NIK sprawdził jak wygląda zapobieganie suszy rolniczej. Raport jest miażdżący
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Którym terenom w Polsce zagraża susza rolnicza
-
Jakie były założenia planu wdrażanego przez polskie instytucje
-
Co należy zrobić, aby skuteczniej walczyć z tym problemem
Susza rolnicza w Polsce. Odwieczny problem, który próbujemy rozwiązać bez planu
Susza rolnicza była jeszcze niedawno zjawiskiem sporadycznym. Jednak od 2015 r. co roku polskie służby rejestrują coraz to nowe, przesuszone obszary. Zasoby wodne Polski są wyjątkowo ubogie na tle państw europejskich, co tylko utrudnia zwalczanie tego problemu - Norwegia posiada rezerwy rzędu 371 mld metrów sześciennych, podczas gdy Polska ma zaledwie 60 mld metrów sześciennych, a w porach suchych maksymalnie 40 mld metrów sześciennych.
Z zasobów wodnych korzysta przede wszystkim rolnictwo, jednak zbyt małe rezerwy Polski nie wystarczają, aby pokryć zapotrzebowanie na produkcję rolną. W rezultacie deficyty obejmują ¾ powierzchni kraju. Susza rolnicza dotyczy przede wszystkim obszarów Wielkopolski, Kujaw i Mazowsza.
Skalę problemu potęguje m.in. zbyt mała retencja zlewni lokalnych . Najnowszy raport GUS wskazuje, że w zbiornikach retencyjnych mamy ok. 4 mld metrów sześciennych zmagazynowanej wody, czyli ok. 6,5 proc. objętości średniorocznego odpływu rzecznego. Warunki fizyczne i geograficzne kraju pozwalają na retencjonowanie ok. 15 proc. W czym zatem tkwi problem? W błędnym gospodarowaniu wodami.
W 2018 r. powołano do życia nową instytucję Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, której celem ma być przeciwdziałanie skutkom suszy. Jednak z raportu NIK wynika, że między 2018 r. a 2019 r. instytucja nie zaplanowała żadnych działań, aby zmniejszyć skalę niedoboru wody w rolnictwie. Mimo braku strategii niektóre przedsięwzięcia udało się zrealizować. Jednak w skali kraju były one dość nierównomierne. Dla przykładu w Białymstoku i Poznaniu tego typu działania stanowiły ok. 50 proc. wszystkich inwestycji. Z kolei w Warszawie zadań nie zrealizowano wcale, a w Lublinie przygotowano tylko dokumentację.
Dopiero susza rolnicza, która zawisła nad Polską na początku ubiegłego roku, skłoniła PGW WP do opracowania założeń do Programu kształtowania zasobów wodnych, których celem ma być zwiększenie retencji wody na obszarach wiejskich. Plan jest ambitny – do 2022 r. instytucja zamierza wykonań 148 zadań, w tym 55 inwestycyjnych, które mają przywrócić dwufunkcyjność urządzeń melioracyjnych (do gromadzenia i odprowadzania wody np. z pola czy użytków rolnych).
Co więcej, w planach jest także odnowa 644 urządzeń wodnych np. zastawek czy jazów. Dzięki temu objętość wód poddawanych retencji ma wzrosnąć o niemal 32,5 mln metrów sześciennych na obszarze ponad 30 tys. ha gruntów w skali i zminimalizować szanse kolejnej suszy .
Jednak z kontroli, którą NIK przeprowadził do września 2020 r., wynika, że żadne z tych zapowiadanych działań nie zostało zrealizowane. Jedyne, co udało się osiągnąć to przygotowanie dokumentacji.
Chaos w zarządzaniu i niewielkie efekty małej retencji
Między 2018 r. a 2019 r. za gospodarkę wodną odpowiadały trzy instytucje - Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a także Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Tym, co budzi wątpliwości kontrolerów jest fakt, że tylko w MGMiŻŚ wyróżniono specjalną komórkę - Wydział Gospodarki Wodnej i Klimatu. Zadania, które jej powierzono to m.in. poprawa zarządzania wodą, optymalizacja nawodnień, zapobieganie suszy czy rozwój małej retencji. Kontrola NIK wykazała, że za te wszystkie obszary odpowiadał tylko jeden pracownik merytoryczny.
Prężnie rozwijająca się w Polsce tzw. „mała retencja” to krok w dobrą stronę, jednak w ocenie NIK - zbyt mały. Od 2019 r. obywatele mogą ubiegać się o pomoc finansową na inwestycje zwiększające retencję i nawodnienie w rolnictwie. Limit wsparcia na jedno gospodarstwo lub beneficjenta to 100 tys. zł. W 2019 r. i 2020 r. złożono ponad 1,5 tys. wniosków o przyznanie łącznie 118 mln zł. Jednak łączna kwota, która trafiła do obywateli była znacznie niższa - nieco ponad 4 mln zł, a ponad tysiąc wniosków otrzymało odpowiedź negatywną. Dlaczego? Głownie z powodu braku dokumentacji i błędnego oszacowania kosztorysów.
Niezbędne są zatem zdecydowane działania . NIK zwrócił się do resortów infrastruktury i rolnictwa o wypracowanie rozwiązań, które przyczynią się do zmniejszania niedoborów wody w rolnictwie, a także o prowadzenie działań edukacyjnych, aby uświadomić Polaków, jak poważnym problemem jest susza. Z kolei PGW WP powinno w trybie bezzwłocznym opracować jednolity sposób prowadzenia ewidencji urządzeń melioracji wodnych w systemie teleinformatycznym. Działania trzeba podjąć natychmiast, ponieważ według prognoz susza może objąć również tereny zachodniej i centralnej Polski.