Zalajkował wiadomość na Facebooku. Sąd uznał, że zawarł umowę. Musi zapłacić 250 tys. zł
Zawieranie umowy za pomocą reakcji brzmi jak absurd. Jeden z sądów w Kanadzie stwierdził jednak, że jest to wystarczający czyn stwierdzający ważność umowy. W tym przypadku jest on warty około 250 tysięcy złotych.
Nietypowe potwierdzenie umowy
Typowymi sposobami uznawanymi za oświadczenie woli są metody pisemne, cywilne, czy np. zawierane u notariusza. Umowy zawierane za pośrednictwem internetu uznawane są jako nadające się do pierwszej kategorii.
Jak informuje portal Instalki.pl, najwyraźniej jednak na równi z typowym podpisem znajduje się… reakcja “lubię to”, czyli tzw. “okejka” lub “lajk”. Wynika tak z orzeczenia sądu w kanadyjskim Saskatchewan.
ZUS przeleje 5500 zł dodatkowej emerytury. Nawet, jeżeli nigdy nie pracowałeśLajk na równi z podpisem
Cała historia zaczęła się w marcu 2021 roku. Jeden z nabywców zboża z South West Terminal, Kent Mickleborough, za pomocą Messengera powiadomił swoich klientów o chęci zakupienia 86 ton lnu po 17 dol. kan. za buszel.
Z informacji portalu instalki.pl wynika, że udało mu się dogadać z jednym z rolników, Chrisem Achterem. Brakowało jedynie podpisów na umowie, zatem w listopadzie Mickleborough wysłał przez Messengera zdjęcie umowy z prośbą o potwierdzenie. Jedyną reakcją Achtera było “polubienie” wiadomości.
Machina ruszyła
Ponieważ jednak od tamtej pory ceny lnu wzrosły a Achter nie dostarczył produktu, Mickleborough postanowił skierować sprawę do sądu. Uznał bowiem, że “lajk” oznaczał potwierdzenie umowy.
Jak wynika z informacji podawanych przez instalki.pl, pomimo oświadczeń Achtera (składanych pod przysięgą) że “lajk” oznaczał otrzymanie wiadomości z umową, sąd uznał inaczej. Według orzeczenia, w takich okolicznościach polubienie wiadomości jest ważnym sposobem zawarcia umowy. W efekcie rolnik musi zapłacić 82 tys. dol. kan. (ok. 250 tys. zł w przeliczeniu) za niewypełnienie zobowiązania.