Strajk w samym środku pandemii? To bardzo możliwe już wkrótce
Strajk w szpitalach? Niewykluczone
Katastrofalne warunki mają pracownicy szpitala w Łomży. To jedna w wielu placówek, które mają zostać przekształcone w szpital zakaźny. Niedawno głośna była wypowiedź kierowniczki szpitala, która bez ogródek przyznała, że placówka nie jest przygotowana do takiej zmiany, a na miejscu nie ma sprzętu i odpowiednich zabezpieczeń. Jak podaje portal Bankier.pl, personel postanowił przeprowadzić strajk i podkreśla, że to jedyny szpital w mieście, a przejazd ambulansem do najbliższych placówek wynosi ok. 40 minut, co może decydować o życiu pacjentów.
Także pracownicy wojewódzkiego szpitala w Gorzowie Wielkopolskim szykują strajk. Co ciekawe, ich strajk nie ma żadnego związku z pandemią. Chodzi o wynagrodzenie pracowników. “Gazeta Lubuska” podaje, że szef związku zawodowego w szpitalu domagał się wyższych pensji dla ponad 700 osób.
Jeżeli żądania nie zostaną spełnione w ciągu siedmiu dni, to związek wystąpi ze sporem zbiorowym i przeprowadzi strajk. Według przewodniczącego Solidarności szpital nie dba o bezpieczeństwo pracowników, a co za tym idzie - bezpieczeństwo pacjentów. Tymczasem rzecznik szpitala w Gorzowie odpiera atak i mówi, że średnia płac w tym szpitalu wynosi 6,2 tys. zł brutto, gdy przeciętne wynagrodzenie w woj. lubuskim to ok. 4,5 tys. zł. Związkowcy uważają, że “te dane mijają się z prawdą”.
Strajk w elektrowni?
Strajk szykują też związkowcy z kopalni w Bełchatowie. Okazuje się, że pracownicy nie dostali środków ochrony. Nie ma płynów do dezynfekcji, rękawic czy maseczek. Nie ma nawet ustalonych zasad bezpieczeństwa podczas pracy w zagrożeniu koronawirusem.
Zarząd odpiera ataki i zapewnia, że wszystkie środki ochronne są dostarczane na bieżąco i do kopalni i elektrowni, spółka dba o bezpieczeństwo swoich pracowników. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Związkowcy ostrzegają, że jeśli firma nie zagwarantuje odpowiednich warunków pracy, to elektrownia przestanie działać.
Strajk w koncernach motoryzacyjnych
Strajk przeprowadzili pracownicy fabryki Mercedes-Benz w Vitorii-Gasteiz. Ponad 5 tysięcy pracowników odmówiło wykonywania obowiązków, a dyrekcja nie miała wyboru - produkcję wstrzymano. Także pracownicy Volkswagena w polskiej fabryce żądali wstrzymania produkcji.
Związkowcy z Inicjatywy Pracowniczej domagali się, aby na czas wstrzymania produkcji pracownicy dostawali pełne wynagrodzenie i żeby został uruchomiony fundusz wsparcia na okres większych wydatków na opiekę medyczną w trakcie pandemii. Żądano też, aby nie zrywać umów z pracownikami tymczasowymi. Dzięki temu mogliby zachować prawo do opieki zdrowotnej w poznańskim oddziale Volkswagena - podaje portal Strajk.eu, przytaczając apel związkowców.
Jak podaje portal Bankier.pl, związkowcy dopięli swego. Zarząd VW Polska wydał decyzję o wstrzymaniu prac w fabrykach w Poznaniu, Swarzędu, Wrześni i Hanowerze. Póki co prace zostały zawieszone na dwa tygodnie.
- W niektórych zakładach pracy nasze komisje poza codzienną walką o swoje prawa, muszą od kilku dni walczyć o zapewnienie środków czystości. Dlatego przypominamy również, że pracodawcy mają też obowiązek zapewnić odpowiednie środki BHP, a niedopełnienie tego obowiązku podlega karze pozbawienia wolności - ostrzega Komisja Krajowa OZZIP.
Pandemia koronawirusa obnażyła wiele braków i słabości, jakie zżerają zakłady pracy i pracodawców. A przecież to im powinno zależeć na tym, by pracownicy mieli odpowiednie warunki. Im będą lepsze, tym lepsze będą wyniki.