Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Finanse > Projekt "bykowego" w Sejmie. Pensje mogą ulec drastycznemu obcięciu
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 12.04.2025 20:11

Projekt "bykowego" w Sejmie. Pensje mogą ulec drastycznemu obcięciu

bykowe, składka emerytalna
fot. Unsplash/Johny Goerend

W Sejmie pojawił się pomysł, który może wywołać burzę. Zmiana dotknęłaby wielu Polaków i... ich pensje. Co dokładnie zakłada kontrowersyjna propozycja? I czy to faktycznie sposób na ratowanie przyszłości emerytur?

Coraz głośniej o „nowym obowiązku”

W przestrzeni publicznej od lat powraca temat wsparcia demografii i reformy systemu emerytalnego. Tym razem jednak pojawiła się propozycja, która może wywołać jeden z najgorętszych sporów społecznych ostatnich lat. Jej założenia już teraz wzbudzają ogromne emocje — zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników tego rozwiązania.

Punktem wyjścia dla dyskusji stała się anonimowa petycja, która wpłynęła do Sejmu. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to jedynie głos obywatela, zgodnie z procedurą, posłowie będą musieli się nią zająć, ponieważ trafiła do Komisji ds. Petycji. Na tym etapie nie zapadły jeszcze żadne decyzje legislacyjne, ale temat już zdążył przebić się do ogólnokrajowej debaty.

Jakie skutki może nieść ta propozycja? Czy jej celem jest tylko system emerytalny, czy może coś więcej?

bykowe 1.jpg
Fot. Pixabay/Endho
Miasta ostrzegają przed wilkami. Jedno zachowanie jest kluczowe - mieszkańcy muszą na to uważać Znane zakłady mięsne znikają i idą pod młotek. Kłopoty zaczęły się jednak wcześniej

Motywacja? Stabilność systemu i zachęta do zakładania rodziny – ale nie wszystkim się to podoba

Autor petycji w swoim uzasadnieniu wskazuje jasno: osoby bezdzietne nie przyczyniają się do przyszłego wzrostu liczby podatników. W związku z tym — jak argumentuje — obciążają system emerytalny, nie oferując nic w zamian.

Poprawa demografii jest kluczowa dla stabilności systemu emerytalnego opartego na solidarności międzypokoleniowej – cytuje anonimowego autora portal Fakt.pl.

W jego ocenie, aby zachować balans, potrzebne są działania, które zachęcą Polaków do posiadania większej liczby dzieci. W praktyce miałoby to oznaczać nie tylko system pozytywnych zachęt, ale również konkretne konsekwencje finansowe dla tych, którzy — z różnych powodów — dzieci nie mają.

Co ciekawe, temat nie jest nowy. Jeszcze w styczniu 2025 r. do „bykowego” odnosił się kandydat na prezydenta Marek Jakubiak. W Radiu ZET mówił:

Są ludzie, którzy mogą mieć dzieci, a ich nie mają świadomie, bo chcą wygodnie żyć, bo to, bo tamto... Skąd będą się brać następne dzieci?

W Polsat News poszedł jeszcze dalej, sugerując, że każda osoba bezdzietna powinna finansować 800 plus dla cudzych dzieci.

Czy to przejaw politycznej troski o przyszłość społeczeństwa, czy forma dyskryminacji?

Pensja niższa nawet o 1170 zł miesięcznie. Tak wyglądałaby składka w praktyce

Najważniejsze pytanie brzmi: ile faktycznie kosztowałoby Polaków "bykowe"? Według wyliczeń przedstawionych przez portal Fakt.pl składka dla bezdzietnych wynosiłaby niemal 100 zł od każdego zarobionego 1000 zł brutto.

Dla przykładu:

  • przy pensji minimalnej (4 666 zł brutto), "bykowe" wyniosłoby 455 zł miesięcznie,
  • przy wynagrodzeniu rzędu 6 tys. zł brutto585 zł,
  • a osoby zarabiające 12 tys. zł brutto musiałyby liczyć się z pomniejszeniem wypłaty aż o 1 171,20 zł miesięcznie.

bykowe 2.jpg

Nieco niższa składka – o 50 proc. wyższa niż standardowa – miałaby objąć małżeństwa posiadające tylko jedno dziecko, jednak z pewnymi wyjątkami (np. w przypadku przeszkód medycznych).

Podwójna składka emerytalna objęłaby osoby powyżej 30. roku życia, które nie posiadają dzieci. W założeniu jej wprowadzenie ma zredukować obciążenia systemu w przyszłości, ale równocześnie budzi kontrowersje, bo uderza bezpośrednio w portfele obywateli.

Choć propozycja na razie pozostaje w sferze petycji, fakt, że trafiła do Komisji ds. Petycji, oznacza, że będzie musiała zostać przeanalizowana i omówiona przez parlamentarzystów.

Czy Polska pójdzie śladem krajów, które próbowały podobnych rozwiązań? I czy presja ekonomiczna to rzeczywiście sposób na poprawę dzietności i ratowanie systemu emerytalnego?