Podróżni zastanawiają się, czy samoloty w ogóle odlecą. Trwa strajk Ryanaira
Podróżujący samolotami muszą się uzbroić w cierpliwość. Na lotnisku czekają na nich wielogodzinne kolejki, opóźnione lub odwołane loty. Wszystko przez braki kadrowe oraz trwające protesty pracowników linii lotniczych.
Protesty pracowników
W trakcie pandemii mocno ograniczono zatrudnienie w sektorze lotniczym. Według grupy Air Transport Action Group na całym świecie zwolniono 2,3 mln osób, najwięcej z nich pracowało w obsłudze naziemnej i kontroli bezpieczeństwa.
Po pandemii wrócił popyt na podróże lotnicze, ale na lotniskach brakuje pracowników do obsługi bagaży, ochrony czy sprzątania. Osoby, które w czasie pandemii straciły zatrudnienie niekoniecznie chciały wrócić na swoje stanowiska. Tymczasem rekrutacja i szkolenie nowych pracowników to proces, który może trwać nawet kilka miesięcy.
W Hiszpanii od 18 lipca pracownicy Ryanair wznowili strajk. Ma on potrwać do 21 lipca. Pracownicy domagają się zwiększenia liczby pracowników oraz kilku procentowych podwyżek płac. W razie braku porozumienia strajkujący zapowiedzieli wznowienie protestu między 25 a 28 lipca.
To nie jedyny protest. W lipcu strajkowały już pracownicy linii British Airways, Lufthansa czy Wizz Air.
Bałagan na europejskich lotniskach
Linie lotnicze masowo odwołują loty. Chodzi zarówno o połączenia między miastami, jak i te międzynarodowe. Podróżujący muszą zatem nastawić się na spore utrudnienia.
Według danych Mabrian, najgorszy chaos panuje na lotniskach w Niemczech. Od 14 czerwca do 5 lipca odwołano aż 1482 loty, czyli aż 6 % wszystkich lotów w niemieckich lotnisk.
Drugie miejsce zajmuje Wielka Brytania, gdzie w ostatnim czasie odwołano 1060 odlotów, co stanowi 3,2 % odlotów z tego kraju.