Za konto w banku trzeba będzie zapłacić. ZBP potwierdza
Opłaty za prowadzenie konta to czarny scenariusz, który ma szansę się spełnić. Związek Banków Polskich przekonuje, że dodatkowe koszty i ujemne oprocentowanie depozytów mogą okazać się niezbędne, choć ostateczna decyzja w tym zakresie ma należeć do poszczególnych instytucji finansowych. Wielkimi krokami zbliża się koniec darmowej bankowości.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jakie argumenty przemawiają za wprowadzeniem dodatkowych należności
Jakie opłaty mogą wprowadzić banki w najbliższym czasie
Co na ten temat mówi wiceprezes Związku Banków Polskich
Opłaty ratunkiem dla banków i utrapieniem dla klientów
Dodatkowe opłaty mogą pomóc bankom wyjść na prostą. Warunki do działania w dalszym ciągu są wyjątkowo niekorzystne. Rekordowo niskie stopy procentowe sprawiają, że wpływy z odsetek depozytowych i kredytowych, które stanowią 70 proc. przychodów sektora bankowego, zdecydowanie się skurczyły.
W opinii Włodzimierza Kicińskiego, wiceprezesa Związku Banków Polskich (ZBP), nowe opłaty są nieuniknione. Jakie należności wchodzą w grę?
Niewykluczone, że banki zdecydują się wprowadzić opłaty za samo prowadzenie konta. Kiciński zwrócił uwagę w programie “Money. To się liczy”, że już teraz mamy do czynienia z podwyżkami opłat za usługi, a niekorzystne położenie banków skłoni je do podtrzymania tych praktyk.
Koniec darmowej bankowości. Opłaty za usługi i depozyty
Poza koniecznością płacenia za sam fakt prowadzenia konta klienci będą musieli przygotować się na opłaty za poszczególne aktywności finansowe. Kiciński stwierdził, że prawdopodobnie trzeba będzie płacić za korzystanie z bankomatów i wpłatomatów.
- Darmowego konta nie będzie i to jest zupełnie normalna sytuacja, że ktoś, kto świadczy usługi pobiera za to opłaty - przekonywał wiceprezes ZBP. Jednak ma nadzieję, że klienci docenią jakość usług świadczonych przez banki i nie zrezygnują z nich, gdy pojawią się dodatkowe opłaty.
W grę wchodzi także ujemne oprocentowanie depozytów. Na ten moment rozważane są dwa scenariusze. Pierwszy wariant zakłada pobranie opłaty od konkretnych produktów depozytowych, ale z określonym progiem kwotowym. Druga opcja to naliczenie dodatkowej należności każdemu, kto korzysta z lokat.
Tego typu opłaty są już wprowadzone w przypadku kont firmowych. Teraz do zapłaty byliby zmuszeni klienci indywidualni. Decyzja o wprowadzeniu należności ma należeć do poszczególnych banków, ale Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) ostrzega przed groźnymi skutkami takiego działania.
W oficjalnym stanowisku instytucja podkreśliła, że dodatkowe opłaty za trzymanie pieniędzy na depozytach mogą skłonić wielu klientów do wycofywania oszczędności. Chcąc uciec przed opłatami, będą szukali alternatywnych miejsc lokowania kapitału. Niewykluczone, że część z nich zdecyduje się na ryzykowne inwestycje.
Czy państwo też będzie narażone na opłaty?
Jednak nie tylko klienci indywidualni i przedsiębiorcy muszą przygotować się na większe wydatki. W związku z cyfryzacją poszczególnych świadczeń pojawia się bowiem pytanie, kto zapłaci np. za obsługę programu “Dobry start”.
W tym roku wnioski można wysyłać wyłącznie za pośrednictwem internetu, a z najnowszych wyliczeń ZUS wynika, że Polacy najczęściej korzystają z opcji bankowości elektronicznej. Wpłynęło już ponad 571 tys. wniosków za pośrednictwem tego kanału.
Za system składania wniosków będzie musiało zapłacić zatem państwo. - W wielu krajach tak się dzieje. Ten kto buduje systemy informatyczne pobiera za to opłaty - tłumaczył Kiciński. Na razie nie dotyczy to Polski, ale wszystko zależy od dalszej kondycji całego sektora bankowego.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]