W Polsce zabraknie prądu? Niepokojące doniesienia, samorządowcy złożyli wniosek
Wokół budowy elektrowni jądrowej w Polsce wybuchło zamieszanie. Samorządowcy złożyli pismo o zmianę lokalizacji. Kolejne opóźnienia mogą skutkować katastrofą - w kraju może zabraknąć prądu.
Budowa elektrowni stoi pod znakiem zapytania
Decyzję o rozpoczęciu budowy elektrowni jądrowej podjął jeszcze poprzedni rząd, mimo pierwotnych oporów i ciągłego obstawania przy węglu. Kryzys energetyczny sprawił, że ta decyzja była wręcz konieczna. Po 15 października ubiegłego roku Lewica, Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga jako nowa większość zobowiązały się do kontynuacji tego przedsięwzięcia.
Premier Donald Tusk zdaje się jednak tracić pewność w tej kwestii. Chociaż pierwotnie zapowiadał, że zmiana lokalizacji jest do rozważenia, jeżeli będzie to wykonalne ”bez straty czasu, pieniędzy, bez ryzyka”, teraz wydaje się skłaniać raczej ku temu, że elektrownia powstanie w ustalonej lokalizacji, jeśli ta będzie optymalna. Opóźnienia w tej kwestii mogą oznaczać poważne kłopoty dla Polski.
Potężne problemy Poczty Polskiej. Pracownicy potwierdzają: "Byłem świadkiem mnóstwa absurdalnych decyzji"Apel o zmianę lokalizacji
Pismo z wnioskiem o zmianę lokalizacji elektrowni jądrowej do premiera skierował wicemarszałek woj. pomorskiego Leszek Bonna i wojewoda pomorska, Beata Rutkiewicz. Elektrownia miałaby zostać przeniesiona z Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo w okolice Żarnowca.
Premier zapowiedział wcześniej audyt projektu, jednak zdaniem Jakuba Wiecha, eksperta od energetyki i redaktora naczelnego Energetyka24.com, kolejny audyt jest zbędny.
Dla tej lokalizacji audyt nie jest potrzebny, bo była przyjmowana w sposób transparentny, za pomocą prawnie ustalonych środków, które były jawne - tłumaczy Jakub Wiech.
Co przeniesienie elektrowni oznacza dla Polski?
Jak tłumaczy Jakub Wiecha ani ponowny audyt, ani zmiana lokalizacji nie są czymś, na co Polska może sobie pozwolić. Podkreśla, że projekt już jest opóźniony o dwa lata, a takie działania mogą spowodować kolejne przesunięcia i to o 5, a może nawet 10 lat. W takiej sytuacji istnieje spore ryzyko, że - poza stratami w budżecie - Polacy będą musieli spodziewać się w przyszłości tzw. luki wytwórczej i ograniczonego dostępu do energii elektrycznej.
źródło: SUPER BIZNES