BiznesINFO.pl Technologie Kupujesz produkt, płacisz co miesiąc jak za usługę. Myszka na abonament to nie żart
Fot. Freepik/freepik

Kupujesz produkt, płacisz co miesiąc jak za usługę. Myszka na abonament to nie żart

1 sierpnia 2024
Autor tekstu: Maciej Olanicki

Obserwujemy próby przenoszenia modeli sprzedażowych znanych z usług IT na inne gałęzie gospodarki. Powoli w niepamięć odchodzi możliwość jednorazowego zakupu trwałego produktu. Zamiast tego producenci każą nam wykupywać subskrypcje, w zamian świadcząc mniej lub bardziej wartościowe aktualizacje czy rozszerzoną pomoc techniczną. O ile wśród nabywców oprogramowania czy usług chmurowych takie podejście zyskało wielu zwolenników, tak w modelu subskrypcyjnym zaczynają być także sprzedawana elektronika użytkownika, a nawet… samochody.

“Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy" - coraz więcej produktów staje się usługami

Zarzutem wysuwanym pod adresem producentów dzisiejszej elektroniki, także AGD, jest niewielka trwałość, awaryjność . Przytaczane są anegdotyczne, choć jak najbardziej słuszne, przykłady radzieckich lodówek, które bez większych naprawa działają do dziś, o dekady przeżywając kraj produkcji. Poziom skomplikowania, wykorzystanie podzespołów logicznych, ale też umyślne postarzanie urządzeń czy stosowanie tzw. kill-switchy to zmora dzisiejszego rynku. Stara się z tym walczyć Unia Europejska, jednak na skutki wejścia w życie dyrektyw stanowiących prawo do naprawy trzeba będzie jeszcze zaczekać, podobnie jak na zmianę podejścia producentów.

Zobacz: Rekord najcieplejszego dnia w historii pobity, poprzedni nie przetrwał doby. Eksperci apelują do właścicieli domów

Inny pomysł na rozwiązanie problemu trwałości urządzeń ma CEO firmy Logitech, Hanneke Faber. Logitech słynie z solidnych urządzeń peryferyjnych dla komputerów - produkuje cenione przez użytkowników m.in. myszki, klawiatury, głośniki, kamerki internetowe itd. Faber w rozmowie z The Verge odniosła się do kwestii awaryjności urządzeń i zadeklarowała, że jej ambicją jest, by Logitech dostarczył na rynek taką myszkę, która nigdy się nie zepsuje . A przynajmniej nie zepsuje się jako idea. Myszkę, za która trzeba będzie płacić co miesiąc.

Parlament Europejski zdecydował. Chodzi o naprawy sprzętu po upływie gwarancji

W modelu subskrypcyjnym najczęściej nie dostajemy nic nowego - otrzymujemy to, co wcześniej nam zabrano

Na razie mowa o pomyśle, jednak nietrudno się domyślić, do czego zmierza szefowa Logitecha. Mowa o usłudze, w ramach której raz nabywalibyśmy zaawansowaną, dopracowaną mysz, a następnie płacili co miesiąc za nią, jak za usługę. Faber deklaruje, że oprogramowanie do myszki otrzymywałoby aktualizację, dzięki czemu z czasem urządzenie wzbogacałoby się o nowe funkcje, być może poprawiało swoje parametry . Myszka miałaby zostać zaprojektowana w taki sposób, aby być jak najmniej awaryjna, a gdy awarii w końcu dojdzie, można byłoby najpewniej liczyć na naprawę w ramach opłat subskrypcyjnych - tak długo, jak będziemy klientami Logitecha, a nie w ramach tradycyjnej gwarancji.

Tym, którzy śledzą rozwój rynku motoryzacyjnego, zwłaszcza segmentu elektryków, na wieść o funkcjach, które byłoby dodawanie z czasem czy parametrach ulepszanych aktualizacjami, zapewne włączyła się już lampka alarmowa. W praktyce bowiem takie podejście doprowadzało do sytuacji, w której użytkownicy kupowali pojazdy oferujące konkretne parametry, jednak faktyczne osiągi były większe i były blokowane , ograniczane. Pełnię możliwości można było uzyskać dopiero za dopłatą, najczęściej, a jakże w ramach subskrypcji.

Takie praktyki wyszły na jaw w połowie lipca w przypadku samochodu Tesla Y w wariancie z napędem na tylne koła. Na rynku amerykańskim udostępniono w aplikacji dodatkowo płatną usługę Energy Boost, która zwiększyła zasięg samochodu do 50 km lub 130 km. Za usługę trzeba było zapłacić kolejno 1 tys. lub 1,6 tys. dol. W jaki sposób udało się tego dokonać? Rzecz jasna od początku Tesla model Y RWD dysponowała większą pojemnością akumulatorów, jednak była one sztucznie ograniczana. Po zakupie Energy Boosta odblokowywano dodatkową pojemność , która i tak jeździła z nami cały czas w samochodzie, jednak nie mogliśmy z niej korzystać.

Płać za to, co już masz - już zawsze

Tesla to oczywiście przykład, ale status już w zasadzie memiczny mają praktyki innego producenta BMW. Bawarski koncern postawił wszystko na modele subskrypcyjne i sprzedaje w ten sposób m.in. elementy wyposażenia samochodu. Pod koniec BMW pod presją ogromnej krytyki rakiem wycofało z pomysłu odblokowania funkcji podgrzewanych foteli w swoich samochodach za miesięczną opłatą w wys. 18 dol. (70 zł). Przykładów jest jednak więcej i można odnieść wrażenie, że w motoryzacji model subskrypcyjny wchodzi jak nie drzwiami, to oknem.

Należy się spodziewać, ze zjawisko będzie się rozlewać. I nie ma w nic złego, jeśli rzeczywiście w ramach subskrypcji otrzymujemy wartość dodaną. Coś, co udało się za sprawą różnych sprytnych metod optymalizacji uzyskać, a czego wcześniej nie było . Problem pojawia się, gdy płacić każe się klientom za to, co już kupili, a co zostało im zabrane, by zapłacili za to ponownie. Co miesiąc.

Tajemnicze awarie polskich pociągów. O sabotaż podejrzewany producent
Masowe zwolnienia u amerykańskiego giganta. Miała być inwestycja w Polsce, są potężne cięcia
Obserwuj nas w
autor
Maciej Olanicki

Dziennikarz biznesinfo.pl. W przeszłości redaktor prowadzący dobreprogramy.pl, miesięcznika „IT Professional”, współpracownik Wirtualnej Polski. Adres dla sygnalistów: olanicki@protonmail.com.
 

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: Dariusz.dziduch@iberion.pl
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat