Kiedyś kolekcjonowało je mnóstwo osób, dziś można na nich sporo zarobić. Sprawdź, czy nie leżą w piwnicy
Meble, naczynia, kryształy czy monety – przedmioty z PRL-u często trafiają na internetowe aukcje i nieraz okazuje się, że sporo można na nich zarobić. Tym razem nie chodzi jednak o pamiątki z poprzedniej epoki, a o karty do gry, które na przełomie wieków kolekcjonowali masowo nie tylko Polacy, ale ludzie z całego świata. Dziś niektórzy są w stanie zapłacić za nie naprawdę duże pieniądze. Dlatego czasem warto zajrzeć do piwnicy rodziców czy przejrzeć stare pudła. Radek tak właśnie zrobił i to mu się opłaciło – relacjonuje wyborcza.biz.
Karciana rewolucja
Szał na małe, kolorowe stworki rozpoczął się na przełomie wieków. Dla wielu osób karty Pokémon będą miały jedynie wartość sentymentalną, ale kolekcjonerzy za niektóre egzemplarze mogą zapłacić krocie. Serwis wyborcza.biz informuje, że Pokemony są najbardziej wartościową firmą w historii branży rozrywkowej – od powstania serii Pokémon w 1996 roku filmy, programy, gry, książki i różnorakie gadżety przyniosły dochód w wys. 100 miliardów dolarów. W efekcie w tyle zostają inne popularne marki takie jak Hello Kitty (85 miliardów dolarów), Kubuś Puchatek i Myszka Mikki, Gwiezdne Wojny, Super Mario czy Harry Potter (32 miliardy).
Fot. Jarek Tuszyński, CC BY-SA 4.0.
Obecnie w obiegu jest 43,2 miliarda kart Pokémon. Ludzie sprzedają karty w paczkach (nawet po kilkaset sztuk), albumach lub pojedynczo. Na rynku wtórnym ofert z całego świata można szukać na cardmarket.com, a w Polsce – na serwisach typu OLX czy Allegro. O cenie decyduje wyjątkowość karty, dodatek holograficznej ilustracji i oczywiście jej stan. Professional Sports Authenticator, w skrócie PSA, wykonuje tzw. grading, czyli sprawdza stan rzadkich kart kolekcjonerskich i ocenia je w skali od 1 do 10. Jeśli karta dostanie maxa, oznacza to, że nie tylko nie ma uszkodzeń spowodowanych przez człowieka, ale wręcz jest pozbawiona mikroskopijnych uszkodzeń fabrycznych. Większość kart, jakimi bawiliśmy się, będąc dziećmi, dostanie ocenę raczej na poziomie 7 punktów lub niższym (wartość wynosi wówczas od 5 do 10 proc. ceny najwyższego statusu “Gem Mint”).
“Zabawa” warta fortunę
Najdroższe i jednocześnie najbardziej pożądane przez kolekcjonerów egzemplarze to te pochodzące z tzw. Base Setu, czyli powstałe w latach 1996-2000. W październiku 2020 roku ceny kart Pokémon osiągnęły iście kulminacyjny punkt – raper Logic kupił holograficznego Charizarda z pierwszej edycji za… 220 574 dolarów (przy aktualnym kursie ponad 900 tys. zł). Karty z Base Setu, jeśli są w stanie idealnym, kosztują:
- Charizard: 24 tys. dol.,
- Blastoise: 5,5 tys. dol.,
- Chancey: 3,5 tys. dol.,
- Hitmonchan: 3 250 dol.,
- Ninetales: 3 tys. dol.,
- Alakazam: 2,8 tys. dol.,
- Clefairy: 2,5 tys. dol.,
- Raichu: 2,5 tys. dol.,
- Venusaur: 2,2 tys. dol.,
- Mewtwo: 2,2 tys. dol.
“Kopalnia złota” w piwnicy rodziców
Na łamach serwisu wyborcza.biz Radek, kolekcjoner z Poznania przyznaje, że poszukiwania kart w piwnicy rodziców okazały się strzałem w dziesiątkę – były w niej karty warte kilkaset złotych, typu Ninetales czy Dragonite. Znalazłem też parę holo, wartych po 100 czy 200 zł. Można więc powiedzieć, że moja piwnica była trochę kopalnią złota – przyznaje Radek. Ja znalazłem parę kart u rodziców w mieszkaniu, Charizarda jednak niestety tam nie było, a szkoda, bo miałbym na wkład własny do mieszkania – opowiada z kolei drugi z rozmówców serwisu, Marcin z Wrocławia. Obaj mężczyźni przypominają, by szukając okazji zakupowych kart Pokémon, uważać na internetowych oszustów – ich zdaniem do bezpiecznych pośredników należy cardmarket.com, gdzie sprzedawcy są weryfikowani. Najlepiej nabywać zamknięte produkty.
Paradoksalnie, nabywcę na rarytas znaleźć można w ciągu kilku minut. Łatwiej sprzedać bardzo drogą kartę niż taką wartą kilkanaście złotych. Im droższa karta, tym szybciej "schodzi", bo ludzie traktują dziś te zabawki jak inwestycję – podkreślał natomiast Mateusz Ogonowski w rozmowie z Polskim Radiem w 2021 roku.