Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Dlatego rząd zwleka z oskładkowaniem umów śmieciowych. Ekspert odkrywa karty
Sylwia Nowosińska
Sylwia Nowosińska 04.01.2025 16:12

Dlatego rząd zwleka z oskładkowaniem umów śmieciowych. Ekspert odkrywa karty

Donald Tusk, premier, rząd
Fot. Adam Burakowski/East News

Rząd nadal nie doszedł do porozumienia z Komisją Europejską, która uzależnia wypłatę części pieniędzy z KPO od oskładkowania umów cywilnoprawnych. Niedawno minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekonywała, że takie rozwiązanie będzie miało zły wpływ na rynek pracy. Dr Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych rzuca nowe światło na te deklaracje. Jego zdaniem rządzącym chodzi o coś zupełnie innego.

Oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Dlaczego Donald Tusk zablokował reformę?

Kilka tygodni temu premier Donald Tusk wycofał się z planów oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Później w rozmowie z mediami minister w kancelarii premiera Maciej Berek stwierdził, że to rozwiązanie obciążyłoby pracodawców i wykonawców kwotą około 5-7 mld zł. Z kolei minister Pełczyńska-Nałęcz wyjaśniała, że będzie miało ono zły wpływ na rynek pracy

Według ustaleń dziennikarzy RMF FM zwlekanie z wprowadzeniem reformy opóźnia wypłatę aż 7,3 mld euro z KPO. Co powstrzymuje premiera przed zmianą przepisów w tej sprawie? Czy rzeczywiście chodzi o kwestie gospodarcze? Zdaniem dr Piotra Lewandowskiego - prezesa fundacji naukowej Instytut Badań Strukturalnych rząd obawia się czegoś zupełnie innego.  

Bez tego nie dostaniesz renty wdowiej. Lepiej się pospieszyć Polacy płacą kary za oszczędzanie pieniędzy. Jak ograniczyć podatek Belki i nie zaszkodzić gospodarce?

Jak oskładkowanie umów śmieciowych wpłynęłoby na bezrobocie?

-W tym przypadku negatywny wpływ na rynek pracy nie byłby na tyle duży, żeby istotnie wpłynąć na zatrudnienie i bezrobocie. Koszty tej zmiany nie byłyby tak duże, żeby zniechęcać rząd do tej reformy - mówi portalowi BiznesINFO dr Piotr Lewandowski.

- Moim zdaniem rząd boi przede wszystkim tego, że jakiekolwiek podnoszenie podatków lub składek tuż przed wyborami może być wykorzystywane w kampanii prezydenckiej przeciwko ich kandydatowi - ocenia prezes Insytutu Badań Strukturalnych. I dodaje, że wśród potencjalnego elektoratu Koalicji Obywatelskiej może być wielu przedsiębiorców, którzy zatrudniają ludzi na umowach o dzieło i umowach zlecenie. 

Zrzut ekranu 2025-01-04 155650.png
dr Piotr Lewandowski fot. Instytut Badań Strukturalnych.

- To potencjalny elektorat, którego nie chcą irytować. Od strony ekonomicznej oskładkowanie umów cywilnoprawnych nie będzie miało takiego wpływu na gospodarkę, jak można by to wywnioskować na podstawie liczby dyskusji na ten temat - dodaje dr Piotr Lewandowski. 

Czy to oznacza, że osób, które pracują w Polsce na nieoskładkowanych umowach jest mniej, niż przedsiębiorców, którzy mogliby wpłynąć na losy wyborów? 

- W Polsce według danych podatkowych jest ok. 1 mln osób, które utrzymują się wyłącznie z umów o dzieło i zlecenie. Ok. połowa z nich to studenci, więc im to się po prostu opłaca, ponieważ w związku ze statusem studenta mają płacone składki. Pozostaje jeszcze druga część, wśród których są osoby, które na zleceniach pracują tylko sezonowo i te, które robią to cały czas - podsumowuje ekspert. 

Jego zdaniem w dyskusji o oskładkowaniu zleceń zmiany przydałyby się w obszarze firm, które zatrudniają osoby na umowach o pracę za najniższa krajową, a potem, żeby ograniczyć składki, wypłacają resztę wynagrodzenia z umowy cywilnoprawnej w innym, powiązanym podmiocie. 

- Dlaczego nie oskładkować ich? Dlaczego nie mieć więcej środków w szeroko rozumianym budżecie, w którym i tak jest duży deficyt, prawda? No i to znowu odpowiedź pewnie jest taka, że idą wybory prezydenckie, no więc rząd akceptuje to, że ma mniej pieniędzy w budżecie, żeby nikogo nie zdenerwować - zastanawia się dr Piotr Lewandowski w rozmowie z portalem BiznesINFO.

Państwowa Inspekcja Pracy jest w fatalnym stanie? Wiele osób boi się o tym mówić

Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w rozmowie z Money.pl przyznała niedawno, że rząd wraca do pomysłu, który pojawiał się już za rządów PiS. Chodzi o zwiększenie kompetencji Państwowej Inspekcji Pracy, która miałaby wydawać decyzje administracyjne o przekształcaniu umów cywilnoprawnych w umowy o pracę.  Czy takie rozwiązanie ma szansę na powodzenie? 

Donald Tusk
Donald Tusk, Katarzyna Pełczyńka-Nałęcz, Fot. Andrzej Iwanczuk/reporter/East News

Zdaniem eksperta mało prawdopodobne jest, że taka reforma odniesie sukces. 

-Dane Międzynarodowej Organizacji Pracy pokazują, że liczba inspektorów przypadających na tysiąc pracowników jest w Polsce mniejsza niż w większości krajów Unii Europejskiej. Liczba inspekcji wykonywanych rocznie przez danego inspektora jest też niewielka-  - podkreśla dr Piotr Lewandowski. 

Inspektorzy muszą zapowiadać wcześniej kontrole w zakładach pracy, przez co często mają związane ręce.  

- W praktyce pracodawca ma czas, żeby jeszcze przed kontrolą zmienić pracownikom tymczasowo formę zatrudnienia i po kontroli wrócić do umów cywilnoprawnych. Ponadto, sytuacja inspektorów pracy jest trudna m.in. ze względu na niskie wynagrodzenia. Nie jest to jednak zawód, który ma szansę wywalczyć podwyżki, jak pielęgniarki, czy nauczyciele, dlatego wielu inspektorów, którzy świetnie znają regulacje, odchodzi do prywatnych firm - podkreśla dr Piotr Lewandowski w rozmowie z portalem BiznesINFO.

Zdaniem prezesa Instytutu Badań Strukturalnych, żeby rozwiązanie dotyczące zwiększenia kompetencji PIP mogło zadziałać, potrzeba by dobrze napisanej ustawy w tym kierunku ora znacznego zwiększenia budżetu Państwowej Inspekcji Pracy.