Nie dojedziemy na święta? Kolejne zaostrzenie przepisów może zatrzymać pociągi? Paraliż kolei dosyć prawdopodobny
Nowa ustawa sparaliżuje koleje
Projekt ustawy dotyczącej pracy maszynistów został już skierowany przez rząd do konsultacji publicznych. Propozycje Ministerstwa Infrastruktury mają za zadanie wyeliminować zagrożenia bezpieczeństwa ruchu kolejowego. W praktyce mogą przyczynić się do jego całkowitego paraliżu - alarmują organizacje branżowe.
– Zawiera sporo szkodliwych dla branży zapisów. Zaszkodzi nie tylko pracodawcom, ale również, a może przede wszystkim, samym maszynistom – powiedział cytowany przed „DGP” Michał Litwin, dyrektor Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych.
Największe wątpliwości budzi zapis dotyczący czasu pracy maszynistów - ma być do niego doliczony czas na dojazd do pociągu i powrót do domu. – Przykładowo maszynista, który przyprowadził pociąg z Warszawy do Białegostoku i właśnie upłynął mu dozwolony czas pracy, nie może wsiąść jako pasażer i wrócić tym samym pociągiem do domu, bo spowodowałoby to przekroczenie wyznaczonego limitu. W takim wypadku będzie musiał spędzić kilka godzin w hotelu. To absurd! – skomentował Litwin.
Maszyniści zarobią mniej
Maszyniści obawiają się, że przez ten zapis spędzą dłużej czasu poza domem, przy czym ich zarobki będą mniejsze, ponieważ mniej czasu spędzą na realnej pracy. Negatywnie komentowane jest także wprowadzenie pojęcia „stacja macierzysta”, które oznacza miejsce, w którym maszynista ma stawiać się, zanim rozpocznie prace i kiedy ją skończy. – To archaizm, gdyż u większości przewoźników maszynista dojeżdża np. taksówką albo pociągiem bezpośrednio z domu na stację, gdzie obejmuje pociąg. To prosty i efektywny system, z którego maszyniści są zadowoleni – stwierdził Litwin na łamach „DGP”.
Zaniepokojenie wprowadza także zapis o różnicowaniu czasu pracy przy różnych typach zatrudnienia: na umowie o pracę maszyniści będą mogli przepracować 40 godzin tygodniowo, a przy zleceniu 48. Zdaniem osób z branży poskutkuje to m.in. tym, że pracownicy zaczną zmieniać formę zatrudnienia z umowy o pracę na umowę zlecenie, ponieważ będą chcieli więcej zarobić.
Izba Gospodarcza Transportu Lądowego jest zdania, że zapisy projektu nie podniosą poziomu bezpieczeństwa w kolejach. Doprowadzą za to do ograniczenia dostępności maszynistów. Już teraz pracowników jest niewystarczająco. „DGP” podaje, że szacowany deficyt w tym zawodzie wynosi 3 tys. – Wprowadzanie dodatkowych obostrzeń doprowadzi do kryzysu przewozowego i zmniejszy konkurencyjność kolei – stwierdził Maciej Gładyga z IGTL. Jego zdaniem do naruszania przepisów o czasie pracy wśród maszynistów dochodzi niezwykle rzadko.
– W ostatnich latach wprowadzono nowe narzędzia kontroli, a Urząd Transportu Kolejowego i Państwowa Inspekcja Pracy skutecznie eliminują występujące wcześniej problemy – dodał.
IGTL zauważa też, że zaproponowany w projekcie ustawy okres rozliczeniowy nadgodzin jest krótszy, niż umożliwia to kodeks pracy, co wydaje się całkowicie bezsensowne, ponieważ nie uwzględnia się w tym przypadku specyfiki kolejowego transportu towarów, gdzie występują szczyty i dołki przewozowe, podczas których wylicza się nadgodziny.
– Projekt ustawy nie przystaje do zliberalizowanego rynku, gdzie przewoźnicy to nowoczesne przedsiębiorstwa. Projektodawcy usiłują wywrzeć wrażenie, że pracodawcy stosują patologiczne systemy pracy. Tymczasem sytuacja na rynku spowodowała, że w interesie pracodawców jest tworzenie elastycznych warunków zatrudnienia, pozwalających na dobrą organizację przewozów i zwiększających możliwości zarobkowe pracowników – dodał Gładyga.
Ustawa ma uderzyć w prywaciarzy
Osoby z branży podkreśliły, że twórcami zasad ujętych w projekcie są związkowcy z PKP. Nieoficjalnie mówi się o tym, że ustawa ma na celu osłabienie prywatnych przewoźników towarowych. – Zmiany uderzą jednak we wszystkich – zarówno w przewoźników towarowych, jak i pasażerskich – państwowych i samorządowych. Deficyt maszynistów znacznie się pogłębi. Stracą też sami pracownicy. Ci, którzy nie wyjeździli dopuszczalnej liczby godzin w jednej firmie, mogli dorobić w innej. Można się spodziewać, że zmiany pogłębią też problemy transportu w czasie pandemii COVID-19 – przekonywał na łamach „DGP” Jakub Majewski z fundacji Pro Kolej.