Potentat chemiczny zagrożony falą masowych zwolnień. To jedyny taki zakład w całej Polsce

Wszystko wskazuje na to, że jedna z najbardziej rozpoznawalnych fabryk w Polsce przestanie działać. Proces, który właśnie się rozpoczął, może okazać się punktem zwrotnym dla całej branży – a skutki odczują nie tylko pracownicy.
Tradycja przemysłowa pod presją. Potentat chemiczny ma problemy
W świecie przemysłu chemicznego przyzwyczajenie do stabilności może być złudne. Nawet zakłady z ponad stuletnią tradycją, działające w oparciu o kluczowe surowce i wspierające całe lokalne gospodarki, zaczynają uginać się pod ciężarem rosnących kosztów operacyjnych. To właśnie w takich warunkach coraz częściej zapadają decyzje, które jeszcze dekadę temu wydawały się niewyobrażalne.
Wielu ekspertów wskazuje, że presja regulacyjna w Europie, szczególnie w kontekście polityki klimatycznej, sprawia, że produkcja chemikaliów w UE staje się coraz mniej opłacalna. Problem dotyczy nie tylko emisji CO₂ i związanych z tym kosztów, ale także globalnej konkurencji, która działa na zupełnie innych zasadach. W efekcie europejscy producenci coraz częściej rozważają ograniczenie działalności na Starym Kontynencie lub wręcz jej przeniesienie poza jego granice.
Szczególnie dotkliwie zmiany te odczuwają firmy, które działają w oparciu o klasyczne procesy technologiczne – wymagające dużych ilości energii i wody, a jednocześnie narażone na wpływ importu tanich surowców spoza UE. Przyszłość wielu zakładów w Polsce i Europie jest dziś bardziej niepewna niż kiedykolwiek wcześniej.


Europejskie ograniczenia kontra globalna rzeczywistość – nierówna walka o przetrwanie
Nie da się ukryć, że rynek chemiczny w Europie znalazł się pod wielowymiarowym ostrzałem. Z jednej strony mamy do czynienia z coraz bardziej rygorystycznymi normami środowiskowymi, a z drugiej – z brakiem realnej ochrony przed importem towarów produkowanych taniej, często przy użyciu kontrowersyjnych źródeł energii. To właśnie ta kombinacja doprowadziła do sytuacji, w której wielkie zakłady przemysłowe, zamiast rozwijać się – planują wygaszenie produkcji.
Przykładem może być rynek sody – surowca o szerokim zastosowaniu, od produkcji szkła po przemysł spożywczy. Europejscy producenci od miesięcy alarmują o problemie, jakim jest napływ tureckiej sody wytwarzanej z rosyjskich surowców energetycznych. Jak się okazuje, produkt ten zdobył już 30 proc. polskiego rynku, skutecznie wypierając lokalną produkcję.
W tym kontekście nie dziwi fakt, że coraz więcej firm apeluje o wprowadzenie ceł wyrównawczych, które zrównają warunki konkurencji. Równocześnie trwają rozmowy z decydentami na poziomie krajowym i unijnym w sprawie obniżenia kosztów energii oraz zmiany polityki klimatycznej – jednak jak dotąd, bez większych rezultatów.
Qemetica zamyka zakład w Janikowie i stawia na nowe inwestycje poza UE
Po miesiącach analiz, rozmów i apeli, Qemetica Soda Polska ogłosiła rozpoczęcie hibernacji zakładu sodowego w Janikowie. Produkcja ma zostać całkowicie wygaszona do końca lipca 2025 roku. Firma zapowiedziała rozpoczęcie procesu zwolnień grupowych – pracę może stracić nawet 350 osób. Jedynie około 90 pracowników pozostanie na miejscu, by nadzorować infrastrukturę niezbędną dla funkcjonowania elektrociepłowni i oczyszczalni ścieków.
Jak podkreśla prezes Grupy Qemetica, Kamil Majczak, spółka zrobiła wszystko, co było w jej mocy, by uniknąć tego kroku:
Próbowaliśmy wszystkiego. Od miesięcy prowadziliśmy rozmowy z naszym rządem i unijnymi instytucjami, apelując o cła wyrównawcze na turecką sodę, produkowaną z rosyjskich surowców i ochronę przed drastycznie rosnącymi kosztami energii. Alarmowaliśmy o zagrożeniu dla tysięcy miejsc pracy i kluczowej infrastruktury regionu. Nie możemy czekać dłużej – rynek i realia kosztowe zmusiły nas do tej decyzji. Każdy miesiąc to strata kilkunastu milionów złotych. Potrzebujemy konkretnego wsparcia decydentów. Jednak dotychczas – pomimo dużego zaangażowania z wielu stron, które doceniamy – takich konkretów jeszcze nie ma – czytamy w oficjalnym komunikacie prasowym Qemetiki.

Spółka jednocześnie zaznaczyła, że hibernacja może zostać cofnięta, jeśli tylko pojawią się systemowe zmiany – cła wyrównawcze, realne obniżenie kosztów energii i zmiana podejścia do regulacji środowiskowych. Do tego czasu Qemetica przenosi część działań za ocean – przejęcie biznesu krzemionki strącanej w USA otworzyło jej drogę do nowych rynków.
Jednocześnie firma inwestuje w projekt budowy nowoczesnej spalarni śmieci w Inowrocławiu. Ma ona nie tylko pomóc rozwiązać problem z trudnymi do recyklingu odpadami, ale również obniżyć opłaty za odbiór śmieci – co może stać się realnym wsparciem dla mieszkańców i lokalnych budżetów.





































