Rząd szykuje się do wielkiej zmiany przepisów drogowych. Prawo jazdy stracisz o wiele łatwiej
Czy nasze prawa jazdy są zagrożone?
Już pod koniec 2019 roku premier Mateusz Morawiecki zapowiadał wielkie zmiany w przepisach ruchu drogowego. Nowelizacja miała wejść w życie 1 lipca. Tak się jednak nie stało, co dla niektórych z pewnością było wspaniałą informacją. Reformy miały dotyczyć m.in.: zmian w limitach prędkości - ograniczenie prędkości na terenie zabudowanym do 50 km/h także w nocy, możliwości zabrania na trzy miesiące prawa jazdy kierowcy, który przekroczy prędkość o 50 km/h nawet poza obszarem zabudowanym, bezwzględnego pierwszeństwa pieszych , którzy od wprowadzenia nowych przepisów mieli mieć możliwość wejścia na pasy bez względu na okoliczności panujące na drodze. Według szacunków, po wejściu zmian w ruchu drogowym, prawo jazdy miało utracić nawet 40 tysięcy Polaków.
Najbardziej dyskusyjnym okazał się ostatni zapis - o ruchu pieszych. Okazało się, że nowe przepisy mogą być niemożliwe do wprowadzenia, ponieważ zmiany mogłyby doprowadzić do zdecydowanego zmniejszenia przepustowości miast, ze względu na niekontrolowane korzystanie z przejść dla pieszych. Swoje wątpliwości wyrazili także przedstawiciele Tramwajów Warszawskich, którzy stwierdzili, że może negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo na przejściach przez torowiska, m.in. dlatego, że piesi mogą zacząć bezmyślnie korzystać z nowego prawa nie uwzględniając tym samym ograniczeń, które płyną z prowadzenia tego typu pojazdów - długa droga hamowania oraz niebezpieczeństwo stwarzane pasażerom, którzy są narażeni na wstrząsy i upadki podczas gwałtownego hamowania.
Kiedy możemy spodziewać się nowych kar?
Portal Dziennik dowiedział się, że sprawę wzięła w swoje ręce posłanka Klubu Parlamentarnego Lewicy - Paulina Matysiak przypominając Andrzejowi Adamczykowi, szefowi resortu infrastruktury, że nowe przepisy miały wejść w życie wraz z pierwszym dniem lipca.
– Zgodę na taką nowelizację kodeksu drogowego deklarowali prawie wszyscy politycy, niezależnie od barw partyjnych. […] Jednak jak na razie poza obietnicami nie wydarzyło się nic. Projekt ugrzązł w Ministerstwie Infrastruktury na etapie konsultacji społecznych i nie trafił nawet jeszcze do Sejmu - stwierdziła zdeterminowana posłanka. Wiemy, że wystosowała do Ministerstwa Infrastruktury rzeczowe pytania, jak np. kiedy projekt trafi do Sejmu i czy zachowa niezmienioną formę? Ministerstwo ma trzydzieści dni na odpowiedź.