Niemcy przestają robić zakupy w Polsce. Odstraszają ich ceny
W miejscowości Lubieszyn w województwie zachodniopomorskim rok temu o tej porze było mnóstwo gości z Niemiec. Przyjeżdżali, by kupić papierosy, alkohol, ubrania, meble, podarunki świąteczne, wybrać się do fryzjera lub zjeść coś w lokalnej restauracji. Dziś w miasteczku jest znacznie mniej klientów, bo naszych zachodnich sąsiadów odstraszyły ceny — donosi Business Insider.
Ruch jest zdecydowanie mniejszy
W Lubieszynie znajduje się kilka targowisk, które dostosowano specjalnie pod klientów z Niemiec. Są napisy powitalne w ich języku, można płacić w euro. Sklepy mają przeróżny asortyment: od jedzenia, alkoholi i świątecznych ozdób, przez ubrania i płyty CD z największymi niemieckimi szlagierami, po łodzie wędkarskie.
Jeszcze rok temu ceny proponowane przez polskich sprzedawców były dla Niemców bardzo atrakcyjne. Teraz to się zmieniło. Jeśli klienci zza zachodniej granicy przyjeżdżają, to głównie po to, by nabyć papierosy i alkohol, które u nas wciąż są tańsze.
Poza tym chętnie kupują też fajerwerki — w zeszłym roku w Niemczech zakazano ich sprzedaży, by w intensywnym czasie pandemii nie nadwyrężać możliwości lekarzy, którzy musieliby zająć się pacjentami poszkodowanymi np. przy odpalaniu materiałów pirotechnicznych. Teraz fajerwerki można kupić, ale dopiero przed samym Sylwestrem.
Kiedyś przyjeżdżali, by zatankować auto
Już z początkiem stycznia tego roku Business Insider informował, że Niemcy, skuszeni niższą akcyzą, przyjeżdżali do nas po paliwo. Korzystali na tym wszyscy lokalni sprzedawcy, bo po długiej podróży zagraniczni goście z reguły decydowali się kupić kilka rzeczy.
Dziś, choć różnica cenowa wciąż jest między obydwoma państwami, nie jest ona na tyle duża, by Niemcy tłumnie wybierali się do Polski. U nich olej napędowy kosztuje 1,8 euro za litr, a benzyna z domieszką biokomponentów — 1,67 euro. Natomiast na stacji w Lubieszynie olej kosztuje 1,7 euro, a benzyna — 1,43 euro.