Polakom ryb jeść nie kazano. Większość bałtyckich skarbów trafia do innych krajów
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Ile Polacy jedzą ryb
-
Ile ryb zjada się w Europie
-
Czy ryby z Bałtyku są zdrowe
Ryby rzadkim gościem na talerzach Polaków
Portal Morski podaje, że rodzime gatunki ryb bałtyckich, takich jak śledź, szprot, flądra, łosoś, turbot czy sandacz częściej goszczą na stołach mieszkańców Skandynawii, czy Europy Zachodniej. Wszystko dlatego, że wciąż panuje w Polsce przeświadczenie, że bałtyckie ryby są zanieczyszczone chemikaliami. Nic bardziej mylnego - polskie ryby spełniają niezwykle rygorystyczne unijne normy i są nieprzecenionym źródłem białka witamin A i D czy kwasów omega-3.
- Bałtyk jest morzem zamkniętym, śródlądowym, gdzie wymiana wód z oceanem jest niewielka i na pewno następuje kumulacja związków, które spływają rzekami. Zawartość metali ciężkich w rybach bałtyckich jest jednak niewielka – nie przekracza nawet połowy dozwolonej normy - mówił w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes dr inż. Wojciech Sawicki, ekspert ds. bezpieczeństwa żywności z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
- Ze względu na bezpieczeństwo konsumentów wprowadzono limity określone prawem, których wartości w surowcu nie mogą być przekroczone, aby mógł być on przeznaczony do konsumpcji dla ludzi - wskazuje zaś dr hab. inż. Joanna Szlinder-Richert, zastępca dyrektora ds. naukowych w Morskim Instytucie Rybackim.
- Poziomy zanieczyszczeń w rybach i w środowisku morskim podlegają kontroli w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska, jak również w ramach monitoringu żywności. Badania prowadzą także sami przetwórcy, dlatego że to w ich interesie jest sprawdzenie, czy surowiec, z którego korzystają, jest bezpieczny. W innym przypadku w razie kontroli groziłyby im surowe kary - dodaje.
Dane Europejskiego Obserwatorium Rynku Rybołówstwa (EUMOFA) wskazują, że przeciętny Polak zjada rocznie ok. 14,5 kg ryb, co w porównaniu do reszty europejskich krajów, zwłaszcza śródziemnomorskich, jest wartością niezwykle małą. Hiszpanie, którzy są uznawani za jeden z najzdrowszych krajów Europy, zjadają nawet trzy razy więcej ryb.
- Ryby bałtyckie – szproty, śledzie, flądry, dorsze, łososie, belony i gładzice – są bardzo cenione na Zachodzie i w Skandynawii. Ogromne ilości wyjeżdżają na zachód i północ Europy. Polacy nie mają pojęcia, jak olbrzymia jest tego skala. Dobrze pasowałoby tu powiedzenie: cudze chwalicie, swego nie znacie. Od lat próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nasze ryby są cenione przez ekologicznie wyedukowane społeczeństwa na Zachodzie, podczas gdy do Polski trafiają te pochodzące z innych mórz - powiedział cytowany przez Portal Morski Marcin Radkowski, prezes Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb, inicjator programu Naturalnie Bałtyckie.
Spożywanie polskich ryb bardziej ekologicznym rozwiązaniem
Portal wskazuje też, że ryby z Bałtyku warto jeść nie tylko dlatego, że są niezwykle zdrowe. To, co przemawia za kupowaniem polskich ryb, to również kwestie logistyczne i ekologiczne. Ryby z naszego morza nie musiały bowiem przebyć tysiąca kilometrów, zanim znalazły się na sklepowych półkach. Ich spożywanie jest dzięki temu bardziej ekologiczne i zostawia mniejszy ślad węglowy niż wybieranie ryb z innych obszarów połowowych. Nieprzecenioną zaletą jest także to, że kupując polskie ryby, wspieramy rodzime rybołówstwo.
- To szczególnie ważne teraz, w dobie pandemii. W ten sposób można pomóc naszym rybakom, przetwórcom i tysiącom ludzi, którzy są zatrudnieni w całej tej branży - podkreślił Marcin Radkowski, inicjator programu Naturalnie Bałtyckie.