Pandemia zmieniła nasze nawyki żywieniowe. Nawet po odejściu wirusa niektóre przyzwyczajenia mogą z nami zostać
Z tego artykułu dowiesz się:
-
97 proc. Polaków przynajmniej raz zamówiło jedzenie z dostawą w 2020 r.
-
Co najczęściej zamawiano
-
Na co najczęściej narzekano przy zamówieniach
Prawie każdy Polak zamówił jedzenie z dostawą
Powiedzieć, że pandemia zmieniła nasze życie to nic nie powiedzieć. W ciągu minionego roku zmieniło się wiele naszych codziennych przyzwyczajeń: maseczki, dezynfekcja, nie podawanie ręki, dystans – to tylko niektóre pierwsze z brzegu przykłady tego z czym może nam się kojarzyć minione 12 miesięcy, a co nie było nam znane wcześniej. Wielu z nas musiało się również przyzwyczaić do pracy zdalne j i zamknięcia knajp do których po pracy bądź w weekend wpadaliśmy coś przekąsić.
Wszystko to spowodowało ogromny wzrost popularności zamówień dań z dostawą. Potwierdza to raport Fooddelivery 2020. Autorzy dokumentu zwracają uwagę, że jeszcze przed pandemią rynek Food Delivery rósł w tempie 40 proc., a okres izolacji bez wątpienia ten trend wzmocnił.
Z analiz twórców raportu wynika, że poszukiwanie informacji na temat żywności i napojów „z dowozem” w Google w ubiegłym roku szło w parze z okresami lockdownu i zamknięcia restauracji. W 2020 roku o posiłkach zamawianych w dowozie wspomniano w sieci ponad 150 tys. razy, najczęściej w mediach społecznościowych, ale też na portalach internetowych oraz w komentarzach do artykułów.
Z przeprowadzonego na potrzeby raportu badania (przeprowadzono je w lutym br.) na próbie ponad 500 osób dowiadujemy się, że zdecydowana większość, bo aż 97 proc. ankietowanych deklaruje, że w ubiegłym roku co najmniej raz zamówiło jedzenie z dostawą. Dwie trzecie respondentów przyznaje, że w 2020 roku zamawiało posiłek z dowozem częściej niż w 2019 roku, zaś 82 proc. twierdzi, że przynajmniej raz zdecydowało się na dostawę z restauracji w której dotąd ani razu nie jadało.
W raporcie przywołane dane aplikacji Glovo z których wynika, że użytkownicy smartfonów są najbardziej aktywni pod względem zamawiania jedzenia w weekendy, w porze obiadu i kolacji.
Najczęściej zamawiano dania obiadowe (67 proc.), nieco rzadziej kolacje (32,5 proc.), praktycznie w ogóle śniadania (0,4 proc.).
[ EMBED-11 ]
Co najczęściej zamawiano?
Co konkretnie zamawiano? Z danych Glovo jasno wynika, że największą popularnością cieszyły się burgery (36 proc.), które wyprzedziły pizzę (11 proc.). Co ciekawe nieco większym zainteresowaniem wśród zamawiających cieszyły się dania azjatyckie (9 proc.) niż dania polskiej kuchni (7 proc.).
W raporcie podano również na co zamawiający jedzenie z dostawą najczęściej narzekali. Wskazywano tu przede wszystkim zbyt długi czas dowozu (25,8 proc.), a także błędy w aplikacji, na stronie lub w serwisie za pośrednictwem którego składano zamówienie (21,6 proc.). Badani często wymieniali również koszty dostawy (17,7 proc.). Rzadziej mówiono natomiast o braku kontaktu z lokalem czy nieuprzejmej obsłudze (11,1 proc.), czy jakości dostarczonego posiłku (7,5 proc.).
- Jeszcze przed okresem pandemii badania wskazywały, że jedzenie z dostawą generuje dla restauracji inkrementalną sprzedaż. Tego typu zamówienia kanibalizują bowiem samodzielne gotowanie. Pracując z domu łatwiej jest zamówić jedzenie, niż samodzielnie je przygotowywać. Po dostawę sięgamy też, gdy przychodzą do nas znajomi - sam wybór wspólnego posiłku jest wtedy przyjemnością. Po powrocie do nowej normalności, dostawa nadal będzie dla restauratorów szansą na zrealizowanie innych potrzeb konsumentów, niż te w lokalu – komentuje cytowana w raporcie Iwona Wojna, e-commerce and customer digital manager, Central Europe and Greater Balkans PepsiCo.
W jej ocenie popularność jedzenia z dostawą nie zakończy się wraz z zakończeniem pandemii.
- Popularność zamawiania jedzenia online będzie rosła, na co wpływ ma również silny rozwój eGrocery i dołączanie kolejnych partnerów FMCG do platform agregatorów. Rynek otwiera się też na nowe modele współpracy, takie jak dark kitchen czy cloud kitchen, a to jeszcze bardziej przyczyni się do zwiększania dostępności, poszerzania oferty i popularności usług – mówi Wojna.