Rząd chce wprowadzić nowy system. Informacje o wszystkich oszczędnościach emerytalnych Polaków znajdą się w jednym miejscu
We wtorek 21 marca rząd przyjął projekt ustawy (teraz trafi on do Sejmu), który zakłada stworzenie Centralnej Informacji Emerytalnej (CIE). W tym systemie znajdą się wszystkie informacje o oszczędnościach emerytalnych Polaków i wysokości ich przyszłych świadczeń. W latach 2022-2031 budżet państwa zamierza przeznaczyć na cel funkcjonowania CIE maksymalnie 215 mln zł. Tymczasem dr Antoni Kolek, prezes Zarządu Instytutu Emerytalnego przyznaje, że problemem w naszym kraju wcale nie jest brak dostępu do tego typu informacji. A zatem?
Czy potrzebujemy Centralnej Informacji Emerytalnej?
Przyjęty przez rząd projekt ustawy o Centralnej Informacji Emerytalnej (CIE) trafi teraz do Sejmu. W jego uzasadnieniu czytamy, że obecnie nie ma jednego, spójnego, docelowego miejsca, gdzie taką informację (o swoich oszczędnościach emerytalnych i wysokości przyszłych świadczeń – dop. red.) można całościowo uzyskać bez konieczności zwracania się do wielu instytucji. Wskutek tego, zdaniem autorów projektu, Polacy nie mają kontroli nad swoimi oszczędnościami i są jedynie w niewielkim stopniu zainteresowani gromadzeniem kapitału na przyszłość. Innego zdania jest dr Antoni Kolek, prezes Zarządu Instytutu Emerytalnego.
Każdy ubezpieczony w ZUS może sprawdzić na swoim koncie na PUE ZUS, ile odprowadził składek i ile łącznie zaewidencjonowano na jego koncie i subkoncie w ZUS. Każdy oszczędzający w PPE, PPK, a także na IKE i na IKZE ma możliwość skontaktowania się ze swoją instytucją finansową i sprawdzenia, ile środków odłożył w tych formach oszczędzania. Problemem nie jest brak dostępu do informacji, ale niski poziom partycypacji oszczędzających w tych formach – wyjaśnia dr Antoni Kolek w komentarzu udzielonym redakcji Biznesinfo.
Dalej ekspert wskazuje, że w obecnej sytuacji mnożą się pytania o powołanie innych systemów, w których obywatele zyskaliby dostęp np. do informacji o oszczędnościach zgromadzonych na wszystkich kontach i lokatach bankowych, pożyczkach i kredytach, ubezpieczeniach – majątkowych i na życie, czy też wiedzy na temat swoich leasingów. Czemu coś takiego nie powstanie? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo naruszyłoby to interesy instytucji finansowych, a rząd zyskałby pełną wiedzę o naszych oszczędnościach, ubezpieczeniach, leasingach – tłumaczy ekspert.
Jak to będzie działać?
Za pośrednictwem Centralnej Informacji Emerytalnej obywatele mieliby zyskać dostęp do informacji o stanie kont w trzech filarach:
- filarze publicznym, a więc oszczędnościach zgromadzonych w systemach prowadzonych przez ZUS i KRUS,
- prywatnym filarze pracowniczym tj. w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) i w Pracowniczych Programach Emerytalnych (PPE)
- oraz w prywatnym filarze indywidualnym: IKE, IKZE i OFE.
Dostęp do informacji w CIE będzie można uzyskać za pośrednictwem domeny gov.pl lub poprzez aplikację mobilną.
Maksymalny limit wydatków na CIE to 215 mln zł
Gromadzeniem, porządkowaniem oraz organizowaniem informacji dostępnych w ramach systemu miałby zajmować się Polski Fundusz Rozwoju. Byłby on również odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzonych w CIE danych oraz integrację z systemami teleinformatycznymi ZUS i KRUS, a także należącymi do innych podmiotów. Czynności związane z funkcjonowaniem Centralnej Informacji Emerytalnej miałyby kosztować budżet państwa maksymalnie 215 mln zł w latach 2022-2031.