Zażądała odszkodowania za zniszczony płot. Dostała 3 mln zł kary
Kilka centymetrów wycenione na 3 miliony złotych. Po tym, jak mieszkanka rogatek Łodzi pozwała urzędników za zniszczenie ogrodzenia podczas prac przy kanalizacji, urzędnicy znaleźli kruczek prawny, by zażądać od niej absurdalnej kwoty. Specjalista prawa budowalnego cytowany przez “Interwencję” PolsatNews precyzuje, że sprawa rozgrywa się o… centymetry terenu.
Urzędnicy odpowiedzieli na wniosek mieszkanki. Pozwali ją na 3 miliony złotych
Iwona Owczarek, mieszkanka rubieży Łodzi, zwróciła się do urzędu miasta i za zniszczenie ogrodzenia zażądała zwrotu 34 tys. zł., które - jak twierdzi - wydała na renowację. Miasto prowadziło remont kanalizacji, przez co ucierpieć miała jej zabudowa.
Były kałuże, glina i samochody pryskały płot, dochodziło do uszkodzeń. Kamienie wypryskiwały spod kół. Za czyszczenie i renowację zapłaciłam 34 tysiące zł - mówi w programie “Interwencja” Polsat News.
Ekspert budowlany: chodzi o centrymetry. Miasto odpowiada
Zamiast zwrotu pieniędzy otrzymała pozew od Zarządu Dróg i Transportu Miasta Łodzi. Okazało się, że rzeczony płot stoi na terenie pasa drogowego, w związku z czym kobieta musi zapłacić karę w wysokości 3 mln 62 tys. zł. Kobieta podnosi, że płot stoi w tym miejscu od 70 lat i dotąd nikt nie zgłaszał roszczeń. Aż do jej apelacji o uregulowanie kosztów po remoncie kanalizacji.
Rafał Purtaka specjalisty prawa budowlanego skonfrontowany z sytuacją przez program “Interwencji” twierdzi, że taki ruch ze strony ZDiT jest kuriozalny.
Urząd kwestionuje zajęcie 35 metrów kwadratowych. Należy to podzielić na długość ogrodzenia i wtedy wyjdzie zajęta długość. To są centymetry.
Miasto w odpowiedzi deklaruje, że wcześniej nie było potrzeby weryfikowania, czy płot zajmuje nielegalny teren , stąd też wysokość kary, jak tłumaczy Tomasz Andrzejewski - rzecznik ZDiT - obejmuje bowiem wstecz 5 lat rzekomego nadużycia.
Sprawa trafiła do sądu
Mieszkanka Łodzi konfrontuje się z urzędnikami w łódzkim sądzie, p. Iwona zaskarżyła decyzję o nałożonej na niej karze do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Skład orzekł o przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia i uchylił decyzję z pierwszej instancji. Marek Woźniak, prezes SKO w Łodzi twierdzi, że nie było pewności, że płot zajmuje teren pasa drogowego. Sprawa najpewniej znajdzie rozwiązanie w ramach ponownego rozpatrzenia.