Do fryzjera teraz albo nigdy. 2 na 3 zakłady w branży planują zamknięcie
Z tego artykułu dowiesz się:
-
2/3 zakładów z branży beauty rozważa zamknięcie lub zawieszenie działalności
-
Dlaczego spadło zapotrzebowanie na usługi zakładów fryzjerskich
-
Czego branża oczekuje od rządu
Musisz do fryzjera? Lepiej się pospiesz
- No i nie zamknęli pani – zagajam rozmowę z panią Dominiką, właścicielką niewielkiego zakładu fryzjerskiego na warszawskim Ursynowie podczas niedawnego strzyżenia. Nawiązuje tym samym do rozmowy z początku listopada, gdy wydawało się, że rządowe obostrzenia obejmą również tzw. branżę beauty. - Nie zamknęli, ale pewnie niedługo ja będę musiała zamknąć – odpowiada fryzjerka.
- Aż tak źle, klienci nie przychodzą? - drążyłem temat dalej.
- Znacznie rzadziej niż przed tym wszystkim - odpowiedziała fryzjerka.
- Boją się? Nie mają pieniędzy?
- A po co mają przychodzić, jak siedzą głównie w domu i nigdzie nie chodzą? Nawet panie nie mają potrzeby, bo nawet jak wyjdą na ulicę, to teraz zima – założą czapkę i nikt nie widzi, jakie ma włosy – mówi pani Dominika.
Zapotrzebowanie na usługi fryzjerskie czy kosmetyczne w ostatnim czasie spadło przede wszystkim z uwagi na fakt, iż wielu pracowników przeszło na tryb pracy zdalnej, ale swoje zrobiły również zakazy związane np. z brakiem możliwości organizowania wesel i innych tego typu uroczystości. Branża beauty musiała się również pogodzić z brakiem możliwości zarabiania na taką skalę jak dotychczas w okresie, który zazwyczaj był dla niej swoistymi żniwami. Mowa oczywiście o sylwestrze , który jak wiemy, upłynął ostatnio pod znakiem limitów i godziny policyjnej.
Apel do rządu o pomoc
Jako że branżę beauty nie dotknęły bezpośrednio rządowe ograniczenia, nie może ona liczyć na finansową pomoc ze strony państwa. Tyle, że, jak widać na skutek innych obostrzeń, branża sporo traci, stąd list jej przedstawicieli do rządu, do którego dotarł portal Money.pl. Apelują oni o pomoc.
- Zaledwie 11 proc. przedsiębiorców deklaruje, że ich firmy przynoszą zysk. 89 proc. deklaruje, że przynoszą straty, bądź balansują na granicy opłacalności. Utrzymywanie firm deficytowych nie może trwać w nieskończoność – piszą autorzy listu.
Przedstawiciele branży podają również inne niepokojące dane wskazujące, że większość przedsiębiorcy z sektora beauty ma podobne plany do tych, o których mówiła pani Dominika. Aż dwie trzecie z nich ma rozważać bowiem zamknięcie bądź zawieszenie działalności gospodarczej , do czego miałoby dojść mimo trwającego zobowiązania zwrotu pierwszej subwencji PFR.
Przedstawiciele branży, jak podaje portal, apelują o uwzględnienie kodu PKD 96.02.Z (fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne) w Tarczy Branżowej oraz subwencji PFR 2.0. W liście znalazł się również apel o uwzględnienie przy wypłacie pomocy osób będących na samozatrudnieniu.
- W obrębie PKD 96.02.Z szczególnie trudna jest sytuacja wizażystek, czyli specjalistek od makijażu, w tym ślubnego i związanego z targami, konferencjami i imprezami okolicznościowymi , które w tym sezonie zostały odwołane. Zapotrzebowanie na usługi ślubne i pokrewne spadło do zera, a koszty przekwalifikowania są najczęściej niemożliwe do poniesienia – czytamy w liście.
Z przywołanych przez portal danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że zadłużenie zakładów fryzjerskich i kosmetycznych wzrosło w okresie pandemii o 30 proc. do prawie 50 mln zł. W sektorze beauty funkcjonuje ponad 140 tys. podmiotów gospodarczych, zatrudniających – według CEIDG ok. 300 tys. osób.