usługi przewozowe swoimi pociągami. Wokół nich narosła już cała masa mitów, szczególnie tych dotyczących spóźnialstwa polskiego przewoźnika. Ale nie tylko PKP ma problemy z czasowym przyjazdem na perony. Ze strony innych linii kolejowych też przecież możemy spodziewać się niemałych opóźnień. Dlatego cały problem Ministerstwo Finansów chciało rozwiązać jednym projektem.
Ten zakłada nałożenie kar finansowych na tych przewoźników, którzy nie wyrabiają się na czas. Każde spóźnienie, a te liczone są od przekroczenia planowego czasu przyjazdu o 6 minut, miałoby być karane finansowo. Oczywiście spod tego prawa wyciągnięte by były przypadki takie, jak wypadek na torowisku, przejście pieszych przez drogę pociągów, czy zakorkowanie torów przez auta.
PKP, przewoźnicy i kolejarze przeciwni karom
Na takie rozwiązanie nie zgadzaja się jednak kolejarze, którzy przekonują, że nie pomoże to wywindować dobrego wyniku kolei. Zamiast tego PKP i inni przewoźnicy pogrążą się w karach finansowych. Wiele opóźnień na drogach przejazdu pociągów wynika bowiem z tego, że na danej trasie są prace konserwacyjne lub remontowe. Nałożenie kar finansowych miałoby także, zdaniem szefa PKP Cargo, Czesława Warsewicza, opłakane skutki dla pozycji kolei. Ta znalazłaby się w gorszej sytuacji niż transport drogowy i stała się mniej opłacalna.
Kary finansowe stawiają transport kolejowy w niekorzystnej pozycji w stosunku do transportu drogowego, a nakładanie kolejnych kar przewoźnikom kolejowym w oczywisty sposób negatywnie wpłynie na konkurencyjność transportu kolejowego - mówi Warsewicz.
