Za wjazd do krajów UE trzeba będzie zapłacić. Bruksela rozważa już stawki

Unia Europejska pilnie szuka sposobów na zasilenie budżetu. Propozycję rozwiązania przedstawił francuski przedstawiciel Komisji Europejskiej. Wjazd do krajów UE miałby być płaty już od przyszłego, 2026 roku. Oprócz korzyści finansowych wspólnota wytoczyłaby kolejne działa przeciwko polityce celnej Donalda Trumpa.
Unia Europejska rozważa nałożenie nowych opłat
W Brukseli zrobiło się gorąco zaraz po tym, jak prezydent Donald Trump potwierdził nałożenie ceł wzajemnych. Unia Europejska wciąż prowadzi negocjacje z amerykańskimi urzędnikami państwowymi odpowiedzialnymi za handel oraz przygotowuje środki zaradcze w celu ochrony swoich interesów. W tzw. międzyczasie pojawił się pomysł wprowadzenia nowej opłaty, która mogłaby regularnie zasilać budżet Wspólnoty.
Propozycja zyskała już całkiem spore grono zwolenników, na czele z francuskimi politykami, od których wyszła inicjatywa. W ten sposób UE miałaby załatwić dwa problemy — znalazłaby kolejne źródło zysku oraz pośrednio odwetowo zareagowałaby na amerykańskie cła. Tyle tylko, że skutki przyjęcia takiej decyzji sięgnąłby daleko poza Stany Zjednoczone. Czego dokładnie dotyczy tocząca się właśnie w Brukseli dyskusja i jakie jest stanowisko polskiej administracji?
Nie przegap: Zaczęło się zbrojenie granicy z Rosją. Pierwsza taka decyzja od 28 lat

30 euro od osoby za wjazd na teren Unii Europejskiej
Sytuacja jest napięta, amerykańska polityka celna może spowodować wzrost protekcjonalizmu, a nowe taryfy odczują zarówno zwykli konsumenci, chociażby podczas robienia zakupów, jak i duże i małe przedsiębiorstwa. Docelowo zmianie może ulec cała architektura międzynarodowego handlu, to odbije się m.in. na portach. Przygotowanie środków zaradczych to jedno, unijne władze usilnie poszukują też nowych zasobów własnych. Jak podaje portal “Money”, nowy komisarz w KE, który ściśle współpracuje z Emmanuelem Mcronem przedstawił pomysł, który byłby odpowiedzią na oba wskazane problemy.
Stéphane Séjourné odpowiedzialny w Komisji Europejskiej za rozwój i przemysł zaproponował nałożenie opłat na cudzoziemców spoza UE, którzy wjeżdżaliby na teren któregoś z krajów członkowskich. Co prawda plan jest jeszcze w sferze sugestii i wymiany myśli, jednakże pojawiają się już głosy, że stawka w takim wypadku mogłaby wynosić 30 euro od osoby.

Europa się zamerykanizuje?
To rozwiązanie na wzór amerykańskiego ESTA, czyli elektronicznego systemu autoryzacji podróży. Osoby przybywające do USA w ramach Visa Waiver Program mają obowiązek rejestracji minimum na trzy dni przed wjazdem na teren Stanów Zjednoczonych. Jeżeli tego nie zrobią, mogą zostać niewypuszczone do samolotu lecącego do USA. ESTA dotyczy tylko przekraczania granicy drogą powietrzną lub morską, nie zaś lądową. Początkowo program był darmowy, ale od 2010 roku zarządzono opłatę w wysokości 21 dolarów. Na podobny ruch zdecydowali się Również Brytyjczycy — od 9 kwietnia wjazd na teren Wielkiej Brytanii będzie kosztował 16 funtów.
W obrębie Unii Europejskiej rozmowy na temat poboru opłat wjazdowych oraz obowiązkowej rejestracji toczą się już od jakiegoś czasu. Na stole jest już nawet gotowy projekt, choć data wprowadzenia regulacji jest ciągle odkładana w czasie. Być może właśnie UE zyskała impuls, aby znów pochylić się nad tą ewentualnością i dokonać w niej modyfikacji, sugerowanych przez Séjourné.
Komisja Europejska rozważa różne opcje. Co na to Polska?
Władze unijne podejmowały już próby wprowadzenia opłat dla osób spoza wspólnoty, które chciałby wjechać na jej teren. ETIAS, czyli “Europejski System Informacji o Podróżach oraz Zezwoleń na Podróż” przewiduje stawkę w wysokości 7 euro i miał zostać wprowadzony w drugiej połowie 2025 roku, jednak najprawdopodobniej nastąpi przesunięcie na rok 2026. Tak czy inaczej, narzędzie jest już w zasadzie gotowe, potrzebowałoby jedynie pewnych zmian. W przypadku zatwierdzenia stawki 30 euro od osoby szacunki wskazują na wpływy do kasy UE od kilkunastu do nawet 30 mld euro rocznie.
Plan, o którym mówi się w brukselskich kuluarach, zasadniczo nie uderza w Europejczyków, ewentualny sprzeciw mogłaby wyrazić branża turystyczna, zwłaszcza te firmy, które odpowiadają za organizację wycieczek międzykontynentalnych, jednak, jak podaje źródło przytaczane przez portal “Money” opór byłby raczej niewielki. Płaciliby zresztą nie tylko Amerykanie, ale też np. Chińczycy, którzy często decydują się na tak zwane “objazdówki”. Perspektywa zdobycia nowych zasobów własnych jest dość przekonującym argumentem.
Komisja jest gotowa wspierać negocjacje z państwami członkowskimi w Radzie dotyczące kolejnej generacji zasobów własnych budżetu, w tym wszelkich innowacyjnych pomysłów, które państwa członkowskie mogą przedstawić — przytacza stanowisko KE portal “Money”.
Na razie brak oficjalnej reakcji administracji Polski, ale z początkiem roku wobec podobnego pomysłu odnosiła się nasza ministra funduszy — Katarzyna Pełczyńska. W Krakowie co do zasady wyraziła się o koncepcji pozytywnie.
Natomiast w kontekście odpowiedzi na politykę celną Donalda Trumpa, już sama sugestia wprowadzenia opłat mogłaby być formą nacisku na Biały Dom, choć istnieje ryzyko uzyskania efektu innego niż ten zamierzony, na zasadzie “wet za wet”.





































