W trzy lata w tym polskim mieście kupisz mieszkanie. Ale jest problem: nikt nie chce
Ceny mieszkań w Polsce zaskakują różnicami między miastami. W Bytomiu wystarczą trzy lata oszczędzania przeciętnej pensji, by kupić 50-metrowe mieszkanie, podczas gdy w Warszawie potrzeba na to aż… 12 lat. Dlaczego te różnice są tak ogromne?
Bytom – miasto niskich cen mieszkań
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosi 6000 zł netto. Przy takich zarobkach w Bytomiu za jedną pensję można kupić aż 1,5 m² mieszkania. Ceny na rynku wtórnym w tym mieście są jednymi z najniższych w Polsce – średnio 4100 zł za metr kwadratowy. Oznacza to, że na zakup 50-metrowego mieszkania potrzeba niecałych trzech lat pracy, zakładając oszczędzanie całej pensji.
Ekspert rynku nieruchomości Marcin Drogomirecki wskazuje, że w miastach takich jak Bytom mieszkania są dostępniejsze, ponieważ lokalne zarobki pozostają w relacji do cen nieruchomości.
Czekały na to 2 mln Polaków: premier zdecydował ws. "śmieciówek" Sprawdzili ceny u Magdy Gessler na jarmarku w Warszawie. Tyle życzy sobie za jednego pierogaWarszawa – na mieszkanie pracujesz dekadę
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Warszawie. Tutaj za jedną pensję można kupić zaledwie 1/3 m² mieszkania, a na 50-metrowe lokum trzeba pracować aż 146 miesięcy, czyli ponad 12 lat. Ceny mieszkań w stolicy stale rosną i są zdecydowanie wyższe od średniej krajowej. W tym czasie mieszkaniec Bytomia mógłby kupić cztery podobne mieszkania.
Eksperci podkreślają, że różnica między miastami wynika z presji na rynek warszawski – rosnącej liczby ludności i intensywnego popytu.
Ceny mieszkań w Warszawie rosną szybciej niż wynagrodzenia, co sprawia, że zakup staje się coraz trudniejszy – komentuje Drogomirecki.
Jak Polska wypada na tle Europy? Kredyty i ceny robią różnicę
Nie tylko polskie miasta zaskakują różnicami. Na tle Europy Polska wypada mało korzystnie, jeśli chodzi o dostępność mieszkań. Dane Eurostatu pokazują, że w Polsce potrzeba aż 168 pensji, by kupić 50-metrowe mieszkanie w centrum Warszawy. To aż 14 lat oszczędzania – wynik, który plasuje nas w czołówce krajów, gdzie dostęp do własnego mieszkania jest najtrudniejszy. Gorzej jest jedynie w Czechach (188 pensji) i Francji (171 pensji).
Problemem pozostaje nie tylko wysoki koszt mieszkań, ale również najdroższe kredyty hipoteczne w Unii Europejskiej, które ograniczają możliwości zakupu nieruchomości przez Polaków. Oprocentowanie kredytów w Polsce znacznie przewyższa poziom notowany w innych krajach wspólnoty, co sprawia, że koszty zakupu własnego mieszkania stają się dla wielu rodzin nieosiągalne.
W innych krajach Europy sytuacja wygląda znacznie lepiej. W Brukseli, gdzie ceny mieszkań są porównywalne z Bytomiem, zakup mieszkania wymaga zdecydowanie krótszego czasu oszczędzania, zwłaszcza przy niższych kosztach kredytów. Hiszpania, Niemcy czy Holandia to kraje, gdzie dostępność nieruchomości jest znacznie lepsza – potrzeba tam około 80-100 pensji, by pozwolić sobie na zakup własnego lokum.
Dodatkowym wyzwaniem dla Polaków jest rosnąca inflacja oraz koszty życia, które zmniejszają zdolność oszczędzania. Mimo że zarobki w Polsce sukcesywnie rosną, ceny mieszkań w największych miastach przyrastają znacznie szybciej. To ogranicza nie tylko zakup, ale i mobilność zawodową. Wysokie ceny sprawiają, że młodzi ludzie coraz częściej rezygnują z marzeń o własnym "M".
Bytom - tak przystępny, że wielu uciekło
Bytomski samorząd zdaje sobie sprawę ze swoich problemów: bo niskie ceny mieszkań nie biorą się, rzecz jasna, znikąd. W jednym z kluczowych - pod względem przyszłości miasta - dokumencie: załączniku uchwały rady miejskiej “Strategia Rozwiązywania Problemów Bytomia 2021-2026” czytamy o postępującej depopulacji, będącej konsekwencją przemysłowej przeszłości.
Z uwagi na wieloletnią działalność przemysłową przestrzeń miasta w dużej części wymaga rewitalizacji i odbudowy. Zniszczone przestrzenie publiczne i infrastruktura w połączeniu z problemami środowiskowymi np. w zakresie czystości powietrza powodują, że wiele osób migruje poza miasto w miejsca bardziej przyjazne do zamieszkania.
Zgodnie z analizami Głównego Urzędu Statystycznego populacja Bytomia w następnych latach będzie się systematycznie kurczyła. Do 2030 roku liczba mieszkańców w mieście spadnie o ponad 16 tys., podobnie jak w kolejnych dekadach. Docelowo w 2050 roku liczba ludności ma sięgnąć ok. 116 tys. (spadek o prawie 30 proc. względem roku 2016). Spadek będzie generowany głównie przez osoby w wieku przedprodukcyjnym i produkcyjnym.