Generacja Z zrujnuje rynek pracy? Eksperci nie mają wątpliwości. W głowie im inny pomysł na karierę
Pracownicy z pokolenia Z pozostawiają wiele do życzenia. Podobno. Z takim przekonaniem możemy spotkać się w mediach społecznościowych, ale często również w gronie rodzinnym czy w środowisku pracy. Wyniki ostatnich badań rozstrzygają ten spór. Czy pracodawcom opłaca się zatrudnić “zetkę”?
Przedstawiciele tego pokolenia są “roszczeniowi i leniwi”
Różnice między pokoleniami i wzajemna krytyka to żadna nowość. Dziś jednak dyskusje dotyczące podejścia Zetek możemy obserwować w Internecie niemal na każdym kroku. Z tego powodu “każdy wie, że pokolenie Z jest…”. Leniwe? Roszczeniowe? Często zmienia miejsce pracy ?
Krytyczne opinie na temat młodych pracowników pojawiają się w narracji starszych pokoleń, które zarzucają im brak lojalności, roszczeniowość, niską odporność na stres czy niechęć do pracy ponad normę. Czy jednak rzeczywiście tak jest? Czy przedstawiciele generacji Z faktycznie stanowią wyzwanie dla pracodawców, czy może są po prostu niezrozumiani?
Wyniki ostatnich badań rzucają nowe światło na ten temat i pozwalają obiektywnie ocenić, czy zatrudnianie „zetek” jest korzystne dla firm. Odpowiedzi ekspertów mogą ponownie obudzić międzypokoleniową wymianę poglądów. Wiele osób (w tym być może samych zetek) będzie zaskoczonych.
Pokolenie Z mówi “nie”. Oto odpowiedź specjalistów
Nie trzeba lat badań, by wiedzieć, że pracownicy z pokolenia Z w wielu kwestiach nie zgadzają się ze swoimi rodzicami czy dziadkami. Wystarczy rodzinny obiad. Mówi się, że w dzisiejszych czasach młodych ludzi charakteryzuje bardzo specyficzna postawa: chcą zarabiać dużo, ale pracować mało. Równowagę między życiem prywatnym a zawodowym podobno stawiają ponad karierę.
“Zetki” są cyfrowymi tubylcami – świetnie radzą sobie z nowymi technologiami, co jest kluczowe w coraz bardziej zdigitalizowanym świecie. Cenią sobie elastyczność i “work-life balance”, co może prowadzić do większej efektywności, gdy otrzymują możliwość pracy w modelu hybrydowym lub zdalnym. Nie oznacza to oczywiście, że nie pojawiają się żadne wyzwania.
Jednak badania jasno pokazują, że jednocześnie dzisiejsi nastolatkowie, studenci i młodzi dorośli są najbardziej pracowici w historii . Jak to możliwe? Powielany stereotyp to jedno, ale dane mówią same za siebie.

Zetkowa rewolucja na rynku pracy. Pracodawcy będą rozczarowani?
Analiza statystyk pokazała, że wskaźnik zatrudnienia osób między 20. a 24. rokiem życia w ostatnich latach wzrósł o ponad 6 punktów procentowych. Od 2015 podniósł się do około 76 procent. Eksperci IAB potwierdzają, że częściowo wynika to z roli odegranej przez pracowników zatrudnionych w niepełnym etacie – ale w przypadku studentów nie mogło być inaczej. W latach 2015-2023 liczba osób jednocześnie uczących się i pracujących wzrosła o 19,3 pp. , osiągając poziom 56 procent.
W przypadku osób nieuczących się z tej samej grupy wiekowej pracuje aż 85,9 proc., a więc o 1,6 pp. więcej niż wcześniej.
Wyniki te przeczą powszechnym stereotypom na temat braku chęci do pracy wśród pokolenia Z i są spójne z wynikami innych badań dotyczących tego pokolenia. Młodzi ludzie dziś nie zmieniają pracy częściej niż w przeszłości, a stosunek do pożądanych godzin pracy wśród młodych ludzi nie różni się od tego wśród osób starszych – tłumaczą Timon Hellwagner i Enzo Weber z Instytutu Badań nad Zatrudnieniem.
Dane Federalnej Agencji Pracy i Federalnego Urzędu Statystycznego przeanalizowane przez niemieckich naukowców jasno pokazują, że popularny stereotyp jest błędny, a “młodzi ludzie są bardziej pracowici niż kiedykolwiek wcześniej” . Czy zatem pracodawcom opłaca się zatrudniać „zetki”? Pracodawcy , którzy wyciągną wnioski tylko na ich podstawie, mogą spotkać się z rozczarowaniem, a “zetka” jako pracownik może ich niejednokrotnie zaskoczyć — zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym słowa znaczeniu. Natomiast Ci, którzy będą umieć odpowiednio wykorzystać potencjał nowych rekrutów na rynku pracy, mogą wiele na tym zyskać.