Tutaj ceny spadają pierwszy raz od połowy 2020 roku. Jak to wpłynie na nasze portfele
Jesienią, gdy jasne zaczęło się stawać, że apogeum presji cenowej zostało minięte, inwestorzy porzucili strach przed Fed i zaczęli obstawiać szybkie zakończenie cyklu podwyżek w USA.
Stało się jedną z trzech najistotniejszych przyczyn runięcia kursu dolara z rekordowych pułapów i poprawy kondycji złotego. Drugą było wyparowania obaw o kryzys energetyczny i głęboką recesję w Europie, a trzecią perspektywa odejścia Chin od drakońskich pandemicznych restrykcji.
W efekcie dolar kosztuje dziś około 4,35 zł, czyli 70 groszy mniej niż we wrześniowym szczycie wszech czasów.
Ceny konsumenckie w USA były w grudniu o 0,1 proc. niższe niż w listopadzie. To pierwszy miesięczny spadek wskaźnika od maja 2020 r. Przekłada się on na ostre hamowanie dynamiki w ujęciu rok do roku.
Obniżyła się z ona 7,1 do 6,5 proc. r/r, podczas gdy czterdziestoletni szczyt wskaźnika wypadł już w czerwcu na poziomie 9,1 proc. r/r. Bardziej uporczywa z natury inflacja bazowa osiągnęła maksimum na pułapie 6,6 proc. we wrześniu, a w grudniu obniżyła się do 5,7 proc. r/r.
Czwartkowe dane były zgodne z prognozami, ale są negatywne dla USD. Rezonują bowiem z rosnącym przekonaniem inwestorów, że Rezerwa Federalna na posiedzeniu 1 lutego podniesie stopy procentowe o 25 pb. Byłby to drugi tak mały ruch od początku cyklu podwyżek w marcu 2022 r., w ramach którego koszt pieniądza błyskawicznie wywindowano z przedziału 0,00-0,25 proc. o 425 pb.
Co więcej, wbrew powtarzanym jak mantra stanowczym deklaracjom, że nie można liczyć na obniżki stóp w drugiej połowie roku, inwestorzy wycenili następujący scenariusz. Stopy wzrosną w pierwszym półroczu łącznie o 50-75 pb, ale na koniec stycznia przyszłego roku będą już niższe niż obecnie.
Wodą na młyn stało się połączenie wygasania presji cenowej i zwiastunów zbliżającego się załamania wzrostu. Choć zatrudnienie poza rolnictwem rośnie w przyzwoitym tempie, przekraczającym 200 tys. nowych miejsc pracy, a nieobsadzonych pozostaje przeszło dziesięć milionów wakatów, to dynamika wynagrodzeń obniżyła się w kierunku 4,5 proc. r/r.
Wraz ze spadającymi kosztami frachtu oraz taniejącymi surowcami energetycznymi i żywnością daje to widoki na szybkie opanowanie wzrostu cen. Kluczem może być jednak hamowanie gospodarki. Najsilniejszym ciosem w dolara okazały się zaskakujące, recesyjne wartości wskaźnika ISM dla usług, czyli wiodącego barometru nastrojów w kluczowej sferze amerykańskiej.
Z punktu widzenia złotego, jako najbardziej sprzyjający byłby jednak scenariusz tzw. miękkiego lądowania, czyli uniknięcia przez największe gospodarki głębokiej i długiej recesji przy jednoczesnym wygasaniu inflacji. W takiej kombinacji, w drugiej części roku, gdy wzrost gospodarczy na świecie zacznie odbijać z dołka, możliwy mógłby stać się spadek kursu dolara nawet poniżej bariery 4 zł ostatni raz notowanej tuż przed napaścią Rosji na Ukrainę.
Dla BiznesInfo komentuje ekspert Bartosz Sawicki źródło: cinkciarz.pl