Gigantyczne podwyżki dla wszystkich Polaków już za 22 dni. "Niektórzy tego nie wytrzymają"
Podwyżka cen prądu jest nieunikniona. Rząd obiecuje, że Polacy nie odczują wzrostu cen za energię elektryczną, wzrost cen dotknie przede wszystkim przedsiębiorstwa. Według ostatnich informacji, podwyżka ma wynieść 5-7%.
- Przeciętny konsument indywidualny przyjmie znaczącą podwyżkę z niezadowoleniem, ale nie zachwieje ona jego budżetem, natomiast przedsiębiorstwa takie jak stalownie, czy papiernie najzwyczajniej analogicznej podwyżki nie wytrzymają - ostrzega minister Jadwiga Emilewicz w rozmowie z Business Insider Polska.
Podwyżki cen prądu sporym zagrożeniem dla przedsiębiorców
Optymistycznej wizji nie ma również Tomasz Starus, członek zarządu ds. oceny ryzyka w Euler Hermes. Opierając się na ubiegłorocznym raporcie NBP mówi, że firmy generalnie deklarują odporność na wzrosty cen surowców i energii. Jednak aż 95% z nich musi przygotować się na straty.
“W przypadku hipotetycznego 30 proc. wzrostu kosztów energii, przy niezmienionych pozostałych kosztach i przychodach oraz przy pominięciu efektów wtórnych takiego wzrostu, udział firm ponoszących straty wzrósłby o ok. 6,6 pkt proc. W najgorszym położeniu są oczywiście przedstawiciele energochłonnych sektorów, jak np. hutnictwo, branża chemiczna, oponiarska itd., gdzie mamy jednocześnie kumulację kosztów certyfikatów CO2: w energii i za swoją produkcję” - czytamy.
Konsekwencją podwyżek cen prądu będzie zwiększenie inwestycji w odnawialne źródła energii, przede wszystkim w fotowoltaikę, jak twierdzą analitycy Euler Hermes przewidują wysyp inwestycji w OZE, czyli odnawialne.
- Duża firma może cały dach wielkiej hali zapełnić panelami, małej wystarczy kilka-kilkanaście sztuk. Z kolei wiatraki nie są tak skalowalne, a poza tym jako obiekty budowlane wymagają „papierologii” i te inwestycje trwają dłużej w czasie - tłumaczy Tomasz Starus.
Większe koszty w firmach to droższe produkty i usługi
Nie można zapominać, że nawet jeśli same podwyżki cen prądu nie będą bardzo odczuwalne dla zwykłych Polaków to i tak ich ciężar będziemy nieść płacąc za towary i usługi.
“Jeśli decyzją polityczną zwiększymy ceny dla ludności o te 5 do 7 procent, to znaczy, że cała reszta zwyżki kosztów pójdzie do firm. Co prawda Kowalski, płacąc za prąd zużywany na oświetlenie i zasilanie telewizora, zapłaci o te niedolegliwe 5 proc. więcej, ale dużo więcej zapłaci przemysł. W efekcie Kowalski też zapłaci więcej, tylko nie będzie o tym wiedział. Zapłaci zwyżkę energetyczną w cenach serka, chlebka, transportu publicznego” – powiedział Wojciech Warski, prezes zarządu Softex Data, cytowany przez “Innpoland”.