Wojsko przy polskim terenie. Rosja może chcieć przejąć "europejską piętę Achillesa"

Obserwując rozwój sytuacji na arenie międzynarodowej, trudno zorientować się, czy zbliża się koniec konfliktu zbrojnego między Rosją a Ukrainą, czy wręcz przeciwnie — należy spodziewać się eskalacji. Europa ma się zbroic w trybie ekspresowym, a w tym samym czasie dochodzi do rozłamu w NATO. Istnieją uzasadnione obawy, że pakt może nie zadziałać, co jest szczególnie niepokojące w związku z analizą zdjęć satelitarnych ujawniających rozmieszczenie rosyjskich wojsk.
Niepewna sytuacja w Europie
Działania prezydenta Ukrainy oraz radykalne posunięcia Donalda Trumpa mogły wzbudzić popłoch wśród przywódców państw członkowskich Unii Europejskiej. Trump grodzi odwróceniem się od sojuszników, a nawet wystąpieniem z Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Z polskiej perspektywy sytuacja również nie przedstawia się najlepiej, amerykańska administracja, na którą tak liczy część polskich polityków, zdaje się mieć coraz chłodniejszy stosunek do sprawy polskiej, co widać, chociażby po niedawnej internetowej wymianie zdań między Elonem Muskiem, Radosławem Sikorskim i sekretarzem stanu USA — Marco Rubio, o czym pisały nawet zagraniczne media.
W czasie, gdy politycy się kłócą, Rosja może snuć plany dalszej ekspansji terytorialnej. Analiza zdjęć satelitarnych pokazuje niepokojące przegrupowanie wojsk Putina. Jak donosi portal The Pioneer, siły zbrojne znajdują się północ od krajów bałtyckich. Eksperci wskazują, że może to być pierwszy krok w stronę przejęcia kontroli nad strategicznym terenem znajdującym się na granicy polsko-litewskiej.


Przesmyk suwalski może być zagrożony
Z informacji niemieckiego portalu The Pioneer wynika, że rosyjskie wojska są obecnie rozmieszczone na północ od krajów bałtyckich, około 250 km na wschód od Helsinek. Mówi się, że to jednoznaczne z przygotowaniem się do przejęcia kontroli nad tak zwaną “europejską piętą Achillesa”, czyli przesmykiem suwalskim. To miejsce, które uchodzi za “najniebezpieczniejsze na świecie” albo jeden z “najbardziej zapalnych punktów na mapie świata”.
Przesmyk suwalski to pojęcie obecne w nazewnictwie NATO, oznacza przestrzeń zlokalizowaną na terytorium Polski wokół Suwałk, Augustowa i Sejn. Jednocześnie ten pas terenu łączy kraje bałtyckie z Polską i resztą państw należących do Paktu, a przy tym oddziela rosyjski obwód królewiecki od Białorusi.

Przesmyk suwalski może być jednym z najtrudniejszych punktów do obrony w Europie. W przypadku rosyjskiej agresji jest to bardzo prawdopodobne miejsca na przypuszczenie ataku. Przedstawiciele polskich sił zbrojnych zwracają uwagę, że taka ewentualność byłaby wielkim sprawdzianem dla NATO i niestety istnieje prawdopodobieństwo, że Pakt nie zdałby tego egzaminu.
Tak mógłby wygadać atak
Przesmyk suwalski ma około 65 kilometrów długości i jest jedynym pasem lądowym łączącym Litwę, Łotwę i Estonii z UE oraz z NATO. W przypadku agresji o charakterze militarnym Rosja mogłaby wtargnąć na ten teren jednocześnie ze wschodu i z zachodu, odcinając kraje bałtyckie od ich sojuszników na południu. W takiej sytuacji NATO mogłoby zaopatrywać kraje bałtyckie jedynie przez Morze Bałtyckie.
Według gen. Leona Komornickiego, byłego zastępcy szefa Sztabu Generalnego Rosja bierze pod uwagę taki atak.
Ten atak może być poprzedzony zmasowanymi działaniami hybrydowymi, ale może też być to typowa agresja o charakterze militarnym […] Wystarczy odciąć kraje nadbałtyckie od Polski i zablokować ten kanał lądowy. Rosja przeprowadzi tę operację bardzo szybko. Tym bardziej że NATO bez Stanów Zjednoczonych nie przedstawia większej wartości — powiedział podczas rozmowy w TOK FM
W przypadku ataku na przesmyk suwalski w grę wchodziłoby uruchomienie art. 5 NATO, który stanowi:
Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie, lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
Aby uruchomić art. 5 NATO, potrzebna jest zgoda, a ta może być trudna do uzyskania, w świetle postępującego rozłamu w sojuszu. Prezydent Donald Trump otwarcie mówił o tym, że Ameryka nie będzie bronić państw, które za mało wydają na obronność.
To zdrowy rozsądek: nie płacą, nie będę ich bronił — powiedział wprost prezydent USA.
Atak na przesmyk suwalski byłby wyzwaniem rzuconym przez Rosję całemu sojuszowi północnoatlantyckiemu. Istnieje prawdopodobieństwo, że Ameryka wyłamie się z Paktu. Coraz bardziej nagląca jest potrzeba znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy Europa poradzi sobie w takiej sytuacji sama w przypadku wybuchu wojny.





































