Fiskus nadużywa systemu? Przedsiębiorcy krytykują blokadę kont
Rośnie liczba głosów zwracających uwagę na możliwe nadużywanie systemu walki z wyłudzeniami przez skarbówkę. Nakładane za jego pomocą blokady kont bankowych są bardzo niebezpieczne dla przedsiębiorstw. W zdecydowanej większości przypadków oznaczają one nic innego, jak upadłość firmy.
Ryzykowny mechanizm
Cała sprawa zaczęła się od wprowadzenia mechanizmu do walki z wyłudzeniami w 2018 roku. Jak wskazuje portal next.gazeta.pl, chodzi konkretnie o System Teleinformatyczny Izby Rozliczeniowej (STIR). Analizuje on wszystkie dane, jakie spływają do fiskusa z instytucji finansowych takich jak spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe czy banki.
Gdy z danych wynika, że w przeanalizowanym przypadku wystąpi np. zaległość podatkowa, to urzędnik skarbówki może podjąć decyzję o zablokowaniu konta bankowego danego przedsiębiorstwa. W większości przypadków trwa to do końca postępowania podatkowego czy kontroli w danej firmie.
Jakie zarobki wystarczą, by otrzymać średnią emeryturę? Szacunki mocno zaskakująEksperci alarmują
Problem leży jednak w tym, że aktywacja blokady jest najprostszym sposobem, z jakiego korzysta skarbówka w STIR. Jak wynika z wypowiedzi cytowanego przez next.gazeta.pl doradcy podatkowego Jerzego Martina, jest to “opcja atomowa”, a coraz więcej przypadków jej aktywacji nie jest właściwych.
Jeżeli bowiem dojdzie już do zablokowania konta spółki przez STIR, to w przerażającej większości przypadków oznacza to jej koniec. Zdaniem innego cytowanego przez next.gazeta.pl doradcy podatkowego, Marcina Kopczyka, w ten sposób skarbówka chce kupić dodatkowy czas na przeprowadzenie analizy i wykazanie zaległości podatkowych.
Zaległość 100 tys., blokada na miliony
Inną pospolitą praktyką skarbówki jest blokowanie konkretnych kwot na kontach bankowych. Tutaj sprawa polega jednak na tym, że blokowane są kwoty znacznie większe od faktycznych zaległości - przykładowo, fiskus może zablokować jako zabezpieczenie aż 10 mln zł, podczas gdy faktyczna zaległość to tylko ok. 100 tys. zł.
źródło: next.gazeta.pl