Wielka ofensywa Kołodziejczaka. Sklepy zapłacą za marnowanie żywności pięć razy więcej. Już ruszył sprzeciw
Michał Kołodziejczak wypowiada wojnę marnowaniu żywności w polskich marketach. Stawki kar wzrosną pięciokrotnie, zmianie ulegnie m.in. sama definicja “marnowania”, co już prowadzi do sprzeciwu branży, choć gdy prawo zacznie obowiązywać - może doprowadzić do zmiany obrazu konsumpcji i zarządzania żywnością. Czeka nas nowelizacja ustawy niezmienianej od 2019 r. Na co się przygotować?
Polska marnuje zbyt dużo żywności. Skala? Poseł podaje obrazowy przykład
Ustawa regulująca ramy marnowania żywności w Polsce została przyjęta w 2019 r. i weszła w życie 1 marca 2020 r. Wprowadziła definicję “marnowania żywności”, ustaliła kary dla sieci sklepów w przeliczeniu na 1 tonę i wytyczyła szlak dystrybucyjny żywności pomiędzy sklepami a organizacjami społecznymi - szlak, którego sklepy musiały przestrzegać. Michał Kołodziejczak, sekretarz stanu, podczas czwartkowej (25 lipca) konferencji prasowej zapowiedział nowelizację tych przepisów, podając najnowsze dane.
W każdej sekundzie w Polsce marnowana jest żywność, którą możemy przeliczyć na 184 bochenki chleba. A każdy Polak co roku wyrzuca średnio ok. 250 kg żywności o wartości ok. 3,5 tys. zł - wyliczył.
Poseł Piotr Głowacki oddał skalę jeszcze bardziej obrazowo, by zwrot “marnujemy zbyt dużo” - dotarł bez przeszkód. Ile to zbyt dużo?
Polacy odwracają się od gotówki. "Kartą, czyli telefonem", NBP nie ma złudzeń, co dalejJakbyśmy to zapakowali na samochody ciężarowe typu TIR po 40 ton., będziemy mieć 125 tys. takich smaochodów. Jakbyśmy je ustawili, jeden po drugim, to od Warszawy sięgnęłyby Rzymu (w skali roku - red.).
Kołodziejczak wypowiada wojnę marnowaniu żywności. Kary wzrosną pięciokrotnie
Gotowej noweli jeszcze nie ma, ale Kołodziejczak wymienił najważniejsze zmiany, które przewiduje resort Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (odpowiedzialny za dokument). Przede wszystkim wzrosnąć mają kary; każdy sklep posiadający produkty z przekroczoną datą ważności uznaje je za odpad - a opłata za ich wyrzucenie ma sięgnąć 500 zł/tonę, czyli pięciokrotnie więcej, niż teraz. W ustawie z 2019 r. przewidziano bowiem, że stawka kary wynosi 0,1 zł za 1 kg. zmarnowanej żywności, czyli 100 zł/tonę.
My, jeszcze przed konsultacjami społecznymi, proponujemy, żeby każdy sklep o powierzchni powyżej 250 m2 płacił przynajmniej 500 zł za tonę wyrzucanej żywności. Ja sam będę optował za tym, żeby ta kwota była jeszcze wyższa – powiedział wiceminister Kołodziejczak.
Wśród wiodących i najbardziej dotkliwych zmian z punktu widzenia przedsiębiorstw, Kołodziejczak wymienił jeszcze konieczność prowadzenia umów z organizacjami, które będą odbierać żywność ze sklepów. Taką umowę będzie musiał podpisać każdy sklep pow. 250 m2. Karę zapłacą też sklepy nieprzestrzegające nowego obowiązku prowadzenia aktywnej kampanii reklamowej dot. przeciwdziałania marnowaniu żywności (wymienia się 5 tys. zł).
Żywność bliżej końca terminu ma być tańsza. Branża już teraz zgłasza sprzeciw
O ile obowiązek prowadzenia kontraktowej współpracy z NGO obowiązuje też w bieżącej ustawie, Kołodziejczak zdradził jeszcze jeden pomysł w rozmowie z serwisem money.pl. Wiceminister twierdzi, że będzie forsował koncepcję obniżania stawek żywności, której termin spożycia zbliża się do końca. To znaczy, że zyskać mieliby klienci. Dodał przy tym, że wyższa stawka kar miałaby - w jego opinii - wpłynąć na to, że sklepy zejdą z marży, przez co żywność się wyprzeda, a oni nie zapłacą kary, która dotąd miałaby być po prostu mało dotkliwa.
Problem źródła
Branża już teraz odpowiedziała, jakoby koncepcja karania sklepów (sieci) miała nie być strategią wycelowaną w źródło problemu. Renata Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, cytowana przez serwis money.pl opiniuje, że problem marnowania żywności w zdecydowanie większym stopniu dotyczy gospodarstw domowych, a nie sklepów.
Wprowadzanie wyższych opłat czy wymogów dla sieci handlowych jest niezrozumiałe, w szczególności wobec tego, że z dostępnych analiz wynika, że na etapie dystrybucji żywności i handlu marnuje się ok. 5 proc. żywności. To jest najmniej w całym łańcuchu wartości, jakim jest łańcuch dostaw artykułów spożywczych. Za skalę marnowania żywności w ponad 60 proc. odpowiadają gospodarstwa domowe, a w drugiej kolejności przetwórstwo - punktuje.
Co innego mówią z kolei delegaci Banków Żywności, prezes zarządu Beata Ciepła oceniła, że ustawa z 2019 r. i tak miała być nowelizowana po 18 miesiącach, ale nie była. Przewiduje, że - być może - duże sklepy po wprowadzeniu nowych stawek chętniej będą żywność oddawały (np. NGO-som), zamiast wyrzucały.
Zobacz też: Bat na fast food. Nowy podatek odchudzi Polaków, pieniądze mają trafić gdzie indziej