Znajdziesz telefon, nawet jest wyłączony. Nowa funkcja już w Polsce
Google rozesłało do części użytkowników smartfonów z Androidem powiadomienie o uruchomieniu w Polsce sieci Znajdź moje urządzenie. Sama nazwa może być znana z aplikacji, dzięki której można lokalizować urządzenia z systemem Google, jednak sieć wprowadza ważną nowość - smartfony czy smartwatche będzie można odnajdywać, nawet gdy są wyłączone.
Sieć Znajdź moje urządzenie - jak do działa?
Sieć wykorzystuje do lokalizowania np. smartfonów inne urządzenia. Dotąd do lokalizowania wykorzystywane były dane pochodzące z samego smartfonu czy innego gadżetu - sygnał GPS czy dane z Wi-Fi. Dzięki sieci, do której będzie mógł dołączyć każdy, również urządzenia innych chętnych będą mogły służyć do wskazywania miejsca, w którym znajduje się zagubiony czy skradziony sprzęt.
Całość ma być zrealizowana w sposób, który nie będzie naruszał prywatności, zaś komunikacja będzie szyfrowana end-to-end. Po stronie samych członków sieci nie będzie konieczne podejmowanie dodatkowych działań - dane będą przesyłane automatycznie, jeśli ktoś będzie próbował odnaleźć urządzenie, które akurat znajduje się nieopodal nas.
Sprytna sztuczka w Androidzie. Skorzysta na tym nasza bateriaZnajdź moje urządzenie w praktyce
Obsługiwane będą różne klasy sprzętu kompatybilne z mechanizmem szybkiego parowania, a zatem, oprócz wskazanych już smartfonów czy smartwatchy z Androidem, także część słuchawek Bluetooth czy niewielkie tagi, urządzenia służące do śledzenia, jakie produkuje m.in. Samsung. To właśnie protokół Bluetooth, najpewniej zgodnie ze energooszczędną specyfikacją w wariancie LE, będzie obsługiwał całą sieć. Tak opisuje to Google:
Urządzenia w sieci używają Bluetootha do wyszukiwania przedmiotów w pobliżu. Jeśli je wykryją, bezpiecznie prześlą lokalizacje, w których je znalazły, do usługi Znajdź moje urządzenie. Twoje urządzenia z Androidem tak samo pomogą innym w poszukiwaniach ich przedmiotów offline, gdy zostaną one wykryte w pobliżu.
Oczywiście już na etapie zapowiedzi pojawiają się wątpliwości w kwestii bezpieczeństwa takiego rozwiązania, a raczej tego, czy możliwości sieci zbilansują ryzyko. Google oczywiście zapewnia, że całość nie stanowi zagrożenia. Nietrudno jednak sobie wyobrazić, jak wielu będzie chętnych, by złamać zabezpieczenia sieci składających się z dziesiątek czy setek urządzeń powiadamiających się wzajemnie o własnej lokalizacji.
Start już za 2 dni
Google zarzeka się, że dane o lokalizacji nie będą wykorzystywane w żadnych innych celach niż lokalizowanie wyłączonych urządzeń. Oznacza to, że korporacja deklaruje także, że danych o miejscach nie będzie wykorzystywać w sieci reklamowej. O tym, czy dane urządzenie ma być częścią nowej inicjatywy, decydują sami użytkownicy. Zgodę na to można wycofać w aplikacji Znajdź moje urządzenie.