Gowin: 8 tys. zł na rękę w wielkich miastach, to wcale nie są wysokie zarobki
Jarosław Gowin zaproszony do programu Beaty Lubeckiej był pytany o kwestię podwyższenia płacy minimalnej obiecanej przez Jarosława Kaczyńskiego na konwencji wyborczej w Lublinie, a także o zniesienie ograniczenia podstawy rocznej składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, dokładnie chodzi o 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w polskiej gospodarce.
Sprawa dotyczy zarobków wyższych niż 142 950 zł rocznie, które zwalniają z konieczności opłacania składek ZUS. Teraz jednak PiS planuje przywrócić takiego osoby do powszechnego programu emerytalnego. Jarosław Gowin przyznał, że rozwiązanie faktycznie jest kontrowersyjne i będzie jeszcze rozmawiał z resztą Prawa i Sprawiedliwości czy faktycznie należy zrezygnować z tego przywileju.
Gowin uznał, że kwota ta jest zbyt niska i limit powinien znajdować się nieco wyżej. Wicepremier stwierdził bowiem, że w miastach takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Poznań 8 tys. zł, to wcale nie jest tak dużo.
Gowin odrealniony?
Na słowa Gowina bardzo szybko zareagował Twitter, gdzie Andrzej Gajcy napisał: "Wicepremier Gowin zaszalał z rana stwierdzając, że 8 tys. zł na rękę w dużych miastach "to nie są wysokie zarobki" Wystarczy iść i popytać w szkołach, szpitalach, sklepach czy w urzędach, by się przekonać ile zarabiają zwykli ludzi A nie opowiadać dyrdymały, jak kiedyś Bieńkowska".