Dodatkowy zasiłek dla rodziców także we wrześniu. Minister podaje warunki, jakie trzeba spełnić
Dodatkowy zasiłek opiekuńczy będzie obowiązywał do 20 września
Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Marlena Maląg cytowana przez Puls Biznesu zapowiedziała, że rodzice dzieci do lat 8, które od września nie będą mogły powrócić do nauczania stacjonarnego w szkołach, przedszkolach i żłobkach zamkniętych z powodu epidemii koronawirusa, będą mogli ubiegać się o dodatkowy zasiłek opiekuńczy. - Dodatkowy zasiłek opiekuńczy rozporządzeniem będziemy proponować do 20 września, oczywiście cały czas będziemy sytuację monitorować, w kontakcie z Ministerstwem Edukacji Narodowej i decyzje będą podejmowane - powiedziała podczas konferencji z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim minister Maląg.
Według wytycznych MRPiPS dodatkowy 14-dniowy zasiłek opiekuńczy w wysokości 80 proc. wynagrodzenia będzie przysługiwać także ubezpieczonym rodzicom dzieci:do 16 lat, posiadających orzeczenie o niepełnosprawności, dzieci do 18 lat z orzeczeniem o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz dzieci do 24 lat z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego, jak również ubezpieczonym rodzicom lub opiekunom pełnoletnich osób niepełnosprawnych, którzy z powodu konieczności zapewnienia opieki nad taką osobą nie mogą wykonywać swojej pracy. Zgodnie z rządowym rozporządzenie zasiłek będzie przysługiwał rodzicom do 20 września, jednak w razie konieczności może zostać przedłużony. Wcześniej dodatkowy zasiłek opiekuńczy przysługiwał rodzicom niemal od początku pandemii do 26 lipca, po którym to terminie rodzice zachowali prawo do korzystania z niego na zasadach ogólnych.
Kto może liczyć na dodatkowy zasiłek opiekuńczy?
Jak podaje Puls Biznesu, na dodatkowy zasiłek opiekuńczy rodzice dzieci do lat 8 będą mogli liczyć w przypadku, gdy szkoła, do której chodzi ich dziecko, pozostanie na początku września zamknięta z powodów sanitarno-epidemiologicznych, ale także wtedy, gdy obostrzenia sanitarne nie pozwolą dziecku na powrót do nauki stacjonarnej ze względu na ograniczone funkcjonowanie placówki oświatowej.
Zapowiedź minister Maląg wiąże się wprowadzonym na początku sierpnia podziałem powiatów w Polsce na strefy zielone, żółte i czerwone - z odpowiednio zaostrzającym się rygorem sanitarnym w zależności od wzrostu ilości zakażeń odnotowanych w danym powiecie. Wprowadzenie dodatkowych lokalnych obostrzeń sanitarnych lub zaobserwowanie wzrostu ilości zakażeń w pojedynczych szkołach może prowadzić do wydania przez dyrekcję szkoły - po konsultacji z sanepidem i samorządem - decyzji o częściowym lub całkowitym przejściu na nauczanie zdalne. Takie rozwiązanie będzie wiązać się zaś z dodatkowym obciążeniem dla rodziców, których dzieci będą musiały pozostać w domu.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) krytykuje wprowadzone mechanizmy ze względu na brak autonomii dyrektorów szkół, którzy z jednej strony ponoszą odpowiedzialność za sytuację sanitarną w szkołach, ale z drugiej - decyzję o przejściu na nauczanie zdalne mogą podejmować dopiero po konsultacji z sanepidem. Tymczasem kontakt z sanepidem już teraz jest ograniczony, a we wrześniu sytuacja może jeszcze ulec pogorszeniu. W dodatku okazuje się, że zaliczenie danego powiatu do strefy czerwonej wcale nie musi wystarczyć do przejścia na nauczanie zdalne. "Zgodnie z decyzją MEN, rozpoczęcie nowego roku szkolnego odbędzie się w trybie stacjonarnym. (...) Ponadto powiat uznany za żółty lub czerwony nie jest czynnikiem decydującym o ograniczeniu nauczania stacjonarnego i nie determinuje zamknięcia szkół" - czytamy w Gazecie Wyborczej odpowiedź sanepidu z Rybnika - zaliczonego do strefy czerwonej - na wniosek jednej z gmin o przejście na naukę zdalną lub hybrydową.
<