Tego na rynku nieruchomości nie było. Eksperci mówią o "mieszkaniowej studniówce"

Maskowanie spadków cen nieruchomości przez sprzedawców nie przynosi oczekiwanych przez nich rezultatów, a elementarne braki w jawności czy to ofert, czy transakcji zaczęły grać mocno na ich niekorzyść. Świadczy o tym zjawisko dostrzeżone przez ekspertów – tzw. mieszkaniowa studniówka, która w ostatnich tygodniach wydłuża się coraz bardziej.
Nietęga atmosfera wokół programu "Pierwsze klucze". Doprowadzi do cenowej katastrofy
Choć program "Pierwsze klucze" trafił po pierwszych zawirowaniach do wykazu prac rady ministrów, atmosfera wobec projektu jest morowa. Należy się spodziewać, że bardziej zdecydowane kroki zostaną podjęte dopiero po wyborach prezydenckich.
Program ma jednoznacznie negatywną recepcję zarówno wśród podmiotów działających na rynku nieruchomości, jak i potencjalnych kredytobiorców. Zgodna i poparta wieloma badaniami oraz empirią jest diagnoza, że jakikolwiek projekt dopłat wywinduje ceny nieruchomości.
Oferty sprzedaży mieszkań obrastają w kurz. "Studniówka" coraz mniej aktualna
Tak długo, jak nie dojdzie do przyjęcia lub odrzucenia kolejnych już przepychanych z oślim uporem dopłat, na rynku trwać będzie stupor. Poza MRiT nikt nie ma już złudzeń – potrzebna jest decyzja i zabiegi na rzecz zwiększenia transparentności, jak ustawa o jawności cen ofertowych i uruchomienie Portalu DOM, by pęknięcie banki stało się jasne dla wszystkich.
Rzeczony stupor, zawieszenie decyzji, widać po wydłużającym się czasie dzielącym publikację oferty do transakcji zakupu. Choć jeszcze niedawno było to średnio 100 dni, stąd tzw. studniówka, to dziś jest to już o 10 dni dłużej. A to wyłącznie średnia arytmetyczna, bo nie brakuje mieszkań, które czekają na kupców miesiącami.

Przez obietnicę kolejnych rządowych dopłat nie działają mechanizmy rynkowe
Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości z Król i Partnerzy, nie ma wątpliwości, że przyczyną niskiego zainteresowania ofertami są zbyt wysokie ceny:
Podaż na rynku pierwotnym oraz na rynku wtórnym jest bardzo duża. Deweloperzy oddają do użytku inwestycje, które zaczynały się budować w czasie po pandemii i w czasie, gdy boom na rynku napędzany był rządowymi programami dopłat do kredytów. Obecnie takich benefitów nie ma, a mieszkania od deweloperów są nadal rekordowo drogie. Niektóre mieszkania więc czekają wiele miesięcy, aż ktoś zdecyduje się na zakup.
Sytuacja nie jest lepsza na rynku wtórnym. Król mówi o mieszkaniach, których oferty sprzedaży są już starsze niż rok. W tym przypadku także decydować ma niechęć do ustępstw po stronie sprzedawców. Skrócenie terminów od publikacji oferty do sprzedaży jest możliwe poprzez negocjowanie ceny:
Wybierając mieszkanie na rynku wtórnym, klient kieruje się przede wszystkim ceną oraz stanem nieruchomości. Jeżeli mieszkanie wymaga remontu, a cena przekracza np. 10-12 tysięcy złotych za metr kwadratowy to raczej na szybką sprzedaż nie ma szans.
Różnice w czasie upływającym od publikacji oferty do zakupu zachodzą rzecz jasna także ze względu na lokalizację, ale też metraż. Jednocześnie potencjalni klienci nadal chętnie przychodzą na prezentacje, których ma być obecnie więcej niż w I kw. 2025 r. Decyzje zakupowe mogą być jednak odwlekane ze względu właśnie na niepewność ws. kolejnych dopłat.





































