Polska gospodarka. Prognoza na 2023 rok
4,5-proc. wzrost PKB Polski w 2022 r. z pozoru nie dawałby podstaw do niepokoju w realiach globalnego spowolnienia. To jednak zasługa impetu z początku roku, gdy za naszą wschodnią granicą jeszcze nie toczyła się wojna, która wywołała kryzysową lawinę. W kolejnych miesiącach było już znacznie gorzej. Najbardziej pesymistyczne dane przyniósł IV kw. Niestety, prognozy na 2023 r. mówią o znacznie poważniejszych tarapatach: ponad 20-procentowej inflacji oraz ujemnych wartościach PKB.
Jak jest, jak będzie
Na pierwszy rzut oka 3,6-proc. (w ujęciu r/r) dynamika PKB wypracowana jeszcze w III kw. 2022 r. w to niezły rezultat. Wartość tego wskaźnika maskuje jednak wyraźną już wówczas słabość konsumpcji i inwestycji. Jeszcze pesymistyczniej wygląda obraz kondycji gospodarki rysowany danymi za IV kw. Blado wypadły odczyty sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej, której dynamika r/r zmierza do zera. Wzrost wynagrodzeń coraz wyraźniej nie dotrzymuje kroku dynamice inflacji.
– Zawężanie się dochodu do dyspozycji to zła wróżba dla kondycji budżetów domowych i w konsekwencji ich wydatków konsumpcyjnych. Innymi słowy hamowanie z minionych tygodni to dopiero przedsmak gospodarczych tarapatów. W I kw. 2023 r. dynamika PKB Polski r/r będzie przybierać wartości ujemne. Konsumpcja w najlepszym wypadku znajdzie się w stagnacji. Dopiero druga połowa roku powinna przynieść stopniową i umiarkowaną poprawę koniunktury. W całym 2023 r. dynamika PKB wyniesie naszym zdaniem mniej niż 0,5 proc., co będzie iść w parze z nieznacznym skurczeniem się niemieckiej gospodarki – prognozuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Inni mają już szczyt inflacji za sobą, Polska nie
Rok 2023 będzie w wielu państwach czasem hamowania inflacji. Taka ocena nie budzi większych kontrowersji. Znaki zapytania dotyczą tego, jak uporczywa będzie presja cenowa, jak szybko będzie wygasać i czy w światowej gospodarce kilkuprocentowa dynamika CPI będzie się utrzymywać przez wiele kwartałów. Minięcie szczytu przez inflację nie jest bowiem równoznaczne ze zwycięstwem w walce z presją cenową. Dopiero sprowadzenie dynamiki cen do pułapów zgodnych z celem polityki banków centralnych i pewność, że ścieżka cen znów nie zacznie ostro piąć się do góry – będzie oznaczać sukces.
O ile np. Stany Zjednoczone najprawdopodobniej już uporały się z inflacyjnym szczytem, o tyle w Polsce dynamika CPI najwyższy poziom osiągnie w I kw. 2023 r. Nie można wykluczyć, że będzie to pułap przekraczający 20 proc. r/r. Dopiero później dynamika CPI zacznie się stopniowo obniżać. Znaczną rolę odegra w tym spowolnienie gospodarcze. Wygaszanie inflacji w Polsce będzie zatem procesem długotrwałym, wręcz wieloletnim. Wynika to nie tylko z bardzo wysokiego poziomu dynamiki cen konsumenckich, ale także jej struktury. Nieprzerwanie na wzrostowej ścieżce utrzymuje się w naszym kraju inflacja bazowa, która w listopadzie przyspieszyła z 11,0 do 11,4 proc. r/r, a szczyt ciągle ma przed sobą.
– Czarny scenariusz mógłby zakładać, że inflacja w Polsce nie będzie wygasać w przeciwieństwie nie tylko do głównych gospodarek, ale także innych rynków wschodzących. Stąd już tylko krok do pogorszenia fundamentów i destabilizacji makroekonomicznej, obrazowanej także przez negatywne tendencje w bilansie płatniczym czy pogorszenie kondycji finansów publicznych – ocenia analityk Cinkciarz.pl
Sawicki dodaje, że takie rynkowe obrazki możemy obserwować w tej chwili na Węgrzech, gdzie inflacja wprost eksplodowała po nieudanych próbach zamrożenia cen paliw. W przypadku Polski nie jest to jednak nasz scenariusz bazowy, a przynajmniej nie na najbliższe miesiące.