Darmowe prawo jazdy dla tysięcy osób. Znamy szczegóły propozycji
Pojawiła się kolejna obietnica PiS przed wyborami parlamentarnymi. Chodzi o darmowy kurs prawa jazdy dla młodych osób.
Darmowe prawo jazdy dla uczniów
W programie wyborczym PiS pojawiła się nowa pozycja. Chodzi o prawo jazdy. W trakcie spotkania z mieszkańcami Wrocławia na nowy punkt programu zwróciła uwagę marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Zaznaczyła, że prawo jazdy za darmo będzie mógł zrobić każdy 18-latek .
“Dodatkowo każdy osiemnastolatek będzie mógł odbyć w szkole bezpłatny kurs na prawo jazdy” - czytamy w programie. Na razie nie podano jednak więcej szczegółów, nie wiadomo zatem kiedy PiS planuje zrealizować tę obietnicę.
Dofinansowanie kursu na prawo jazy
Cena podstawowego kursu prawa jazdy waha się od 2800 do 3900 zł, nic zatem dziwnego, że przyszli kursanci szukają możliwości uzyskania choćby częściowego zwrotu kosztów.
Obecnie na kursy na prawo jazdy można otrzymać dofinansowanie w ramach programu „Aktywny samorząd". Mogą z niego skorzystać osoby ze znacznym bądź umiarkowanym stopniem niepełnosprawności czy dysfunkcją narządu ruchu lub dysfunkcję narządu słuchu w stopniu wymagającym korzystania z usług tłumacza języka migowego.
Można również starać się o dofinansowanie z Urzędu Pracy. Możliwość zrobienia prawa jazdy za darmo lub w symbolicznych kosztach oferują uczniom również niektóre szkoły ponadpodstawowe.
Duży koszt i brak konkretów
Eksperci nie patrzą na ten pomysł równie radośnie jak partia rządząca. W rozmowie z „Faktem" Marek Konkolewski, ekspert do spraw ruchu drogowego przyznał, że uważa sam pomysł za niezły, choć mało odkrywczy. Przypomniał też, że są to za duże koszty, a PiS miał 8 lat, aby taki pomysł już wprowadzić w życie. Ocenił również dotychczasowe konsekwencje drogowe obecnej władzy.
„ Od kilkunastu lat mamy gotowca i bat na młodych kierowców. Jest ustawa o kierujących pojazdami, która wprowadza okres próbny dla nich, tzw. "zielony listek", liczne ograniczenia dla młodych kierowców. Przepisy są ustanowione przez parlament, ale są to przepisy martwe, które nie obowiązują z uwagi na pracę nad systemem CEPIK 2" mówi dla „Faktu" Marek Konkolewski.
Z tego też powodu podsumowuje, że ten pomysł to zwykła kiełbasa wyborcza.
