W wojnie celnej są równi i równiejsi. Donald Trump robi wyjątek dla jednej branży

Nie mają łatwo zwolennicy teorii, że decyzje administracji Donalda Trumpa są podyktowane zimną, lecz złożoną kalkulacją. Najpierw uruchomiono 90-dniowe memorandum na wejście nowych ceł w życie, a teraz podejmowane są kolejne kroki, by wycofać się z pewnych obszarów nowej polityki celnej. Beneficjentem jest gałąź amerykańskiej gospodarki, która już w pierwszej kadencji Trumpa okazała się jego pupilkiem.
Dwa tygodnie z praktyczną MAGĄ. Cła zawieszone, rosną wątpliwości
W środę 16 kwietnia miną dwa tygodnie od Dnia Wyzwolenia, kiedy Donald Trump wprowadził zaporowe cła na import eksport do USA dla dziesiątek państw. A w zasadzie nie wprowadził, bo poza 10-procentową stawką minimalną obowiązuje memorandum. Wyjątkiem są Chiny, co pokazuje, w kogo od początku była tak naprawdę wycelowana konfrontacja.
Także w Stanach Zjednoczonych coraz słabsze zdaje się przekonanie, że administracja wie, co robi, o czym świadczą liczne protesty. Teraz dowiadujemy się, że niekonsekwencji w wojnie celnej, na razie składającej się w dużej mierze z natarć pozorowanych, jest więcej.

Amerykańskie korporacje muszą spijać pianę po globalizacji. Donald Trump na ratunek
Donald Trump lubi pomijać, że w wymianie handlowej USA, jako gigantyczny konsument, owszem, ma deficyt w segmencie towarów, jednak jest światowym hegemonem usług. Wśród nich prym wiodą finanse, ale także usługi IT, zarówno konsumenckie, jak i enterprise. USA swojego czasu podbiły świat swoją elektroniką użytkową, by… następnie się jej pozbyć, przenosząc produkcję najpierw do Chin, a później do kolejnych państw dalekowschodnich.
Teraz na stronach Białego Domu opublikowano komunikat prezydenta USA obwieszczający, że zrobi wyjątek w strukturze ceł nakładanych na import do USA. Wysokimi cłami nie zostaną objęte m.in. smartfony, komputery osobiste i procesory — nawet jeśli trafią na amerykański rynek z Chin.

Nowe rozporządzenie wykonawcze Donalda Trumpa: ważne wyjątki w polityce celnej wobec producentów wysokiej techniki
Decyzja zapadła oczywiście nie po to, by iść na rękę chińskim producentom, lecz by chronić własny biznes IT, na czele z Apple.
Korporacja musiała już wcześniej podjąć drastyczne kroki, by uniknąć opłat. Jak donosi Reuters, 10 kwietnia z New Delhi zaczęły kursować samoloty cargo po brzegi wypełnione iPhone'ami. Łącznie 1,5 mln jednostek o masie 600 ton, które przetransportowano z Azji do USA, by uniknąć ceł.
Problem został dostrzeżony przez administrację Białego Domu i na reakcję nie trzeba było czekać długo. Amerykańskie służby celne zaktualizowały już zasady obsługi transportów i wykluczyły smartfony, laptopy, dyski twarde, procesory i pamięci z listy towarów objętych dodatkowym 125-procentowym cłem nałożonym na Chiny.
Cłami nie będą także objęte komponenty produkowane przez Taiwan Semiconductor Manufacturing Co., słynne tajwańskie TSMC, gdzie produkuje się dziś lwią część procesorów w najbardziej zaawansowanych technologiach. TSMC realizuje zamówienia m.in. dla Apple, AMD, Qualcomm, a nawet Intela.

Na stronach Białego Domu opublikowany został komunikat prezydenta USA, który zbiorczo identyfikuje towary wyjęte spod zwiększonego cła jako półprzewodniki:
W rozporządzeniu wykonawczym 14257 stwierdziłem, że niektóre towary nie podlegają stawkom celnym ad valorem na mocy tego rozporządzenia. Jednym z tych wyłączonych produktów są "półprzewodniki". [...] Wszelkie cła, które zostały pobrane od godziny 12:01 czasu wschodniego w dniu 5 kwietnia 2025 r lub później [...] podlegają zwrotowi zgodnie ze standardowymi procedurami U.S. Customs and Border Protection dotyczącymi takich zwrotów.
Łącznie spod ceł wyjęto 20 kategorii towarów. Obowiązywać na nie będzie wyłącznie podstawowa 10-procentowa stawka.
Donald Trump już w pierwszej kadencji szedł na rękę amerykańskim producentom
Decyzja Trumpa nie jest pierwszym niskim ukłonem w stronę Doliny Krzemowej. W pierwszej kadencji zdecydował on o odebraniu firmie Huawei praw do dostarczania na swoich urządzeniach mobilnych usług Google. Trwale negatywnie wpłynęło to na konkurencyjność Huawei na zachodnich rynkach.
Choć podnoszonym wówczas argumentem było bezpieczeństwo wewnętrzne, to tajemnicą poliszynela jest, że Huawei zostało objęte sankcjami, bo zaczęło zagrażać interesom Apple. Liczni inni chińscy producenci smartfonów – łącznie z submarką Huawei, spółką Honor – nadal mogą bez przeszkód korzystać z licencji na usługi i produkty Google.





































