Wielkanocny prezent dla kierowców. Tyle zapłacimy za paliwo. Przy dystrybutorach zrobi się tłoczno
Im bliżej świąt, tym większy ruch na stacjach. Polacy przygotowują się na podróże, a to oznacza większe zużycie paliwa. W tym roku tankowanie może być mniej dotkliwe dla portfela niż w poprzednich sezonach. Zdaniem ekspertów taka sytuacja nie miała miejsca od czasów pandemii. Ile zapłacimy w najbliższych dniach za litr? Czy jest szansa, że ceny spadną jeszcze mocniej?
Nastroje na rynku paliw poprawiają się, ale analitycy wciąż zachowują ostrożność
Choć ostatnie tygodnie przyniosły spadki cen paliw , to specjaliści nie pozwalają sobie na nadmierny optymizm. Rynki, jak wiadomo, bywają nieprzewidywalne, a z pozoru korzystna sytuacja może okazać się chwilowa. Dla kierowców oznacza to jedno: warto śledzić sytuację uważnie, bo zmienność nie odeszła na dobre.
Jak podkreślają analitycy, aktualne warunki makroekonomiczne i wahania w wycenie surowców energetycznych mogą mieć w najbliższych tygodniach istotny wpływ na rynek detaliczny. Szczególnie uwagę zwraca sytuacja na rynku ropy – Brent nadal porusza się na historycznie niskich poziomach, a konflikty geopolityczne, choć wyciszone, pozostają w tle.
W tym kontekście, nawet jeśli ceny paliw są obecnie niższe, trudno mówić o stabilizacji. Co więcej, część ekspertów wskazuje, że trend spadkowy niekoniecznie musi oznaczać długoterminowe oszczędności.

Zbliża się Wielkanoc, a wraz z nią czas wzmożonego tankowania. Czy to tylko chwilowa ulga?
Średnie krajowe ceny benzyny Pb95 i oleju napędowego spadły do poziomu odpowiednio 5,92 zł/l i 6,00 zł/l – tak wynika z danych przytaczanych przez analityków firmy Reflex. Równocześnie autogaz potaniał do poziomu 3,08 zł/l.
Eksperci podkreślają, że niewielkie spadki – nawet o 5 groszy na litrze – mogą utrzymać się również w nadchodzącym tygodniu , co może jeszcze poprawić sytuację kierowców. Niemniej jednak różnice pomiędzy cenami rafineryjnymi a detalicznymi mogą budzić pewne kontrowersje.
Zakładam, że w najbliższych dniach ceny paliw nie będą wyższe niż obecnie. Dlatego prędzej może się opłacić wstrzymanie z zatankowaniem do pełna do weekendu niż przyspieszanie – stwierdził ekspert rynku paliw Dawid Czopek dla money.pl.
Ale czy to oznacza, że osiągnęliśmy już cenowe dno?
Dlaczego paliwa mogłyby być jeszcze tańsze? Różnice sięgają nawet 47 groszy na litrze
Jak zauważa serwis Bankier.pl, detaliczne ceny paliw w Polsce mogłyby być znacznie niższe , gdyby ich poziom był wprost powiązany ze stawkami w rafineriach.
17 kwietnia Orlen oferował benzynę Eurosuper95 po 4 452 zł/m³, co po doliczeniu podatku VAT przekładało się na 5,48 zł/l. To aż 44 grosze poniżej aktualnej średniej detalicznej . W przypadku diesla różnica sięgała 47 groszy – ropa w rafinerii kosztowała 4 496 zł/m³, czyli 5,53 zł/l po opodatkowaniu.
Eksperci zauważają również, że prawie połowa ceny za litr paliwa to podatki – dokładnie ponad 40 proc. kosztu zakupu trafia do państwowej kasy. Zgodnie z raportem „Weekly Oil Bulletin” wydawanym przez Komisję Europejską, gdyby nie podatki, kierowcy płaciliby jedynie 3,08 zł/l za benzynę i 3,27 zł/l za diesla .

Dodatkowo, jak tłumaczy rzecznik prasowy Grupy Orlen w rozmowie z Business Insider:
W 2023 r. wbrew rynkowym uwarunkowaniom obniżono ceny, co doprowadziło do zaburzenia bezpieczeństwa dostaw dla wielu odbiorców – wskazuje Mateusz Witczyński.
I dodaje:
Rynek europejski jest systemem naczyń połączonych, opartym na parytecie importowym (...), a ceny są wypadkową lokalnych uwarunkowań, aktualnego popytu i bezpieczeństwa dostaw.
Co więcej, pomimo wzrostu notowań ropy Brent w połowie kwietnia powyżej 66 USD za baryłkę, surowiec ten jest nadal najtańszy od listopada 2021 r. . To sygnał, że fundamentalne warunki do dalszych obniżek nadal istnieją , choć polityka podatkowa i strategia koncernów paliwowych mogą skutecznie blokować ich przełożenie na rynek detaliczny.