Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Energetyka > Podano datę budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Zacznie się od betonu jądrowego
Michał Górecki
Michał Górecki 23.06.2024 16:59

Podano datę budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Zacznie się od betonu jądrowego

Maciej Bando
Fot. Ministry of Climate and Environment/centralniak

OZE nie załatwi sprawy, rząd złoży wniosek notyfikacyjny w lipcu, a ostateczna cena dla klienta końcowego będzie “konkurencyjna wobec cen na dzisiejszym rynku" - choć to mętne szczegóły, dają coraz wyraźniejszy obraz pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Padła też wyraźna data. Maciej Bando, pełnomocnik rządu ds. infrastruktury atomowej zapowiada: pierwszy “jądrowy beton” już w 2028 r.

Kiedy pierwsza polska elektrownia atomowa? Rząd zdradza pierwsze konkrety: cena i data

Maciej Bando, pełnomocnik rządu ds. infrastruktury atomowej, zdradza pierwsze szczegóły dotyczące procesu inwestycyjnego wokół pierwszej polskiej elektrowni atomowej. W rozmowie z PAP zaznacza, że już teraz można wyrokować, że cena w projekcie kontraktu różnicowego dla pierwszej elektrowni będzie konkurencyjna w stosunku do cen na dzisiejszym rynku". Słowo wyjaśnienia: kontrakt różnicowy to model wsparcia w relacji inwestor-administracja państwowa. W skrócie: państwo gwarantuje kupno po stałej cenie (tzw. referencyjnej) wyprodukowanej energii elektrycznej w okresie obowiązywania umowy. Kiedy rynkowe ceny energii są niższe, niż ta cena referencyjna, dodatnią różnicę rząd wypłaca wytwórcy. I odwrotnie: kiedy ceny energii są wyższe od ceny referencyjnej, wytwórca różnicę zwraca. W marcu 2024 r. wiceminister klimatu opiniował, że taki model kontraktu jest optymalnym rozwiązaniem w przypadku atomu. Co więcej, regulują to same decyzje unijne; np. regulacje CfD, w myśl których kontrakt różnicowy jest jedyną dostępną formą publicznego wsparcia w inwestycje atomowe.

W kontekście “wylania pierwszego, atomowego betonu” Bando wskazuje rok 2028. Od tego momentu trzeba liczyć 7 lat do uruchomienia pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, czyli kontrakt na zeroemisyjną energię z atomu podpiszemy już w roku 2035.

Zobacz też: Atom zmieni polską szkołę. Westinghouse zdradza: “wyselekcjonowaliśmy 7 firm”

Koniec 14. emerytury pojawił się na horyzoncie? Powodem procedura nadmiernego deficytu

"Nie da się oprzeć energetyki całkowicie o OZE"

Bando opiniuje przy tym, że “dziś” - po doświadczeniach z wojną w Ukrainie, kryzysie finansowym czy pandemii - “jasne już jest, że nie da się oprzeć energetyki całkowicie o źródła odnawialne”. Jedynym bezemisyjnym (a zatem zielonym) i stabilnym źródłem energii jest właśnie atom. 

W trakcie gdy rząd realizuje kolejne etapu inwestycji, rośnie infrastruktura towarzysząca, konieczna do finalizacji atomu.

Blisko 30 zezwoleń i decyzji. Nie ma pierwszej, ale myślimy o drugiej elektrowni

Na razie etap realizacji inwestycji spoczywa na administracji publicznej. Do roku 2028 oddane mają zostać tzw. realizacje towarzyszące, czyli cała infrastruktura wokół elektrowni atomowej: pirs morski, linia kolejowa, drogi.

Tylko w tym i przyszłym roku wykonawcy infrastruktury towarzyszącej i spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (inwestor - PAP) muszą uzyskać ok. 30 zezwoleń i decyzji. To zadanie najwyższej wagi.

Zauważa przy tym, że polski atom jest kluczowy, nie tylko ze względu na oczekiwane moce (3,5 GW), ale sam fakt obcowania z “cywilnym atomem”, który rozwija przemysł energetyczny i stwarza nowe możliwości - to kluczowe także, jak mówi, z punktu widzenia “geostrategicznego”.

Dlatego też, już teraz, warto pamiętać o drugiej w kolejce elektrowni.

Niestety, prace nad lokalizacją drugiej elektrowni jądrowej w ramach PPEJ (program polskiej energetyki jądrowej - red.) zostały wstrzymane na początku jesieni 2023 r. z niejasnych powodów. Należy te badania odmrozić, dokonać weryfikacji potencjalnych miejsc, a wreszcie podjąć decyzję już o charakterze politycznym - czyli poprosić potencjalnych dostawców o złożenie kolejny raz aktualnych ofert - ocenia Bando.

Co więcej, potencjalne wejście w planową fazę w ramach drugiej elektrowni, według pełnomocnika, nie powinno kolidować z realizacją prac w ramach pierwszej. “Chodzi o to, aby z jednej strony nie opóźniać prac, a z drugiej nie przeciążyć spółki. Proces powinien być tak ułożony, aby całe otoczenie pierwszego projektu płynnie mogło przejść do drugiego” - ocenia.

Niejako śpiewem przyszłości byłoby zrzeknięcie się, z poziomu rządu, centralnego nadzoru nad projektami jądrowymi - wraz z postępem prac. "[…] ale do tego czasu konieczne jest wzmocnienie dozoru jądrowego, w postaci Polskiej Agencji Atomistyki, Urzędu Dozoru Technicznego itd." - ocenił.

Polski plan jądrowy

Przypomnijmy, że obecna wersja Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW, z należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa spółką Polskie Elektrownie Jądrowe jako inwestorem i operatorem. Jako partnera dla pierwszej elektrowni poprzedni rząd wskazał konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Ministerstwo klimatu zapowiedziało zaktualizowanie PPEJ w jeszcze w tym roku.