Polski rząd poparł absurdalny plan Trumpa. Słowa szefa PSL niosą się po Europie
Donald Trump ma zażądać od członków europejskiego sojuszu kolejnego zwiększenia wydatków na obronność - donosił w grudniu 24 r. Financial Times, raportując o domniemanym poziomie 5 proc. PKB. I choć dla niektórych krajów wciąż nieosiągalny jest nawet pierwotny poziom 2 proc., Polska, przynajmniej w tym kontekście, pozostaje prymusem, notując już ponad 4 proc. Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL-u, właśnie publicznie pozytywnie zaopiniował maksymalistyczny plan Trumpa.
Polska poparła plan Trumpa. 5 proc. dla Europy "zajmie dekadę"
Kosiniak-Kamysz, w obecnej administracji Donalda Tuska minister obrony narodowej i wicepremier, w rozmowie z brytyjskim Financial Times publikowanej w niedzielę 12 stycznia, ocenił, że maksymalistyczny plan Trumpa, zakładający obligatoryjne dozbrojenie państw sojuszu poprzez zwiększenie wydatków na obronę do 5 proc. PKB jest “ambitny" i choć jego osiągnięcie zajmie dekadę , prezydent-elekt “nie powinien być za niego krytykowany”.
Wyraził przy tym ocenę, że Polska może wejść w rolę pośrednika, stając się "transatlantyckim łącznikiem" pomiędzy Europą, a nowym standardem współpracy, reprezentowanym przez formującą się administrację Donalda Trumpa. To jeden z nielicznych tak przychylnych głosów z kontynentu ws. kolejnych postulatów Trumpa wobec Europy.
Więcej o sprawie: Harris czy Trump? Tak głosowałaby Europa. Szeroka przepaść i nieoczywiste miejsce Polski
Polska prymusem USA
Ochotniczy ton wicepremiera został odnotowany m.in. przez europejski oddział amerykańskiego nadawcy Politico. Redakcja przypomina europejski ton, który wybrzmiał na początku, gdy Donald Trump po raz pierwszy zapowiedział wyśrubowaną normę 5 proc. PKB i bezpośrednio związał ją z udzieleniem sojuszniczej pomocy . Postulat padł w momencie, w którym zaledwie 23 z 32 członków NATO realizowało formalny obowiązek przeznaczania na obronność 2 proc. PKB (ten próg został ujęty w statucie Sojuszu Północnoatlantyckiego).
Polska, jako kraj przyfrontowy faktycznie na tym polu zauważalnie odstaje, już teraz realizując ok. 4 proc. PKB (4,12 proc.), z deklarowanym celem zwiększenia wydatków do poziomu 4,7 proc. w 2025 r. To oznacza, że w perspektywie lat 2014 - 2024 swoje wydatki na obronność co najmniej podwoiliśmy.
Ale przód peletonu finansowego potencjału obronnego zajmujemy z Estonią, Grecją czy Finlandią - po drugiej stronie są Czechy - nieco powyżej 2 proc., Francja - 2,06 proc., Holandia - 2,05 proc., czy cały pakiet państw, które do tej pory nie osiągnęły nawet pierwotnego progu: Chorwacja, Portugalia, Belgia, Luxemburg, Hiszpania, nawet Włochy. Zresztą minister obrony tego ostatniego — Guido Crosetto — jeszcze w grudniu w parlamencie oceniał wprost, że zrealizowanie postulatu o 5 proc. jest “niemożliwe dla prawie wszystkich narodów na świecie”.
Polska chce ciągnąć Unię w kierunku USA. Kosoniak-Kamysz: 100 mld euro na obronność
Financial Times pisze, że już w poniedziałek (13 stycznia) Kosiniak-Kamysz ma zamiar przedstawić plan na zwiększenie wydatków Polski do progu 5 proc. PKB podczas spotkania z pozostałymi ministrami rządu . Ocenia, że skoro Polska mogła pozwolić sobie na zadłużenie w ramach gospodarczej rekonwalescencji po pandemii COVID-19, może zrobić to samo i teraz “by móc bronić się przed wojną”.
Co więcej, Polska administracja ma zamiar skorzystać z prezydencji w radzie UE i naciskać na unijny budżet w wysokości 100 mld euro na obronność — w perspektywie 2028 - 2035. Rozmowy o siedmioletniej perspektywie budżetowej mają rozpoczynać się już w tym roku.
