BiznesINFO.pl Polska i Świat Zapukają do drzwi, by zabrać ci mieszkanie. Trwają masowe kontrole
Biznesinfo.pl

Zapukają do drzwi, by zabrać ci mieszkanie. Trwają masowe kontrole

21 grudnia 2019

Mieszkanie to dobro o sporej wartości. Obecnie ceny lokali mieszkalnych w zależności od metrażu mogą sięgać od kilkudzsięciu tysięcy złotych do nawet kilku milionów. Niełatwo z takim - użyjmy tego mocnego słowa - "skarbem" się pożegnać. Nic w tym dziwnego, że w ramach pozbawiania ludzi mieszkań powstała specjalna grupa Centralne Biuro Bezpieczeństwa Personalnego, w skrócie CBBP.

Nie jest to jednak agencja państwowa. Jak podaje Money.pl, CBBP to założona 2 lata temu firma, której szefową jest Paulina Wyzińska. Kobieta zatrudnia 6 osób, a celem jej działania jest odzyskiwanie mieszkań od lokatorów, którzy bezprawnie je zasiadują. Mowa o dzikich lokatorach, którzy albo dostali się do środka bezprawnie i się tam ulokowali, albo o takich, którzy przestali płacić rachunki. Niezależnie od powodu CBBP zostało powołane, by pukać do drzwi zajętych lokali, a potem usuwać z nich lokatorów.

- Nie mamy broni, nie używamy też siły. Działamy w pełni legalnie na zlecenie właściciela mieszkania, negocjując z "koczownikami" opuszczenie dziko zajmowanych nieruchomości. Przyjmujemy tylko zlecenia niebudzące wątpliwości prawnych - komentuje Wyzińska.

Mieszkanie zajmą, nim się obejrzysz. Potem wejdzie CBBP

Wyzińska usługi swojej firmy oferuje osobom, które chcą odzyskać swoją własnąć, zajętą przez dzikich lokatorów. Jak wspomina, najcięższa sprawa dotyczyła klienta, którego lokal zajmowany był przez 12 lat. W ciągu dwóch lat CBBP wkraczało do około 40 mieszkań i pozbywało się lokatorów na życzenie właścicieli. Usługa jednak tania nie jest - ceny średnio plasują się na poziomie 20 tys. zł plus VAT. Można jednak zapłacić jeszcze więcej, jeśli sytuacja jest szczególnie trudna.

- Dzicy lokatorzy wykorzystują luki w polskim prawie, zajmują cudzą własność, nie płacą, dewastują mieszkania i nikt ich nie może wyrzucić. Sądy działają opieszale. W skrajnym przypadku sprawa naszego klienta ciągnęła się 12 lat. A to w końcu własność prywatna, zdobyta często ciężką pracą i będąca źródłem utrzymania - tłumaczy Paulina Wyzińska, która prywatnie wychowuje 9-letnią córeczkę.

Najwięcej kontrowersji wzbudzają jednak mundury khaki, kamizelki i kominiarki noszone przez zatrudnionych przez Wyzińską mężczyzn. Upodabnia to ich do CBA czy ABW. Mają przy sobie także broń palną, ale jedynie z pozoru. Tak naprawdę to atrapy, mające wywierać na dzikich lokatorach określony efekt psychologiczny. Pozwolenia na noszenie broni bowiem CBBP nie ma. Wyzińska przyznaje, że umundurowanie jej funkcjonariuszy może prowokować, ale chodziło o "wyróżnianie się na rynku".

Nie wszyscy są za CBBP

Przeciwnikiem takich działań jest natomiast Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Jak przekonuje, sama "asysta osiłków w kominiarkach, umundurowanych bojowo" to już przemoc psychiczna. Podkreśla też, że właściwie wykonana eksmisja powinna być przeprowadzona przy obecności komornika. Jeśli nie ma go na miejscu, policja wezwana na miejsce powinna stanąć po stronie lokatorów.

- Przez lata walki z "dziką eksmisją" udało się nam zmienić świadomość policji. Doprowadziliśmy do tego, że Komenda Główna wydała dyspozycje dla funkcjonariuszy, że jeśli przeprowadzana jest eksmisja, a nie ma na miejscu komarnika, to trzeba stanąć po stronie mieszkańca - podkreśla Ikonowicz.

Obserwuj nas w
autor
Przemysław Terlecki

Wydawca Biznesinfo. Dziennikarz z wykształcenia i z zamiłowania. Baczny obserwator polityki, nocnego nieba, a także rozwoju rynku piw kraftowych. Z mediami związany od lat, zwykle zaangażowany w komentowanie świata polityki.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: Dariusz.dziduch@iberion.pl
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat