Posłowie PiS chcą ekologicznego przymusu. Samorządy protestują. "Absurdalne"
Do marszałkowskiej laski trafił projekt posłów PiS, którzy postulują zmiany w funkcjonowaniu budżetu obywatelskiego. Związek Powiatów Polskich po przeanalizowaniu projektu ustawy opublikował odpowiedź, przestrzegając przed centralizacją, ograniczaniem swobód samorządów i punktując "absurdy".
Posłowie PiS chcą zmian w budżecie obywatelskim. Pojawi się przymus ekologiczny?
Na rządowej stronie legislacyjnej 19 marca został opublikowany poselski projekt członków klubu PiS, który - pośród innych zmian w Ustawie o ochronie środowiska - przewiduje wprowadzenie istotnych zmian w obrębie funkcjonowania budżetu obywatelskiego. W Polsce od 2011 r. system jest formą demokracji oddolnej, przejawem swobody w decydowaniu o inwestycjach na poziomie lokalnym. Mieszkańcy najpierw sami zgłaszają projekty, które według nich poprawą komfort życia w ich bezpośredniej okolicy, a później sami oddają na nie głosy i ten, który zbierze ich najwięcej, zyskuje finansowanie z ogólnego budżetu samorządu.
Posłowie PiS postulują, aby budżet zyskał wymaganą odgórnym prawem kategorię ekologiczną - przeznaczoną wyłącznie na projekty związane z “ochroną miejskiego środowiska przyrodniczego”. Na pomysł zareagował Związek Powiatów Polskich, publikując krótką analizę i punktując absurdy.
Związek Powiatów Polskich zarzuca ograniczenie władzy samorządu
W piśmie z 25 marca br. czytamy, że ZPP “ stanowczo sprzeciwia się wprowadzeniu proponowanych przepisów, dot. przeznaczenia części środków z BO na realizację projektów związanych z ochroną miejskiego środowiska przyrodniczego ”. Związek podaje trzy główne powody.
Po pierwsze, według związku, to ograniczenie władztwa samorządu, czyli centralizowanie władzy .
Budżety obywatelskie powstały jako inicjatywa oddolna, a w tym momencie ich zasady są dla miast na prawach powiatu dosyć ściśle narzucane na poziomie ustawowym (konkretny udział wydatków na budżet obywatelski; zasady jego formalnego funkcjonowania).
Po drugie, postulowane przepisy “ godzą w samą istotę instytucji budżetów obywatelskich , których dominującą cechą powinna być elastyczność i oddolna perspektywa mieszkańców”.
To aktywni mieszkańcy sami powinni decydować co zgłaszać jako projekty i na co w ramach budżetów głosować. W dodatku projektowane przepisy nie przewidują sytuacji, gdy projekty z przewidzianego, środowiskowego zakresu nie zostaną złożone w ogóle, nie zostaną wybrane lub zostaną wybrane w kwotach przekraczających przeznaczoną pulę.
Po trzecie wreszcie, związkowcy punktują, że sam koncept nieprzerwanego inwestowania w projekty prowadzące do zwiększenia “powierzchni biologicznie czynnej” jest nierealny . Miasta, jak tłumaczą, tym się właśnie różnią od terenów niezurbanizowanych, że ich istotną część pokrywa infrastruktura, zabudowa.
Teoretycznie, brzmienie proponowanego artykułu ustawy zakłada, że powierzchnia biologicznie czynna będzie stale poszerzana. Rozumiejąc potrzebę takich działań co do zasady, w związku z rosnącą świadomością ekologiczną, należy stwierdzić, że przepis musiałby być w pewnym momencie znowelizowany lub nawet usunięty, a nie tak powinno się dbać o jakość przyzwoitej legislacji.
"Absurdalne"
Ostatnim argumentem jest ten administracyjny. W projekcie ustawy posłów PiS czytamy bowiem o wyodrębnieniu “puli przeznaczonej na realizację projektów związanych z ochroną miejskiego środowiska przyrodniczego”. ZPP zauważa, że przepis niejako narzucałby ten obowiązek wszystkim gminom, które mają budżet obywatelski, a zatem także gminom… wiejskim . W takim przypadku wyodrębnienie obowiązku przeznaczenia części pieniędzy na infrastrukturę miejską brzmi “absurdalnie”. W czyje miejskie środowisko przyrodnicze miałaby inwestować gmina wiejska?
Kilka dni po złożeniu projektu do laski marszałkowskiej dokument został skierowany do konsultacji w kilku organach: Krajowej Radzie Radców Prawnych, Naczelnej Rady Adwokackiej, Krajowej Izby Gospodarczej czy Konferencji Lewiatan.
Zobacz też: To początek końca Poczty Polskiej? Szykują się potężne zmiany