Ważna reforma wylądowała w koszu. Polacy stracą dostęp do kluczowej informacji

Miał być przełom w dostępie do informacji o przyszłych emeryturach, a jest wycofywanie się rakiem. Centralna Informacja Emerytalna, która miała uporządkować dane i ułatwić obywatelom wgląd w ich oszczędności emerytalne, nie zostanie wdrożona. Decyzja ta budzi kontrowersje – eksperci ostrzegają, że brak takiego narzędzia może utrudnić Polakom świadome planowanie swojej przyszłości finansowej. Czy rezygnacja to krok w dobrą stronę, czy raczej poważny błąd? Opinie na ten temat są podzielone.
Brak jednej bazy danych to problem dla przyszłych emerytów
Wielu Polaków nie wie, gdzie dokładnie gromadzi swoje oszczędności na przyszłą emeryturę. Obok ZUS funkcjonują też Otwarty Fundusz Emerytalny (OFE), Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), Indywidualne Konta Emerytalne (IKE) oraz Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE).
Każda z tych instytucji prowadzi oddzielne rejestry, a informacje są rozproszone. W efekcie przyszli emeryci często mają trudności ze znalezieniem pełnych danych o swoich środkach. Centralna Informacja Emerytalna (CIE) miała rozwiązać ten problem, umożliwiając dostęp do całościowych danych w jednym miejscu.
Projekt był postrzegany jako krok w stronę lepszej organizacji i przejrzystości, a także motywacja dla Polaków do oszczędzania na emeryturę. Jak zauważały środowiska eksperckie, istnienie takiej bazy danych mogłoby zapobiec przypadkowemu „zapomnieniu” o oszczędnościach ulokowanych w różnych instytucjach finansowych.


Rząd wycofuje się z reformy. Powodem są koszty i bezpieczeństwo danych
Mimo uchwalenia ustawy umożliwiającej stworzenie CIE, prace nad systemem nigdy nie ruszyły na dobre. Teraz rząd Donalda Tuska zapowiada całkowite wycofanie się z tego projektu, argumentując decyzję względami finansowymi oraz bezpieczeństwa danych.
Ministerstwo Cyfryzacji wskazuje trzy kluczowe powody rezygnacji:
- Trudności w obsłudze systemu przez niektórych użytkowników,
- Obawy dotyczące ochrony danych osobowych i ryzyka wycieków,
- Zbyt wysokie koszty realizacji projektu – rząd szacuje oszczędności na poziomie 167,5 mln zł.
Zamknięcie realizacji projektu CIE jest uzasadnione ochroną budżetu państwa przed nadmiernymi wydatkami – czytamy w uzasadnieniu do nowej ustawy przygotowanej przez resort cyfryzacji.
Eksperci ostrzegają: Polska traci szansę na system na miarę XXI wieku
Decyzja rządu spotkała się z krytyką ekspertów, którzy wskazują, że brak centralnego rejestru utrudni zarządzanie oszczędnościami na emeryturę i może negatywnie wpłynąć na przyszłe świadczenia.
Projektodawca CIE wychodził, naszym zdaniem, ze słusznego założenia, że wielu Polaków nie wie nawet, gdzie i jakie oszczędności zgromadziło na emeryturę. Obywatele są uczestnikami OFE, mają konto i subkonto w ZUS, oszczędzają w PPK. Ale stan tych rachunków, na co mogą liczyć w przyszłości, kto dziedziczy po nich pieniądze – to wszystko często pozostaje jedynie w sferze domysłów lub jest bagatelizowane – przekonują Leszek Skiba i Bartosz Marczuk z Instytutu Sobieskiego, byli wiceministrowie w rządzie PiS.

Eksperci podkreślają, że podobne systemy funkcjonują już w innych krajach, m.in. w Szwecji, Australii, Holandii i Wielkiej Brytanii. Zdaniem Skiby i Marczuka, Polska, rezygnując z tej reformy, cofa się o krok, zamiast dołączyć do awangardy państw nowoczesnych rozwiązań emerytalnych. "Dlaczego Polska nie chce być tutaj w awangardzie? Trudno to zrozumieć" – podsumowują eksperci.
Rezygnacja z Centralnej Informacji Emerytalnej to decyzja, która budzi emocje. Z jednej strony rząd wskazuje na oszczędności i kwestie bezpieczeństwa, z drugiej eksperci biją na alarm, twierdząc, że bez tej reformy Polacy mogą stracić kontrolę nad swoimi oszczędnościami na starość. Czy w obliczu rosnącego znaczenia prywatnych oszczędności na emeryturę, taka decyzja okaże się błędem? Czas pokaże.





































