Rachmistrzom dziękujemy. Polacy unikają spisu powszechnego, wielu naraża się na karę 5 tys. zł
Od tygodnia udział w tegorocznej edycji spisu powszechnego biorą udział rachmistrzowie. Problem w tym, że cześć osób niechętnie udziela im informacji, inni nie podają prawdziwych danych, a niektórzy w ogóle rachmistrzów nie wpuszczają. Tymczasem za takie zachowanie grozi kara i to surowa.
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Od 23 czerwca udział w spisie powszechnym biorą udział rachmistrzowie
-
W wielu wypadkach są oni niechętnie przyjmowani przez Polaków
-
Ile osób dotychczas się spisało
Spis powszechny od tygodnia z rachmistrzami
Choć tegoroczny spis powszechny (pod oficjalną nazwą Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań) rozpoczął 1 kwietnia, to dopiero tydzień temu zaangażowani w akcję zostali rachmistrzowie , czyli osoby, które w poprzednich edycjach spisu odgrywały kluczową rolę. W tym roku w związku z pandemią zdecydowano, że podstawową metodą realizacji spisu będzie tzw. samopis, czyli samodzielne spisanie przez internet bądź infolinię.
Zadaniem rachmistrzów, którzy przystąpili do pracy 23 czerwca jest skontaktowanie z osobami, które samopisu nie dokonały. Przed tygodniem redakcja Biznes Info zapytała Główny Urząd Statystyczny (GUS), czy rachmistrzowie będą mieli w ogóle co robić? Okazuje się, że tak, gdyż w ciągu niespełna trzech miesięcy trwania spisu, obowiązek wypełniła jedynie 1/3 uprawnionych.
- Na dzień 22 czerwca br. spisało się: 12 374 400 osób, co stanowi ponad 32,3 proc. osób zobowiązanych do spisania się – informował nas tydzień temu Wydział Współpracy z Mediami GUS.
Z najnowszych danych wynika, że udział w spisie wzięło 13,5 mln osób, a zatem ok. 35 proc. zobowiązanych do udziału w spisie powszechnym. Jak po tygodniu wygląda praca rachmistrzów? Okazuje się, że nie najlepiej. Z rozmów, które prezentuje Interia.pl wynika, że Polacy podchodzą do osób przeprowadzających na potrzeby spisu wywiady nieufnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wskazuje na to w rozmowie z portalem rachmistrz, który brał udział również w poprzedniej edycji spisu w 2011 roku. W jego ocenie "teraz ludzie stali się bardziej nieufni" , co wyraża się chociażby tym, że część osób w ogóle nie wpuszcza rachmistrzów do domu i rozmawia "przez płot", albo w garażu. Co ciekawe - jak mówi rachmistrz - nieufnością wykazują się przede wszystkim mieszkańcy bogatych osiedli.
Inny problem wiąże się z faktem, że część spisywanych nie podaje prawdziwych informacji. Jako przykład rachmistrz wskazuje tu respondenta, który podaje w ankiecie, że jego nieruchomość ma 120 metrów kwadratowych, podczas gdy już na pierwszy rzut oka widać, że ma ona co najmniej 500 metrów kwadratowych.
Czasem do wywiadu w ogóle nie dochodzi, gdyż część osób zwyczajnie rachmistrzów nie wpuszcza do domu, a inni rzucają słuchawką.
Zlekceważysz rachmistrza? Licz się z surowa karą
Warto przypomnieć, że w sytuacji, gdy respondent odmawia udziału w spisie powszechnym, rachmistrz sporządza stosowną notatkę. Sprawa (na wniosek GUS) trafia do sądu, który decyduje o ewentualnej karze.
Kara może być dość wysoka, gdyż może wynieść nawet 5 tys. zł. Z kolei za podanie fałszywych informacji trzeba liczyć się nie tylko z grzywną, ale nawet karą pozbawienia wolności do 2 lat.
Przypomnijmy, że Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań potrwa do końca września.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl